"Złom" z ofsetu?
22 czerwca 2004 minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński ostatecznie podpisał gotowy od początku maja kontrakt międzyrządowy (Letter of Offer and Acceptance; LOA) w sprawie programu wsparcia dostawy dla Sił Powietrznych RP (od 1 lipca 2004 taką nazwę noszą dawne Wojska Lotnicze i Obrony Powietrznej) 4 używanych do 2001 przez brytyjskie wojska lotnicze (RAF) samolotów Lockheed Martin C-130K Hercules C.1 i jednego samolotu C-130K-30 Hercules C.3. Podpisanie LOA kończy formalny proces uzgadniania kontraktu zainicjowany w 2003 wystosowaniem 25 maja formalnego listu z prośbą polskiego rządu o przedstawienie oferty dostawy (Letter of Request; LOR). Amerykańska oferta była ważna do 1 lipca 2004.
W latach 2004-2006 na realizację kontraktu przeznaczona powinna być cała kwota bezzwrotnej pomocy wojskowej wyasygnowana przez Kongres USA dla Polski w budżecie na 2004 - łącznie 24 mln USD (oznacza to rezygnację lub opóźnienie innych planowanych na ten rok dostaw, dotyczy to m.in. pojazdów Hummer). W latach 2006-2008 Polska będzie mogła wykorzystać na finansowanie programu środki pomocowe z amerykańskiego budżetu na rok finansowy (od 1 października 2004) w wysokości do 66 mln USD, o ile Kongres USA przyzna Polsce dodatkowe środki w wysokości 50 mln USD przyrzeczone przez prezydenta Busha prezydentowi Kwaśniewskiemu. W przeciwnym wypadku brakujące kwoty będą pokryte z polskich środków budżetowych. W każdym razie 51,2 mln USD, tak jak tegoroczne 24 mln USD, rząd USA działając w imieniu rządu polskiego przeleje na konta przedsiębiorstw, które ostatecznie będą odpowiadały za przygotowanie samolotów dla Polski. Wedle naszych informacji, kontrakt na modernizację polskich Herculesów trafi - po wynegocjowaniu jego szczegółów z USAF - do Lockheed Martin Aircraft and Logistics Centers Greenville Aircraft Center. Pierwszy polski Hercules ma trafić do krakowskiej 8. Bazy Lotniczej dla 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego (może już Brygady...) w czerwcu 2006 (minimalny czas potrzebny do realizacji umowy to 18 miesięcy), ostatni - w październiku 2007.
Samoloty dla Polski po przebazowaniu ich z Wielkiej Brytanii, przechowywane są od 2001 na lotnisku Sussex County Airport pod Georgetown w stanie Delaware. Teraz przeprowadzone będą niezbędne prace związane z remontem (weryfikacja struktury płatowca, wymiana zużytych systemów) pozostałych (prace w ramach tzw. Programmed Depot Maintenance - dotychczas samoloty wylatały ok. 23-24 tys. godzin w przypadku samolotów Hercules C.1 i ok. 28 tys. godzin w przypadku wariantu C.3). Niezbędna jest zamiana stosowanego wyłącznie przez RAF systemu załadunku towarów na system zgodny standardowo używany przez pozostałych użytkowników C-130. Strona polska zażądała istotnej modernizacji dotychczasowej brytyjskiej awioniki. Jej konfiguracja ma być zbliżona do zainstalowanej na samolotach C-130 (ex-RAAF) dostarczonych do Pakistanu w 2002. Musi jednak uwzględniać konieczność spełniania najpóźniej w 2012 najnowszych europejskich wymagań Communication, Navigation, Surveillance/Air Traffic Management (CNS/ATM). Kabina załogi zostanie doprowadzona do standardu glass cocpit. Polskie C-130 otrzymają nowe wyświetlacze 6x8 cali, zarządzane za pośrednictwem systemu FMS-800. Piloci mają także mieć do dyspozycji nowego autopilota, nowe urządzenia radiolokacyjne, radionawigacyjne, łączności i identyfikacyjne. Większość awioniki dostarczy najpewniej Rockwell Collins.
Samoloty C-130 w polskiej służbie wykorzystane będą zarówno dla wsparcia działań polskich pododdziałów wydzielonych do misji zagranicznych, w tym do Sił Odpowiedzi NATO (NRF), ale będą też niezbędnym elementem wsparcia logistycznego działań polskich eskadr F-16C/D Block 52M+, bowiem praktycznie niemożliwe jest realizowanie jego misji poza miejscem stałego bazowania bez przerzucenia cięższego sprzętu... Z pewnością polskie Siły Zbrojne powinny dysponować autonomicznym transportem lotniczym w postaci kilku-kilkunastu samolotów klasy C-130. Wiadomo jednak, że nie został sporządzony wiarygodny rachunek koszt/efekt w porównaniu z zakupem drogich (70-80 mln USD w wariancie podstawowym) samolotów C-130J Hercules II (tylko te są obecnie produkowane). W perspektywie 40-50 lat byłoby rozwiązanie bardziej ekonomiczne. Jeszcze lepsze byłoby wejście do programu budowy europejskich A400M, co wiązałoby się z perspektywicznymi korzyściami gospodarczymi. Za kilkanaście lat, gdy trzeba będzie wymieniać nie nadające się już do użytku C-130K, takiej możliwości zapewne nie będzie. Środki na 5 używanych Herculesów mają pochodzić z budżetu USA, a to jest rozstrzygający, choć bardzo krótkowzroczny i partykularny argument...
(Autor: Grzegorz Hołdanowicz, Tomasz Hypki, źródło ALTAIR)