Kross Trans Hybrid: Odważny projekt rodem z Polski

Kross Trans Hybrid w akcji /materiały prasowe
Reklama

Trans Hybrid to najodważniejszy taki polski projekt technologiczny. Ma wysokiej klasy osprzęt i trzy stopnie wspomagania elektrycznego, co na jednym ładowaniu pozwala przejechać nawet do 100 km.

Marka Kross z siedzibą w Przasnyszu pilnie obserwuje rynek i zdecydowała się wyjść naprzeciw jego oczekiwaniom. Wprowadza więc do swojej oferty rowery elektryczne z najwyższej półki - Trans Hybrid 3.0 i 5.0 w wersji męskiej i damskiej. Sam proces produkcji trwał 1,5 roku. Kross włożył w ich skonstruowanie całą swoją pasję, 27-letnie know-how, znajomość rynku i doświadczenie pracowników. W rezultacie powstała technologia przyszłości, która ma szansę trwale zmienić polski świat rowerowy.

Maksimum wygody

Reklama

Trans Hybrid to model trekkingowy, co oznacza, że został przeznaczony do jazdy po płaskim terenie. Idealnie nadaje się na drogę szutrową, ale poradzi sobie też w warunkach miejskiego zgiełku, na leśnej ścieżce czy niedużych wybojach.

- Konstruktorzy Krossa zastosowali w nim kompletny, unikatowy system Shimano STEPS, co zapewnia bezproblemową współpracę wszystkich jego komponentów: silnika, akumulatora, ramienia i tarczy mechanizmu korbowego, komputera z wyświetlaczem oraz przełącznika trybu wspomagania - wyjaśnia Zdzisław Madeja, product manager firmy Kross. 

Sercem całego układu jest znajdujący się nad korbą wydajny silnik o mocy 250 W, wyposażony w inteligentne wsparcie mocy i tryb Walk Assist, wspomagający prowadzenie roweru. Silnik pracuje wyjątkowo płynnie i cicho. Zapewnia trzy stopnie wspomagania, wykorzystujące odpowiednio 50 proc., 70 proc. i 100 proc. jego mocy. Tryb wspomagania można łatwo zmienić na specjalnym przełączniku zamontowanym na kierownicy. Wystarczy przesunąć go w inną pozycję i dobrać odpowiedni tryb w zależności od rodzaju oraz nachylenia terenu, a także siły, jaką chcemy włożyć w kręcenie korbą. Gdy rowerzysta przekroczy prędkość 25 km/h, wsparcie automatycznie zostaje wyłączone.

 Tak więc przy pełnej mocy silnika nawet największe wzniesienia lub naprawdę długa trasa nie okażą się żadnym kondycyjnym wyzwaniem. Wtedy po prostu trudno się zmęczyć i spocić. Oczywiście wspomaganie można w każdej chwili całkowicie wyłączyć i korzystać z ebike’a jak ze standardowego roweru w którym króluje mechanika.

 Naładuj, jedź i relaksuj się

 - Zaprezentowane wersje różnią się przede wszystkim wymienną baterią, zamontowaną stabilnie na bagażniku i zabezpieczoną np. przed oddziaływaniem deszczu. Model Trans Hybrid 3.0 ma wbudowany akumulator o pojemności 418 Wh, zaś Trans Hybrid 5.0 o pojemności 500 Wh - zaznacza Zdzisław Madeja. - W przypadku tego mocniejszego roweru przy bezwietrznej pogodzie i płaskim terenie, a także najsłabszym trybie wspomagania elektrycznego można przejechać na jednym ładowaniu nawet do 100 kilometrów - podkreśla.

 Warto dodać, że zostawiając rower przed sklepem i idąc na zakupy, w każdej chwili możemy zdemontować baterię za pomocą kluczyka i zabrać ze sobą, by nikt jej nie ukradł. A na bagażniku, niezależnie czy z akumulatorem czy bez, można bez obaw zawiesić sakwy.

Litowo-jonowa bateria wytrzymuje aż 1000 cykli ładowania bez straty pojemności, dopiero potem jej efektywność spada do 80 proc. Po każdym rozładowaniu wystarczy ją zdjąć i podłączyć do gniazdka. Od zera do 80 proc. naładujemy ją w dwie godziny, a ładowanie do 100 proc. potrwa dwa razy dłużej. Po upływie 5 lat można kupić nowy akumulator, który wystarczy na kolejne 1000 cykli.

Cały ten zaawansowany elektroniczny sprzęt nie mógłby jednak właściwie działać bez sterującego komputera z czytelnym wyświetlaczem, umiejscowionego na kierownicy. Pokazuje on jak mocne wspomaganie jest włączone, jaki jest stan naładowania baterii i na ile jeszcze kilometrów do przejechania on pozwala. Ekran ma też funkcję licznika, z którego możemy dowiedzieć się która jest godzina, jak długi dystans przejechaliśmy i jaka jest nasza maksymalna, średnia oraz aktualna prędkość.

Doskonały osprzęt

Zarówno Trans Hybrid 3.0 jak i 5.0 są wyposażone w aluminiowe ramy. Koła o przekątnej 28 cali mają opony o standardowej szerokości. Do wyboru są modele o długości ramy od 17 do 23 cali, więc każdy łatwo znajdzie swój rozmiar. 

Wyższy model wyposażono w amortyzator Rock Shox i przerzutki Shimano XT, obsługujące 10 biegów. Z kolei model niższy może się pochwalić amortyzatorem Suntour i 9-biegową przerzutką Shimano Deore. W żadnym nie mogło zabraknąć najskuteczniejszych hydraulicznych hamulców tarczowych japońskiej firmy Shimano.

Co więcej, rowery Trans Hybrid mają dedykowane koła, przerzutki i manetki. Unikatowy jest również styl w którym je zaprojektowano. Dział designu Krossa postarał się o ich wyjątkowy charakter, w którym futurystyka zgrabnie komponuje się z klasyką. Naprawdę trudno je pomylić z innymi takimi konstrukcjami.

Szeroko dostępny serwis

Kross zadbał o maksymalną wygodę użytkowników ebike’ów. W przypadku awarii rower elektryczny można oddać do jednego z 90 firmowych punktów serwisowych, rozmieszczonych w całej Polsce. Ale to nie wszystko, bo gdy będziemy cieszyć się rowerową technologią Trans Hybrid za granicą, do dyspozycji w całej Europie mamy specjalistyczne punkty Shimano Service Centers. Tam również można oddać swoje dwa kółka do naprawy.  

Tak jak w przypadku innych rowerów marki Kross obowiązuje pięcioletnia gwarancja na ramę, dodatkowo dostajemy jeszcze dwa lata gwarancji na cały elektroniczny system Shimano STEPS.

Cena modelu Trans Hybrid 3.0 wynosi 8499 zł, zaś Trans Hybrid 5.0 można kupić za 9999 zł. Kross przygotował atrakcyjny system ratalny 30x0%, dzięki któremu każdy może pozwolić sobie na uruchomienie elektrycznej mocy i zmianę filozofii poruszania się po mieście na bardziej praktyczną oraz nowoczesną.

Jeżeli ktoś ma ochotę osobiście poznać wszystkie zalety ebike’ów, może to zrobić w około 30 wybranych punktach dealerskich Krossa. Rowery Trans Hybrid zostaną tam udostępnione do darmowych testów.

Elektryzująca rewolucja w myśleniu o dwóch kółkach

W krajach zachodnich procentowy udział rowerzystów w ruchu ulicznym jest znacznie wyższy niż u nas - np. w Kopenhadze i Amsterdamie wynosi ponad 40 proc. W dodatku w tym pierwszym mieście więcej mieszkańców wsiada na rower niż za kierownicę auta. To nie tylko środek lokomocji, ale też styl życia. Dlatego tam ebike’i już wiele lat temu znalazły swoją niszę, a ich sprzedaż rośnie. I nic dziwnego, bo w dużych oraz średnich miastach często stanowią doskonały zamiennik dla samochodu. Umożliwiają szybką i bezproblemową jazdę wszystkim, także osobom starszym oraz borykającym się z problemami zdrowotnymi.

Przeprowadzone w 2016 r. badanie TNS Polska wykazało, że 74 proc. proc. Polaków jest skłonnych do przesiadki z roweru tradycyjnego na elektryczny. Większość respondentów jako główny powód gotowości do takiej zamiany podaje szybkość przemieszczania się, wygodę i brak konieczności przebierania się. Z kolei aż 85 proc. wybrałoby rower elektryczny zamiast komunikacji publicznej, mając dość tłoku. Dla 61 proc. ankietowanych istotna jest kwestia jego ekologiczności, a dla 57 proc. argumentem rozstrzygającym na rzecz roweru na prąd pozostaje wyraźna poprawa kondycji fizycznej.

materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy