Akcja ratownicza w jaskini Tham Luang. Służby dokonały niemożliwego

Była to najpewniej największa w historii akcja ratownicza w jaskini. 1000 osób było zaangażowanych w uwolnienie dwunastu tajskich chłopców i ich trenera z jaskini Tham Luang na północy kraju. Akcja trwała kilkanaście dni. Przez długi czas zaginieni wytrzymywali bez pożywienia, medytując i grając w warcaby.

Była to najpewniej największa w historii akcja ratownicza w jaskini. 1000 osób było zaangażowanych w uwolnienie dwunastu tajskich chłopców i ich trenera z jaskini Tham Luang na północy kraju. Akcja trwała kilkanaście dni. Przez długi czas zaginieni wytrzymywali bez pożywienia, medytując i grając w warcaby.
W jaskini Tham Luang na północy Tajlandii było uwięzionych 13 osób przez 10 dni /Polsat Doku /materiały prasowe

Więcej o historii z jaskini Tham Luang dowiesz się, oglądając program "Poza kontrolą: Tajlandia, uwięzieni w jaskini Tham Luang" w poniedziałek 31 stycznia o godzinie 22.00 na antenie kanału Polsat Doku.

Historia zaczęła się 23 czerwca 2018 roku. Dwunastu chłopców w wieku od 11 do 17 lat wraz z trenerem uczących ich gry w piłkę nożną postanowili wejść do środka jaskini Tham Luang. Jest ona czwartą największą jaskinią w Tajlandii.

Podczas wizyty w skalistych wnętrzach zaskoczył ich monsunowy deszcz. Olbrzymie ilości wody zaczęły przedostawać się przez główne wejście oraz dodatkowymi szczelinami do środka. Jedyna droga powrotu została zalana, a cała grupa w ucieczce przed podnoszącym się poziomem wody udała się w głąb jaskini.

Reklama

Grupa pokonała aż cztery kilometry, a kiedy zgubili drogę, chłopcy postanowili rozbić obóz na niewielkiej półce skalnej. Minęło dokładnie 10 dni, kiedy 2 lipca odnaleźli ich nurkowie. Do tego czasu wszyscy wytrzymali bez pożywienia. Trener grupy spędził wiele lat w buddyjskim klasztorze, dzięki czemu nauczył chłopców sztuki medytacji. W ten sposób mogli oni dłużej gospodarować siłami. Ponadto na ile warunki pozwalały, chłopcy grali w warcaby.

W akcji ratowniczej brały udział ekipy z całego świata, w tym z Wielkiej Brytanii i USA. Po wielu próbach dotarcia, udało się odnaleźć chłopców. Najtrudniejsze jednak było przed ratownikami. W jaki sposób wydostać grupę nieumiejących nurkować, wycieńczonych nastolatków i ich trenera, kiedy trwa pora monsunowa i jaskinia jest nieustannie zalewana?

Akcja ratownicza w jaskini. Jak wyglądała?

Po rozważeniu wielu możliwych rozwiązań, w tym czekaniu cztery miesiące na koniec pory deszczowej, zdecydowano o rozpoczęciu akcji ratunkowej 8 lipca. Wyprowadzenie grupy było bardzo trudne - przejścia w jaskini były ciasne, a syfony do pokonania wypełnione wodą. Obawiano się paniki wśród chłopców, więc przed ewakuacją każdego podawano ketaminę.

Proces wyprowadzania był połączeniem chodzenia, brodzenia po wodzie, wspinaczki i nurkowania. Chłopców wyprowadzano pojedynczo w losowej kolejności - sami zgłaszali się na ochotnika. Każdy był przywiązany za pomocą uprzęży do pierwszego ratownika idącego z przodu. Drugi ratownik asekurował sytuację z tyłu. Chłopcy mieli zamontowane maski zakrywające całą twarz, do nich dołączona była butla z tlenem.

Wyciąganie jednego chłopca trwało średnio trzy godziny. W ciągu pierwszego dnia wyciągnięto czterech nastolatków. W ciągu kolejnych dwóch dni uratowano pozostałych. 10 lipca zakończono akcję, którą okrzyknięto największym działaniem ratowniczym w historii, jakie miało miejsce w jaskini.

Więcej o historii z jaskini Tham Luang dowiesz się, oglądając program "Poza kontrolą: Tajlandia, uwięzieni w jaskini Tham Luang" w poniedziałek 31 stycznia o godzinie 22.00 na antenie kanału Polsat Doku.

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama