Matt Stutzman - Nie ma rąk, ale zawsze trafia w dziesiątkę
Jest jednym z najlepszych łuczników na tej planecie. Matt Stutzman posłał strzałę do celu z odległości 283 metrów, ustanawiając przy tym rekord świata. Jego wyniku nie mogą pobić nawet w pełni sprawni sportowcy.
33-letni Matt urodził się bez rąk. Nie chciał jednak uchodzić za kogoś gorszego, dlatego od małego chłopca starał się być jak najbardziej samodzielny.
- Nie uważam braku kończyn za jakieś ograniczenie. To niesamowite jak ciało adaptuje się do takiej sytuacji. Nogi przejęły funkcje moich rąk. Wszystko robię stopami - mówi Stutzman w materiale zrealizowanym przez kanał Great Big Story.
Tak samo jest w przypadku łucznictwa, którym zainteresował się siedem lat temu. Stutzman wspomina, że od momentu, w którym po raz pierwszy zobaczył profesjonalny łuk do oddania pierwszego strzału, minęły aż dwa tygodnie.
Impulsem do spróbowania swych sił w tej dyscyplinie było dla niego bezrobocie. Zdesperowany poprosił swoją żonę, aby kupiła mu łuk, którym mógłby "ustrzelić jelenia i przynieść go do domu na obiad". Ta początkowo była sceptycznie nastawiona do tego pomysłu.
- Musiałem wymyślić sposób, w jaki w ogóle mógłbym z niego strzelać.
Okazało się, że Matt nie tylko nauczył się tej sztuki, ale wręcz opanował ją do perfekcji. Już w 2012 r. pojechał na paraolimpiadę do Londynu. Wrócił z niej ze srebrnym medalem.
Wicemistrz trzyma łuk prawą nogą, ale podkreśla, że w jego wyobraźni jest to prawa ręka innej osoby. Właśnie w ten sposób posyła strzały na znaczne odległości - i w dodatku zawsze trafia do celu. Potwierdzeniem tego jest wyczyn Matta z 2015 roku, kiedy jego nazwisko trafiło do Księgi rekordów Guinnessa.
Jak wygląda dzień z życia olimpijskiego medalisty? Najważniejsza jest praktyka, dlatego też Matt trenuje przez osiem godzin dziennie aż sześć razy w tygodniu w specjalnie zaadaptowanym do tego pomieszczeniu. Łucznik strzela z pozycji siedzącej, dlatego też ważnym elementem wyposażenia jest... wygodne krzesło. Stutzman wolne chwile spędza z rodziną. Jest szczęśliwym ojcem trzech synów.
- Chcę pokazać moim dzieciom, że każda przeszkoda, nieważne jak wielka, jest do pokonania. Aby osiągnąć sukces, trzeba ruszyć głową i po prostu się przyłożyć.
Obecnie szykuje się na paraolimpiadę w Rio, która odbędzie się już we wrześniu. Nie wyobraża sobie, że wróci z Brazylii bez złotego medalu...