Żeby nie zjadł cię roaming
Po powrocie z urlopu rachunek za telefon komórkowy może przerazić. "Niezależnie od operatora, opłaty za tak zwany roaming są bardzo wysokie, wyższe, niż nakazuje rozsądek" - pisze tygodnik "Wirtschaftswoche". Problemem wysokich kosztów korzystania z komórki za granicą ma zająć się wkrótce Parlament Europejski.
Kwestią roamingu nie zajął się dotychczas Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jego przedstawiciele twierdzą, że jurysdykcja UOKiK nie rozciąga się poza terytorium Polski, a roaming to usługa z natury rzeczy świadczona za granicą. Pewne działania zostały natomiast zainicjowane przez Urząd Regulacji Telekomunikacji.
Wyjeżdżając za granicą, należy zastanowić się, w jaki sposób chcemy zachować łączność z krajem. Jeśli nie mamy wielu znajomych a rodzina jedzie również, wystarczyć może telefonowanie z budki - sugeruje tygodnik. Jeśli jednak to nas nie satysfakcjonuje, należy dobrze rozważyć, co się najbardziej opłaca. Na początek warto odwiedzić kilku operatorów i dowiedzieć się o aktualnych promocjach. Może się okazać, że cena będzie do zaakceptowania. Warto zadawać pytania - rozmowy wychodzące to nie wszystko, pozostają jeszcze połączenia przychodzące, za które najczęściej się płaci, SMS - y, MMS - y i łączność z internetem. Często te "mniej istotne" koszty najbardziej powiększają sumę na fakturze.
Zwykle jednak najlepszym rozwiązaniem jest nabycie za granicą zestawu startowego i karty pre-paid obsługiwanej przez tamtejszego operatora - stwierdza "Wirtschaftswoche". Do tego wystarczy telefon bez simlocka, najlepiej, jeżeli pracuje na częstotliwości 1800 (usługi będą nieco tańsze niż na innych pasmach). Potem pozostaje już tylko dzwonić. Ważne jest, oprócz znacznie niższych kosztów za połączenia, także to, że nie zapłacimy za przychodzące rozmowy i wiadomości.
Nie są to jedyne możliwości. W niektórych krajach dobrym pomysłem są karty przekierowujące (odpowiedniki na przykład TeleGrosika). Przy ich użyciu rozmowy (tylko, bo inne typy usług zazwyczaj nie są w ten sposób obsługiwane) mogą być naprawdę tanie - jak podaje niemiecki tygodnik, nawet dziesięciokrotnie w porównaniu do zwykłego roamingu.