Teleskop Jamesa Webba trwale uszkodzony. W drodze kolejne problemy
Wygląda na to, że powinniśmy cieszyć się każdym kolejnym zdjęciem wykonanym przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, bo może się okazać, że wcale nie będzie on pracował tak długo, jak zakładaliśmy, kiedy wysyłaliśmy go w kosmos - wszystko przez coraz poważniejsze trwałe uszkodzenia.
NASA poinformowała na początku czerwca, że na skutek uderzenia mikrometeorytów w dniach 23-25 maja Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba - a konkretniej jedno z luster zwierciadła głównego - został uszkodzony. Inżynierowie agencji zapewniali jednak, że podczas prac konstrukcyjnych dobrze zdawali sobie sprawę, że imponujące 6,5-metrowe zwierciadło główne, składające się z 18 sześciokątnych luster o średnicy ponad metra, będzie łatwym celem, dlatego dobrze je na to przygotowali.
Jak podkreślali, wszystkie statki kosmiczne czy instrumenty badawcze są narażone na podróżujące z dużymi prędkościami cząsteczki, które pomimo niewielkiego rozmiaru są w stanie wyrządzić poważne szkody. W związku z tym odporność na takie powtarzające się wydarzenia przez cały planowany cykl życia teleskopu była jednym z najważniejszych aspektów ich wieloletnich prac.
Rzeczywistość szybko zweryfikowała jednak założenia NASA, bo jak się okazuje, uderzenia mikrometeorytów z końca maja przewyższyły prognozy degradacji, czyli mówiąc wprost, teleskop nie był testowany na wypadek tak silnych kolizji. Wstępne oceny wskazywały, że zachował zdolność operacyjną przewyższającą wszystkie wymagania misji, czego dowodem była niejako publikacja wykonanych przez niego zdjęć, ale...