Ręce precz od dopalaczy!

- Mówienie, że skoro ktoś palił marihuanę, to na pewno będzie brał kokę, jest podejściem grubo przesadzonym - mówi Rafał Wieczorek, psychoterapeuta z Poradni Profilaktyki i Terapii Uzależnień MONAR.

Takie środki można, zupełnie legalnie, kupić w specjalnych sklepach/fot. Cezary Pecelod
Takie środki można, zupełnie legalnie, kupić w specjalnych sklepach/fot. Cezary PecelodAgencja SE/East News

Magdalena Tyrała: - Jakie konsekwencje może mieć krótkoterminowe zażywanie dopalaczy, na przykład w czasie sesji?

Rafał Wieczorek:- Z reguły małe , trudno dostrzegalne. Ale to właśnie jest problem.

- Dlaczego!?

- Ponieważ zażywający obserwują siebie, kumpli, znajomych, ludzi ze swojego środowiska, i bardzo szybko dochodzą do wniosku, że nic strasznego nikomu się nie dzieje. Tym samym utwierdzają się w przekonaniu, "że odurzanie jest bezpieczne". Tak rodzi się przekonanie, że "ja mogę sobie na to pozwolić". Że, najwyraźniej, "świat kłamie o tych narkotykach, specjalnie manipuluje informacjami na ich temat".

- Ale przecież nie manipuluje...

- Oczywiście, że nie. Wszystkie środki psychoaktywne, zmieniające świadomość, prowadzą do uzależnienia psychicznego. Rzecz w tym, że to, co nazywamy uzależnieniem, jako skutek, powstaje w dłuższym okresie czasu. I jest trudno rozpoznawalne, ponieważ, by je zauważyć, trzeba być osobą naprawdę dojrzałą.

- Młodzi zatem, niejako z zasady, mają uśpioną czujność?

- Owszem. I co gorsza - po odkryciu, że jakiś "lekki" czy legalny środek jest bezpieczniejszy ("bo nic się mnie ani kolegom nie dzieje"), obniża się u nich próg obawy, lęk przed kontaktem z narkotykami nielegalnymi.

Lepiej uczyć się bez żadnych dopalaczy
INTERIA.PL

- Nie przesadzajmy - przecież nie każdy ulegnie tej eskalacji...

- Jasne. Narkofobiczne podejście do tematu - mówienie, że skoro ktoś palił marihuanę, to na pewno będzie brał kokainę - jest podejściem przesadzonym. Ale problem jest - mechanizm uspokojenia sprawa, że część osób idzie dalej.

- Czy najpopularniejsze (i legalne) dopalacze też uzależniają?

- Każdy środek, legalny czy nie, może uzależnić. Liczy się nie status prawny, ale zdolność manipulacji samopoczuciem i możliwość chwilowej zmiany percepcji. Jeżeli ktoś trafi na środek, którego działanie mu się spodoba - wywoła zadowolenie, przyjemność - to sięgnie po niego po raz drugi. I kolejny.

- Czyli od tussipect'u, leków na bazie efedryny i leków nootropowych też można się uzależnić?

- Ależ oczywiście.

- Pomyśleć, że na początku stawką może być jeden zdany egzamin...

- Niestety... Nazywamy to podejściem zadaniowym, bądź "syndromem szkolnym", "studenckim". Ktoś zaczął brać, na przykład amfetaminę, bo słyszał, że pomaga w przyswojeniu materiału. Aż nagle okazuje się, że wachlarz osobistych potrzeb jest bardzo szeroki. Że egzamin to jedno, ale potem jest rozmowa o pracę, no i imprezy, na których - będąc pod wpływem - łatwiej poznawać nowych ludzi. Właśnie na tym polega wchodzenie w uzależnienie psychiczne.

- Jak często pierwsze sięgnięcie po narkotyk motywowane jest zadaniowym podejściem?

- Odwrócę nieco sytuację. Proszę mi powiedzieć - dlaczego ludzie sięgają po narkotyki?

Rafał Wieczorek, zdjęcie z archiwum RW

- Bo poprawiają samopoczucie?

- A po co wchodzić tak głęboko? Rzecz w tym, że ludzie są zwyczajnie ciekawi. I to ciekawość jest głównym motorem ich działań. Owszem, potrafią to sobie ładnie wytłumaczyć - bo nauka, bo wiele innych "bardziej zrozumiałych" potrzeb. Ale najczęściej to tylko dorabianie teorii.

- Czemu ma ono służyć?

- Cóż, ludzie zwyczajnie się obawiają . A "narzędziowe" traktowanie takich substancji - np."bo będę się uczył" - stwarza powód, a jednocześnie daje usprawiedliwienie, wymówkę. No i obniża lęk.

- Do tej pory mówimy o uzależnieniu, ale bez wskazania, jakie są jego konsekwencje.

- Amfetamina, efedryna, kokaina, marihuana, mają możliwość wytwarzania tak zwanej indukcji psychotycznej.

- Co to oznacza?

- W skrócie mówiąc - po tych środka można zwyczajnie zachorować psychicznie.

- Mhmm...

- Największą indukcję objawów psychiatrycznych powodują środki halucynogenne i te, służące psychostymulacji, czyli wszystkie "przyśpieszacze" (amfetamina, kokaina, efedryna ). Z

racji tego, że popularne dopalacze też idą w tym kierunku - halucynacji i psychostymulacji, podwyższenia wydajności organizmu w sferze psychicznej i fizjologicznej - to niestety, coś takiego, jak psychoza czy depresja, ich konsumentom może się przydarzyć.

- A czy marihuana może powodować choroby psychiczne?

- U wielu ludzi nie, ale jest grupa osób, która pali dużo, u których objawy depresyjne i lęki są na porządku dziennym - i tutaj cudów nie ma.

- Kto jest w grupie podwyższonego ryzyka - kto jest bardziej zagrożony uzależnieniem?

- Tego w 100 proc. nie da się przewidzieć. Można jedynie brać pod uwagę pewne czynniki i uwarunkowania.

- Jednak są pewne sytuacje społeczne, które sprzyjają narkotykowej inicjacji - na przykład rozpoczęcie studiów. Słabsza kontrola rodziców, inne miasto, nowa grupa...

- Dla niektórych nie jest to nic strasznego, ale dla wielu to największa zmiana w dotychczasowym życiu. Choć widzimy w studentach dorosłych, są oni nadal na etapie dojrzewania - społecznego, psychicznego, emocjonalnego. I z tych powodów są bardziej sensytywni, bardziej narażeni na głębsze przeżywanie odczuć negatywnych, a to sprzyja pokusie sięgnięcia po różnego rodzaju psycho-stymulanty.

- Czyli jednak studenci to grupa podwyższonego ryzyka?

- Uważam, że od czasu do czasu odbywa się coś w rodzaju nagonki na studentów. A jest to zwyczajnie zbiorowość zgromadzona w sztuczny sposób w jednym miejscu (np. miasteczku studenckim). Wszelkie zjawiska charakterystyczne dla tej grupy są tam bardziej zintensyfikowane i przez to bardziej widoczne... te negatywne i te pozytywne też.

- Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas