Zostało zaledwie kilka miesięcy do słonecznego kataklizmu
Chociaż bez Słońca życie na Ziemi nie byłoby możliwe, to jednak tak rozwiniętej technologicznie cywilizacji jak nasza, najbliższa nam gwiazda może przysporzyć bardzo wielu problemów.
Katastrofa dla ludzkości może znajdować się tuż za rogiem. Słońce zbliża się bowiem do maksimum swojej aktywności w cyklu, a to oznacza pojawianie się licznie ogromnych plam na powierzchni, z których może być wystrzeliwana w kosmos materia. Wiatr słoneczny, uderzając w ziemskie bieguny magnetyczne, może doprowadzić do potężnej burzy geomagnetycznej i zaowocować uszkodzeniami, a nawet zniszczeniami sieci energetycznej w różnych częściach naszej planety.
Mogłoby się to skończyć dla ludzkości tragicznie. Przedsmak takich wydarzeń mieliśmy we wrześniu 1859 roku, gdy miało miejsce tzw. zjawisko Carringtona. Wiatr słoneczny dotarł do ziemskich biegunów magnetycznych z naszej dziennej gwiazdy w ciągu niecałych 20 godzin, a więc 2-3 razy szybciej niż zazwyczaj.
Niespodziewanie duża aktywność Słońca
Doszło do zakłóceń i awarii w sieci telegraficznej w Europie i Ameryce Północnej. Zorze polarne, zwykle widoczne nad obszarami polarnymi, tym razem obserwowano niemal na całym świecie, nawet w krajach położonych w pobliżu równika. Dziś cała planeta jest zelektryfikowana na ogromną skalę. Znacznie większą niż w 1859 roku.
Naukowcy obawiają się, że niebawem historia się powtórzy, ale na większą skalę. Gdyby jedna z takich olbrzymich plam znajdowała się w środkowej części słonecznej tarczy, naprzeciw Ziemi i doszło w niej do wybuchu skierowanego w naszą stronę. To istnieje zagrożenie, że gigantyczne ilości słonecznej plazmy dotarłyby do ziemskich biegunów magnetycznych. Najpierw większość satelitów spłonęłaby w atmosferze, a później cała planeta pogrążyłaby się w ciemnościach.
Czeka nas powtórka z 1859 roku?
Mając na uwadze 11-letni cykl słoneczny, obecnie znajdujemy się w trakcie cyklu wzrostowego. Do października 2024 roku czeka nas kolejne maksimum aktywności Słońca. Co ciekawe, jest to o rok wcześniej niż się spodziewano, w dodatku szczyt będzie jeszcze silniejszy, a to bardzo niepokojące informacje. To oznacza, że w najbliższych miesiącach sytuacja może się skomplikować. Aby lepiej poznać naszą gwiazdę i opracować skuteczne metody ochrony mamy już bardzo niewiele czasu.
Astronomowie z Uniwersytetu Stanforda pracują już nad inteligentnym systemem wyposażonym w specjalne algorytmy AI, które sprawią, że będzie on przygotowywał precyzyjne prognozy, na podstawie całej masy danych, a także uczył się, zbierał potrzebne doświadczenie i polepszał swoją skuteczność.
Cała Ziemia pogrążona w mroku
Pozwoli to nam przewidzieć docierające do Ziemi strumienie wiatru słonecznego na 30 minut przed rozpoczęciem się burzy geomagnetycznej. To niewiele czasu, ale na więcej nie możemy sobie pozwolić. Jest wielce prawdopodobne, że w tym czasie uda się zabezpieczyć przed zniszczeniem cenne dane historyczne naszej ludzkości i jak najbardziej to możliwe ograniczyć skutki tego słonecznego kataklizmu.