Znany profesor wyśle swoje DNA kosmitom. „Sklonują mnie i umieszczą w zoo”

Profesor fizyki Kenneth Ohm chce wysłać swoje DNA na Księżyc, by za dziesiątki tysięcy lat kosmici lub przyszli ludzie znaleźli materiał i go sklonowali. Mężczyzna ma nadzieję, że jego klony będą odwiedzane w międzygalaktycznym zoo, bądź zostaną zebrane do innych galaktyk. Jednak główny cel tej misji jest czysto naukowy, przechować ludzkie DNA dla przyszłych cywilizacji. Specjalista od UFO, Robert Bernatowicz odpowiada: „To nie ma sensu...”.

Niezidentyfikowany Obiekt Latający
Niezidentyfikowany Obiekt Latający 123RF/PICSEL

Po śmierci w kosmos

Dokąd pójdziemy po śmierci? Niektórzy wolą to sobie zaplanować. Amerykańska firma kosmiczna Celestis z siedzibą w Teksasie specjalizuje się w usłudze, która przyciąga coraz szersze grono zainteresowanych. Od wielu lat specjalizuje się w wysyłaniu skremowanych szczątków na orbitę. Pierwszy taki lot miał miejsce już w 1994 roku. Za pośrednictwem firmy na orbitę ziemską trafiły szczątki twórcy „Star Treka” Gene’a Roddenberry’ego oraz fizyka i wizjonera naukowego Gerarda O’Neilla, który stworzył projekt siedliska kosmicznego zwanego cylindrem O’Neilla.  

Ludzie decydujący się na wysłanie swoich szczątków w przestrzeń kosmiczną motywują swoją decyzję różnymi względami. „The New York Times” przedstawił niedawno sylwetki siedmiu osób, które podpisały kontrakt z Celestis, by firma wysłała ich prochy na orbitę, w przestrzeń kosmiczną bądź na Księżyc. Jednak jedna sylwetka wybija się ponad inne.

Znany 86-letni profesor fizyki, Kenneth Ohm, który niezwykle swobodnie podchodzi do tego tematu, postanowił wysłać nie tylko swoje prochy w kosmos, ale również próbkę DNA. Materiał ma zostać dostarczony na południowy biegun Księżyca podczas nadchodzącej misji Celestis.

Próbka DNA sposobem na przedłużenie życia

Kenneth Ohm ma nadzieję, że obce cywilizacje bądź ludzie z przyszłości znajdą próbkę jego DNA i będą chcieli go sklonować. Chciałby również, aby jego klony znalazły się w międzygalaktycznym zoo, ale też przedstawił abstrakcyjną wizję opisaną jako „rój tysięcy odtworzonych Kenów Ohma rozprzestrzeniających się po wszechświecie”. Oczywiście z przymrużeniem oka.

Znany ufolog, Robert Bernatowicz, który większość życia spędził na badaniu UFO, w rozmowie z GeekWeek komentuje to w ten sposób: - To nie ma sensu... Obcy mają dostęp do naszego DNA, kiedy tylko chcą, ich obecność na Ziemi jest potwierdzona licznymi relacjami świadków. Wydaje się, że ten pomysł jest jakąś formą desperackiego przedłużenia sobie życia. Obcy wiedzą o ludziach wszystko i prawdopodobnie mieszali w naszym DNA, a my jesteśmy wynikiem tej ingerencji. Bardzo ich interesuje nasze DNA, jednak nie potrzebują szukać go na Księżycu, ponieważ mają do niego dostęp, kiedy chcą, tutaj, na Ziemi.

Jednak profesor Ohm podkreśla, że jest to tylko wyolbrzymiona i żartobliwa wizja tego, czego oczekuje od tej misji. Przede wszystkim chodzi o wymiar naukowy oraz o przechowanie DNA ludzkiego dla przyszłych pokoleń, które opanują podróże międzyplanetarne i klonowanie do perfekcji.

Ludzkie DNA dla przyszłych, ziemskich i pozaziemskich, cywilizacji

Pomysł przechowywania ludzkiego DNA dla przyszłych pokoleń lub dla obcych odwiedzających w przyszłości nasz Układ Słoneczny nie jest wcale czymś nowym. Ludzie na ten moment są w stanie klonować już zwierzęta. Nie mówimy tutaj o dokładnych replikach niedawno zmarłego zwierzęcia, czy jak w tym wypadku, profesora fizyki. Jednak nie jest to tak odległa fantastyka naukowa, jak mogłoby to się wydawać.

Ken Ohm podkreśla, że gdyby za 30 000 lub 40 000 lat jakaś pozostałość tej, lub całkowicie innej cywilizacji odkryje jego DNA, może powstać z tego coś niesamowitego. Instrukcje zawarte w próbce mogłyby pomóc obcym odtworzyć nasz gatunek, gdybyśmy z jakiegoś nieznanego powodu wyginęli.

„Widząc obecność obcych na Ziemi od tylu lat, nie ma wątpliwości, że zmieniali ludzkie DNA. Kiedy dochodzi do bliskich spotkań trzeciego stopnia, kiedy biorą ludzi na pokład, mówią im o DNA i pobierają też próbki. Mówię to na podstawie opisów tych spotkań. Zajmuje się obecnie bardzo dziwnym zjawiskiem pojawiających się na ciele ludzi z całej Polski tajemniczych znaków. Ludzkie DNA się zmienia, a oni robią te znaki, żeby coś pokazać. Myślę, że nasze DNA jest kluczem do zrozumienia tego, co my robimy na Ziemi i dlaczego jesteśmy tutaj. Uważam, że wszystko jest w tym DNA, nie tylko kod życia, ale również informacje dotyczące historii człowieka. Pomysł wysłania próbki DNA na Księżyc uważam za ciekawy, ale nie stanowi on żadnej pomocy dla obcych. Oni są tutaj” – mówi Robert Bernatowicz.

Jednak nawet jeżeli obcy nie zdecydują się zabrać wysłanego w kosmos materiału, to wystrzelenie szczątków w kosmos obejmuje nabożeństwo żałobne. Firma oferuje zwiedzanie miejsca startu, po którym następuje pożegnanie, a następnie poczęstunek. Dla pozostałych osób, które zdecydowały się na pochówek w przestrzeni kosmicznej ta podróż ma różny cel. Dla jednych pragmatyczny, dla innych duchowy lub romantyczny. Jednak wydaje się, że ta forma „wiecznego spoczynku” oznacza akceptację poglądu, że ostatecznie czeka nas tylko pustka.

"Wydarzenia": W Katowicach jest testowany autonomiczny autobusPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas