Indie w końcu ujawniły wygląd księżycowego lądownika Chandrayaan-2
W inspiracji Chinami, drugi najliczniejszy pod względem populacji kraj świata rozwija swój program kosmiczny w niesłychanym tempie. Ambitne plany dotyczą nie tylko ziemskiej orbity, ale również Księżyca, Wenus i Marsa.
Indyjska Organizacja Badań Kosmicznych (ISRO) już w pierwszej połowie lipca wyśle na Srebrny Glob misję Chandrayaana-2. Będzie ona składała się z orbitera, lądownika Vikram i łazika o nazwie Pragyan. Na ziemską orbitę urządzenia zostaną wyniesione za pomocą rakiety GSLV Mk III. Według planu, lądownik spocznie na powierzchni Księżyca 6 września i wraz z łazikiem, rozpoczną eksplorację tego obiektu.
ISRO podaje, że naukowcy wybrali na miejsce lądowania okolice bieguna południowego Księżyca, pomiędzy kraterami Manzinus C i Simpelius N (ok. 70 stopni szerokości południowej selenograficznej). Łazik Pragyan, podczas swojej 14-dniowej misji, przejedzie kilkaset metrów po powierzchni naturalnego satelity naszej planety. Naukowcy zamierzają za jego pomocą wykonać tysiące zdjęć Księżyca i wykonać ważne pomiary. Nie jest tajemnicą, że Indie w ten sposób przygotowują się na pierwszy lot załogowy, który może nastąpić w drugiej połowie lat 20. XXI wieku.
Zanim do tego dojdzie, ISRO planuje już w 2022 roku wysłać na ziemską orbitę pierwszych astronautów. Ten rok nie został wybrany przypadkowo. Wówczas będzie miała miejsce 75. rocznica odzyskania niepodległości przez Indie. Jeśli wszystko odbędzie się zgodnie z planem, kraj ten dołączy do elity krajów świata, które wysłały swoich obywateli w kosmos.
Indyjska Organizacja Badań Kosmicznych ma już gotowy plan pierwszego lotu. W trakcie jego trwania, troje astronautów, dwóch mężczyzn i jedna kobieta, odbędą lot na orbitę, na wysokość ok. 400 kilometrów, w ważącej 3,7 tony kapsule noszącej nazwę Gaganyaan. Kosmiczna przygoda będzie trwała 7 dni i ma być podwaliną do realizacji o wiele większych kosmicznych planów.
Astronauci nie będą wypoczywali i podziwiali widoczków rozpościerających się zza okien kapsuły. ISRO zapowiada, że będą mieli ręce pełne roboty. Każdy z nich ma już przydzielone bardzo ważne zadania dla pomyślnego przebiegu misji. Wspólnie sprawdzą systemy podtrzymania życia i sterowania oraz wykonają kilka zaplanowanych eksperymentów w warunkach mikrograwitacji.
Trzeba tutaj podkreślić, że Indie chcą zrealizować swoje historyczne przedsięwzięcie za śmieszne pieniądze, ponieważ w przypadku Chińczyków taki lot, w ramach Shenzhou 5, kosztował 2,3 miliarda dolarów, a wykonali go oni i tak przy sporych oszczędnościach. ISRO już kilka lat temu pokazało światu, że można eksplorować kosmos przy wielokrotnie niższych funduszach od NASA i ESA.
Przypomnijmy, że pierwsza indyjska marsjańska sonda Mangalyaan, która wyruszyła na Czerwoną Planetę w 2013 roku, kosztowała zaledwie 60 milionów dolarów, czyli tyle, ile kosztował jeszcze niedawno lot rakiety SpaceX z ładunkiem tylko na ziemską orbitę.
Indie planują dalsze loty załogowe. Gdy uda się im opanować loty na orbitę, następnym krokiem będzie Księżyc i Mar, a nawet Wenus. Niedawno pojawiły się nawet informacje, że jest całkiem prawdopodobne, że Indie jako pierwsze wyślą astronautów na bliźniaczkę Ziemi i zbudują w jej gęstej atmosferze pierwszą bazę.
Źródło: GeekWeek.pl/ISRO / Fot. ISRO