Artur Chmielewski z NASA szczerze o kometach! Czy mają wpływ na kataklizmy?
Kilka dni temu w odległości nieco ponad 42 miliony kilometrów minęła nas kometa C/2022 E3 (ZTF). Mimo że pogoda w Polsce okazała się w tym czasie nie najlepsza, to jednak część osób zdołała wykonać jej zdjęcia. Obecność jasnych komet na niebie bywa łączona z kataklizmami, ale czy słusznie? Zapytaliśmy o to Polaka pracującego w NASA, który był kierownikiem amerykańskiej części misji Rosetta.
Sławomir Matz, Interia.pl: - Byłeś jedną z osób zaangażowanych w prace nad misją Rosetta. Dlaczego naukowcy wybrali do badań akurat kometę, a nie asteroidę?
Artur Chmielewski, NASA: - Najpierw należy zastanowić się nad głównymi różnicami pomiędzy kometami a asteroidami. Asteroidy dzielą się na trzy główne rodzaje. Są na przykład asteroidy metaliczne takie, jak Psyche, do której zresztą w przyszłym roku wybierze się sonda kosmiczna, ale mamy także asteroidy węglowe i krzemowe. Są to obiekty, które powstały głównie w pasie asteroid między Marsem i Jowiszem, natomiast komety uformowały się na peryferiach Układu Słonecznego. Z tego powodu są one bardzo interesujące dla naukowców, bo składają się z materii, która od miliardów lat pozostaje niezmienna. Część z nich na przestrzeni wielu milionów lat została wciągnięta z peryferii Układu Słonecznego do wnętrza, zbliżyła się do Słońca i tutaj pozostała. Komety są ciekawe do obserwacji, bo w czasie jednej orbity zmieniają się z martwej bryły lodu w żywe ciało z dwoma ogonami, chmurą gazów i pokazem różnych kolorów.