Wszystkie polskie szkoły w sieci?

Wiceminister infrastruktury Wojciech Hałka przedstawił wczoraj w Brukseli plany wyposażenia wszystkich polskich szkół w internet. Mogłoby to się stać nawet już za rok, gdyby znalazło się zaledwie 17 mln zł - powiedział Hałka. Koszty te jednak zawierają wyłącznie doprowadzenie do placówek oświatowych szerokopasmowych łącz, zapewniających szybki dostęp do sieci.

Tymczasem w wielu szkołach nie ma czego do takiej sieci podłączyć. Brakuje komputerów, a te, które już są nie zapewniają poprawnej pracy w sieci. A na to już pieniędzy nie ma (i tak szybko się nie znajdą). Gdyby ktoś zechciał podarować wszystkim placówkom oświatowym "typową" pracownię złożoną z 10 komputerów (i to o przeciętnej konfiguracji) - kosztowałoby go to ok. 570 milionów złotych.

Zdaniem Hałki, glówną przeszkodą rozwoju internetu w Polsce jest właśnie brak komputerów. Na 100 mieszkańców Polski przypada 12,5 komputera (a statystyki nie biorą pod uwagę tego, że są osoby, które mają w domu dwa lub trzy komputery, co nieco zaciera obraz rzeczywistości).

Kolejna bariera - to najwyższe w Europie koszty ponoszone przez wszystkich chcących korzystać z sieci. W Polsce jest to ponad 20 proc. średnich dochodów, podczas gdy w Czechach - 5,5 proc, a na również kandydującym do UE Cyprze - zaledwie 0,8 proc.

Hałka chce aby w budżecie wygospodarowano 17 milionów złotych co pozwoli doprowadzić szybkie łącza do około 35 tysięcy szkół i bibliotek. Dalej jednak te placówki musiałyby radzić sobie same (tzn. zakupić komputery i opłacać drogą eksploatację sieci).

Gazeta Wyborcza/RMF/Interia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas