Rządy po cichu realizują misje, które mają uratować ludzkość przed zagładą

Niewielu z nas zdaje sobie sprawę, że rządy krajów realizują już misje kosmiczne, które mają pozwolić zdobyć cenną wiedzę i opracować odpowiednie technologie pozwalające uratować ludzkość przez zagładą nadchodzącą z kosmosu.

Rządy po cichu realizują misje, które mają uratować ludzkość przed zagładą
Rządy po cichu realizują misje, które mają uratować ludzkość przed zagładąGeekweek - import

W wielu filmach sci-fi mogliśmy zobaczyć przerażającą wizję zniszczenia naszej cywilizacji przez kosmiczną skałę. W przyszłości olbrzymie planetoidy doprowadzały do globalnych kataklizmów, które kończyły się zdziesiątkowaniem wielu gatunków stworzeń żyjących na naszej planecie.

Gdyby teraz doszło do takiego wydarzenia, skutki byłoby opłakane. Dorobek ludzkości mógłby przepaść bezpowrotnie w mgnieniu oka, a technologicznie cofnęlibyśmy się do Średniowiecza. NASA i inne agencje mają jednak plan niedopuszczenia do takiej sytuacji. Jest on realizowany od kilku lat, chociaż nie jest to temat, o którym dowiemy się z pierwszych stron gazet i serwisów internetowych.

Na pewno słyszeliście już o planetoidzie Bennu, która potencjalnie zagraża naszej planecie. Misja sondy OSIRIS-Rex przedstawiana jest jako badawcza. Ma ona nie tylko pozwolić nam zebrać wiele cennych danych na temat jednych z najstarszych kosmicznych skał przemierzających Układ Słoneczny i rzucić więcej światła na historię początków jego formowania się, w tym Ziemi, ale również misja ma za zadanie przygotować nas na najgorsze. Na coś, co nadejdzie prędzej czy później.

Planetoida Bennu potencjalnie będzie stanowiła zagrożenie dla naszej planety w roku 2135. Prawdopodobieństwo, że wtedy zderzy się z naszą planetą wynosi zaledwie 1:2700, ale pomimo tego faktu, astronomowie nie bagatelizują całej tej sytuacji, ponieważ jeśli w grę wchodzą kosmiczne skały, to do końca nic nie jest pewne. Uderzenie Bennu w naszą planetę wywołałoby wybuch o sile 1,15 gigaton TNT, ok. 23 razy większy, niż największy wybuch bomby wodorowej. Skutki takiego wydarzenia możecie sobie wyobrazić.

Bennu to nie koniec wielkich misji próby zabezpieczenia naszej cywilizacji przed tego typu wydarzeniami. Amerykańska Agencja Kosmiczna i Europejska Agencja Kosmiczna wspólnie przygotowują misję o nazwie Asteroid Impact and Deflectiona Assessment (AIDA). W jej ramach powstaje specjalny pojazd Asteroid Impact Mission (AIM), którego celem będzie lot na planetoidę Didymos (65803).

Ma ona 780 metrów średnicy, a także posiada satelitę o średnicy 160 metrów. NASA i ESA chcą dokonać uderzenia w planetoidę z pomocą urządzenia Double Asteroid Redirection Test (DART). Planetoida Didymos znajdzie się ok. 11 milionów kilometrów od Ziemi w październiku 2022 roku. Misja ma rozpocząć się jednak rok wcześniej. Zadaniem urządzenia będzie uderzenie w planetoidę i zmiana jej trajektorii lotu, by nie uderzyła ona w naszą planetę.

Według planu, sonda o wadze 300 kilogramów uderzy w mniejszą planetoidę z prędkością 6 km/s (22 tysiące km/h). Didymos należy do grupy Apollo, dlatego jest dla astronomów tak świetnym obiektem do badań nad tworzeniem systemu ochrony Ziemi.

Co ciekawe, swój wkład w tworzenie planu ochrony Ziemi ma również Japonia, która obecnie eksploruje planetoidę Ryugu. Oprócz próbek, sonda Hayabusa 2 niebawem stworzy w tym ciele niebieskim sztuczny krater, którego proces powstawania będzie śledziła. Zostanie on wydrążony dzięki impaktorowi (Small Carry-on Impactor, SCI), będącym 2,5 kilogramowym blokiem miedzi. Miedź zostanie uformowana w impaktor pod wpływem eksplozji 4,5 kilograma plastycznego materiału wybuchowego typu HMX. Zderzenie z planetoidą powinno odbyć się z prędkością około 2 km/s.

Również Chińska Akademia Technologii Kosmicznych (CAST), przedstawiła niedawno wielkie plany kilku misji na planetoidy, które mają rozpocząć się już za 3 lata. Państwo Środka na cel wzięło sobie m.in. planetoidę o nazwie 99942 Apophis, czyli głaz mający rozmiary 325 metrów, o którym cały czas jest głośno, jako o potencjalnym siewcy zagłady naszej planety. Obiekt przeleci bowiem bardzo blisko Ziemi w roku 2029 i 2036. Chiny chcą przyjrzeć się bliżej zagrożeniu.

Trzymajmy kciuki, by misje rządów tych krajów powiodły się, a udało się naukowcom osiągnąć zakładane cele. Od tego bowiem będzie zależała spokojna przyszłość naszej egzystencji na Błękitnej Planecie.

Źródło: GeekWeek.pl/NASA/ESA/JAXA/CAST/CNSA / Fot. NASA

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas