Zmarł genialny konstruktor Jacek Karpiński
21 lutego, we Wrocławiu zmarł Jacek Karpiński, genialny konstruktor nazywany "polskim Billem Gatesem". Mimo, że lista osiągnięć Karpińskiego jest imponująca, pozostał on praktycznie nieznany.
W pierwszym dniu powstania warszawskiego Karpiński został postrzelony w kręgosłup. Z czasem odzyskał jednak władzę w nogach. Po wojnie był prześladowany przez UB, wyrzucany przez partyjnych aparatczyków z kolejnych zakładów pracy.
Kariera w USA
W roku 1955 znalazł pracę w Instytucie Podstawowych Problemów Techniki PAN. Brał udział w konstruowaniu pierwszych aparatów do USG. Tam stworzył, w oparciu o pomysł Józefa Lityńskiego, maszynę AAH, która służyła do długoterminowych prognoz pogody. W 1960 roku PAN przedstawiła jego kandydaturę do światowego konkursu UNESCO dla młodych naukowców. Jacek Karpiński wygrał konkurs zdobywając jedno z sześciu stypendiów. W latach 1961-1962 studiował na Uniwersytecie Harvarda i w MIT-cie. Dostał propozycję pozostania w USA i kontynuowania kariery akademickiej.
Po powrocie naukowiec konstruował urządzenie o nazwie perceptron, czyli maszynę, która wykorzystywała sieć neuronową do rozpoznawania otoczenia za pomocą kamery. Kolejnym niezwykłym urządzeniem Karpińskiego był skaner do analizy zderzeń cząstek elementarnych. Wspomagał go komputer KAR-65. Maszyna ta była 2-krotnie szybsza i 30-krotnie tańsza niż produkowane wówczas komputery Odra.
Polskie realia
Najbardziej niezwykłym urządzeniem autorstwa Jacka Karpińskiego, które wyprzedzało swoją epokę o 10 lat, był mikrokomputer K-202. Już w latach 60. uczony wpadł na niezwykły pomysł - chciał stworzyć komputer mieszczący się w walizce. Na owe czasy, gdy komputery były gigantycznymi szafami zajmującymi całe pokoje, była to wizja niezwykła.
W 1969 roku zebrała się specjalna komisja, która miała odnieść się do pomysłu Karpińskiego. Komisja orzekła, że skonstruowanie takiego komputera jest niemożliwe, gdyż jeśli byłoby możliwe, to... Amerykanie już by to zrobili. Karpińskiemu powiedziano, że nikt w Polsce nie będzie pracował nad jego pomysłem.
Karpiński - dywersant
Prototypowa maszyna powstała w 1971 roku. Zdecydowania wyprzedzała swoją epokę. Była bardziej wydajna niż pecety produkowane w latach 80. Mogła wykonać milion operacji na sekundę, zastosowano w niej nowatorskie rozwiązanie powiększania pamięci. Dzięki łączeniu za pomocą kabli zewnętrznych modułów K-202 mógł obsłużyć aż 8 megabajtów pamięci.
Komputerem zainteresował się Edward Gierek, który obiecał pomoc. Produkcja K-202 ruszyła, komputer zaczął trafiać do biur projektowych i przemysłu ciężkiego. Użytkownicy byli zachwyceni. Mówiono nawet o instalowaniu go na statkach.
Komputer był jednak wyposażony we własny system operacyjny, a w ramach bloku RWPG Polsce przypadła budowa, opartego na IBM/360, systemu RIAD. Nic innego nie mogło powstawać. Komunistyczni aparatczycy, którzy zaczęli działać przeciwko Karpińskiemu, zaczęli w ogóle zaprzeczać istnieniu K-202. Gwoździem do trumny okazał się fakt, że K-202 był poważną konkurencją dla produkowanych przez wrocławskie ELWRO maszyn Odra-1204. Był mały, miał ponadtrzykrotnie więcej pamięci operacyjnej i był dziesięciokrotnie tańszy. Nad jego produkcją pracowało 200 osób, podczas gdy Odrę konstruowało 6000 ludzi.
W roku 1973 kierownictwo ELWRO spotkało się z Piotrem Jaroszewiczem i poprosiło go o ratunek przed Karpińskim. W wyniku tej rozmowy w dokumentach Karpińskiego w biurze paszportowym pojawiła się uwaga "Nie wydawać paszportu. Powód: dywersja gospodarcza".
Niedługo później Karpiński został wyprowadzony przez uzbrojonych ludzi z zakładu, w którym pracował, a 200 produkowanych właśnie komputerów zniszczono. Nie miał paszportu, nie mógł więc opuścić PRL. Pozwolono mu pracować jedynie w Instytucie Przemysłu Budowlanego, w specjalności, która była mu obca.
Z czasem Karpiński osiadł na wsi, zajął się rolnictwem. W roku 1980, gdy w Polsce trwał festiwal Solidarności, do konstruktora dotarła telewizja. Dziennikarka zapytała, dlaczego zajmuje się świniami, na co Karpiński odpowiedział: "Dlatego, że ja wolę mieć do czynienia z prawdziwymi świniami". To nie spodobało się władzom. Karpińskiego ponownie zaczęto prześladować. W końcu w pierwszej połowie lat 80. pozwolono mu wyjechać do Szwajcarii. Tam Karpiński pracował przy produkcji profesjonalnych magnetofonów Nagra.
Ostatnie projekty
W 1990 konstruktor wrócił do Polski. Został doradcą Leszka Balcerowicza ds. informatyki. Chciał też produkować swój nowy wynalazek - ręczny skaner do rozpoznawania tekstu. Urządzenie nieco większe od telefonu komórkowego było znacznie bardziej zaawansowane niż jakiekolwiek inne skanery na świecie. Pierwsze 500 urządzeń szybko znalazło nabywców, ale gdy Karpiński zwrócił się do BRE Banku po drugą transzę kredytu, odmówiono mu jej. Stracił dom i przez lata z emerytury spłacał dług. Później wraz z synem Danielem skonstruował skaner dla audytorów finansowych.
W ostatnich latach życia pracował nad technologiami rozpoznawania mowy przez komputer. W 2008 roku mówił, że jeśli uda mu się znaleźć pieniądze, to w ciągu roku zakończy prace. Jeśli nie, to zajmie mu to około czterech lat. Karpińskiemu zabrakło dwóch.
Mariusz Błoński