Piotr Pustelnik: Jak zdobył Koronę Himalajów i Karakorum?

Mija dziesięć lat od ważnej daty dla rodzimego himalaizmu. 27 kwietnia 2010 roku Piotr Pustelnik zdobył Annapurnę, kompletując Koronę Himalajów i Karakorum. Dokonał tej sztuki jako trzeci Polak w historii. Przed nim na wierzchołkach czternastu ośmiotysięczników stanęli Jerzy Kukuczka i Krzysztof Wielicki.

Piotr Pustelnik - alpinista i himalaista. Zdobywca najwyższych szczytów na Ziemi
Piotr Pustelnik - alpinista i himalaista. Zdobywca najwyższych szczytów na ZiemiAlbin Marciniak/East NewsEast News

Annapurna to dziesiąty najwyższy szczyt świata. Co nie oznacza oczywiście, że łatwiej go zdobyć niż szereg górujących nad nim wierzchołków. Niektóre statystyki podają, że co druga próba wejścia kończy się śmiercią, mniej drastyczne wskazują, że ginie co trzeci śmiałek.

Liczby te czynią z Annapurny jedną z najmniej przystępnych gór wysokich świata.

Historyczne wyprawy Francuzów i Polaków

Wejście na jeden z ośmiotysięczników już w XIX wieku rozpalało wyobraźnie podróżników i wspinaczy z całego świata.

Długo też uchodziło za rzecz kompletnie niemożliwą, ideę zarezerwowaną dla niepoprawnych marzycieli i szaleńców, których zamiast blasku chwały miała spotkać pewna śmierć.

Wszystko zmieniło się 3 czerwca 1950.

Tego dnia na szczycie wznoszącej się 8091 metrów nad poziomem morza Annapurny stanęli Maurice Herzog i Louis Lachenal. Francuscy pionierzy dokonali tej sztuki bez szczegółowych map i butli tlenowych.

Ich wyczyn uznano za sensację, nowy rozdział w himalaizmie i dowód na to, że granice ludzkiej wytrzymałości nie zostały jeszcze ostatecznie zdefiniowane. Osiągniecie Francuzów przebili dopiero trzy lata później Edmund Hillary i Tenzing Norgay, zdobywając Mount Everest.

W historii podboju Annapurny złotymi zgłoskami zapisali się również polscy wspinacze. Artur Hajzer i Jerzy Kukuczka 3 lutego 1987 roku dokonali pierwszego zimowego wejścia na szczyt. Oto krótki dokument z tej wyprawy.

W pogoni za marzeniami. Do pięciu razy sztuka

Cztery lata później na Annapurnie zameldowali się kolejni nasi rodacy - Bogdan Stefko, Krzysztof Wielicki, Wanda Rutkiewicz, Ryszard Pawłowski i Mariusz Sprutta. Ostatnim polskim zdobywcą przed Piotrem Pustelnikiem był Andrzej Marciniak. W 1996 roku wytyczył nową drogę na szczyt.

Pod Annapurnę Piotr Pustelnik przyjeżdżał aż pięciokrotnie.

Po raz pierwszy w 2004 roku, ale niewiele udało się ugrać. Rok później dopisało mu szczęście, kiedy sporej wielkości kamień uderzył go w ramię, nie głowę, ratując tym samym przed poważnymi obrażeniami, być może - nawet przed śmiercią.

***Zobacz także***

Marek Kamiński o swojej prawdziwej pasji INTERIA.PL

W 2006 roku szczyt był na wyciągnięcie ręki. W pionie brakowało 71 metrów, kiedy zamiast na wierzchołek, wraz z Piotrem Morawskim ruszyli w dół, ratując zmagającego się ze ślepotą śnieżną Chińczyka. Polski Komitet Olimpijski niedługo potem nagrodził Piotra Pustelnika nagrodą Fair Play za całokształt kariery sportowej i postawę w górach, bo nie był to odosobniony przypadek, gdy akcję ratunkową przedłożył nad własne cele i ambicje.

W 2008 roku znów było blisko. Jakieś 150 metrów różnicy wysokości. To wtedy rozpętała się burza, miotając piorunami na lewo i prawo. Sześciogodzinne zejście do namiotu było drogą przez mękę, idąc w stronę bezpiecznego schronienia modlił się, żeby ujść z życiem. Udało się.

Wreszcie, 27 kwietnia 2010 roku, dopiął swego. Na szczycie z Peterem Hamorem zabawili krótko.

Nie było wielkiego świętowania. Uścisk dłoni, omiecenie wzrokiem okolicy i gorzka myśl, że nie może tej chwili dzielić z przyjacielem i partnerem wyprawowym Piotrem Morawskim. Świetny wspinacz zmarł rok wcześniej na Dhaulagiri.

Schodząc ze szczytu Piotr Pustelnik i Peter Hamor minęli się z Kingą Baranowską, która tego dnia zdobyła swój siódmy ośmiotysięcznik.

Diagnoza w dzieciństwie brzmiała jak wyrok

W młodości nic nie wskazywało na to, że kiedykolwiek dane mu będzie pojechać w dalekie Himalaje i mierzyć się z najwyższymi szczytami świata. W wieku dwunastu lat Piotr Pustelnik miał poważne problemy z sercem, a rodzice usłyszeli od lekarza w szpitalu, że powinni się przygotować na najgorsze.

- Leżałem w szpitalu, w którym umierały dzieci. I chociaż dziecko inaczej rozumie śmierć niż dorosły, to jest to trauma, która wsysa się podświadomie w człowieka. Bardzo długo żyłem z przekonaniem, że mam chore serce. Każdy niepokój w moim ciele od razu budował taki syndrom, że ze mną jest coś nie tak - opowiadał, gdy rozmawialiśmy po wydaniu jego wspomnień napisanych wraz z Piotrem Trybalskim pt. “Ja, pustelnik".

Czarny scenariusz nakreślony przez lekarzy nie ziścił się. Kilka lat później Piotr Pustelnik zaczął turystycznie chodzić po górach, a potem - wspinać się. Początkowo nie zapowiadał się na przyszłego zdobywcę Korony Himalajów i Karakorum. Pierwszy kurs wspinaczki skałkowej u instruktora Andrzeja Wilczkowskiego oblał. Zawziął się jednak, uczył samemu, a potem wspinał się w Tatrach, Alpach i Andach.

- Byłem coraz wolniejszy. Peter Hamor, z którym wiele się wspinaliśmy, podchodził do moich słabości z niezwykłym wyczuciem, nie dawał mi odczuć, że jest o wiele szybszy ode mnie. Szybkość jest istotna w górach, dlatego uznałem, że to definitywnie ostatnia wyprawa, bo przy następnej będę tak wolny, że stworzę realne zagrożenie dla mojego partnera, a to jest ostatnia rzecz, jakiej bym chciał - tłumaczył po latach.

Jak zapowiedział, tak zrobił. Od 2016 roku Piotr Pustelnik jest prezesem Polskiego Związku Alpinizmu.

Korona Himalajów i Karakorum Piotra Pustelnika:

19 lipca 1990 oraz 21 lipca 1997 - Gasherbrum II (8034 m.)

12 lipca 1992 - Nanga Parbat (8126 m.)

24 września 1993 - Cho Oyu (8201 m.)

6 października 1993 - Shisha Pangma (8027 m.)

26 września 1994 - Dhaulagiri (8167 m.)

12 maja 1995 - Mount Everest (8848 m.)

14 lipca 1996 - K2 (8611 m.)

15 lipca 1997 - Gasherbrum I (8068 m.)

15 maja 2000 - Lhotse (8501 m.)

15 maja 2001 - Kanczendzonga (8586 m.)

16 maja 2002 - Makalu (8485 m.)

17 maja 2003 - Manaslu (8156 m.)

8 lipca 2006 - Broad Peak (8051 m.)

27 kwietnia 2010 - Annapurna I (8091 m.)

***Zobacz także***

Marek Kamiński o swojej prawdziwej pasji INTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas