Ta grupa wyborców łatwiej nabiera się na kłamstwa. Są dowody naukowe

Okres wyborów to gorący czas, któremu towarzyszy wiele emocji. Pojawia się silna pokusa, aby wypuścić fałszywe informacje, które zaszkodzą przeciwnikom. W obecnym czasie swoją cegiełkę mogą nawet dołożyć zagraniczni hakerzy, którzy będą próbowali zwiększyć chaos, rozsiać fake newsy. Naukowcy, wykorzystując informacje zebrane od milionów osób, ujawnili, kto jest najbardziej podatny na kłamstwa.

Czas wyborów to dla wielu osób, delikatnie mówiąc, niezbyt lubiany okres. Zanim jednak odda się głos przy urnie wyborczej, czeka nas kampania, której często towarzyszy wiele negatywnych emocji. Pojawiają się także fałszywe informacje. Naukowcy postanowili się przyjrzeć dwóm grupom - konserwatystom i liberałom. Chcieli się przekonać, która z nich jest bardziej podatna na kłamstwa i fake newsy.

Badania zostały przeprowadzone podczas wyborów prezydenckich w 2020 roku w Stanach Zjednoczonych. Wykorzystano w nich dane z Facebooka. Meta Platforms Inc. dostarczyła wewnętrzne dane 17 niezależnym naukowcom z prestiżowych instytucji, takich jak New York University, University of Texas w Austin i innych ośrodków akademickich.

Reklama

Kto łatwiej uwierzy w kłamstwa?

Meta zrzekła się wszelkich uprawnień do ograniczania lub cenzurowania ostatecznych odkryć naukowców, nie zapewniała płatności, aby zachować niezależność i zobowiązała się odpowiedzieć na wszystkie pytania badawcze. Jedynym ograniczeniem były w zasadzie kwestie prywatności użytkowników serwisu, które nie mogły zostać ujawnione, co chyba wydaje się oczywiste.

Przeanalizowano dane z 208 milionów kont użytkowników Facebooka. Naukowcy zwrócili uwagę na to, że "konserwatywna publiczność wolała niewiarygodne" źródła wiadomości. Co więcej, 97 procent stron internetowych z treściami politycznymi oznaczone przez niezależne osoby jako zawierające fałszywe informacje były częściej odwiedzane przez konserwatystów niż liberałów.

Czy zagraniczne dane można przełożyć na polski grunt?

Mimo w zasadzie globalnej łączności, każde państwo zachowuje w jakimś stopniu własną kulturę, specyfikę społeczeństwa. Ale jako ludzie działamy w oparciu o te same mechanizmy, dlatego nieważne, czy badania medyczne, czy psychologiczne wykonuje się w Polsce, czy za granicą, możemy śmiało o nich pisać.

Oczywiście przeprowadzenie takich analiz na polskich użytkownikach pozwoliłoby na wartościowe porównanie, ale możemy sądzić, że w pewnym stopniu te badania mają przełożenie także na polską rzeczywistość. Nie chodzi przecież o wytykanie wzajemnie łatwowierności, ważne jest zrozumienie, jaką rolę media społecznościowe wpływają na zaangażowanie społeczne i rozpowszechnianie informacji.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wybory
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy