To nie wrota piekieł. To Islandia po erupcji wulkanu
16 lipca 2025 roku, ok. godziny 4 rano, islandzkie służby meteorologiczne odnotowały kolejną erupcję na Półwyspie Reykjanes. Tym razem wybuch nastąpił w rejonie krateru Sundhnúksgígaröð, gdzie otworzyła się nowa spektakularna szczelina wulkaniczna. Lawa tryska z niej nieprzerwanie, tworząc prawdziwe widowisko natury.

Pomimo że obecna erupcja uznawana jest za stosunkowo niewielką w porównaniu z poprzednimi, strumienie lawy nie przestają płynąć, co wygląda niezwykle dramatycznie - za sprawą nagrania z drona możemy zaś na własne oczy zobaczyć te "sceny rodem z piekła".
Najnowsze szacunki mówią o szczelinie długości 2,4 km, która rozciąga się dalej na północ niż wszystkie poprzednie od grudnia 2023 roku. Na zachód od dobrze znanego wulkanu Fagradalsfjall otworzyła się też dodatkowa mniejsza szczelina o długości 500 metrów. I chociaż aktywność sejsmiczna już słabnie - obecnie notuje się tylko kilka drobnych wstrząsów na godzinę - lawa wciąż przemieszcza się na wschód i zachód.
Nie tylko lawa. "Włosy czarownicy" i toksyczne gazy
Lokalne władze apelują o ostrożność i zalecają okolicznym mieszkańcom pozostanie w domach, zwłaszcza że erupcji towarzyszą dodatkowe zagrożenia, jak toksyczne gazy oraz możliwe pożary.
Służby przypominają również, że w powietrzu zaobserwowano tzw. włosy czarownicy, czyli cienkie lekkie szkliste igły powstałe z zastygających kropli lawy, które potrafią unosić się na wietrze na znaczne odległości i mogą powodować podrażnienia skóry oraz oczu.
Nowa era islandzkiej aktywności wulkanicznej
To już dwunasty wybuch wulkanu na Islandii od 2021 roku, przed tym okresem Fagradalsfjall pozostawał uśpiony przez ponad 800 lat. Obecne wydarzenia wskazują jednak, że kraj wkroczył w nową długoterminową erę aktywności wulkanicznej.
Wyspa leży na Grzbiecie Śródatlantyckim, który dzieli się między płytę eurazjatycką a północnoamerykańską - to właśnie ten geologiczny "szew" odpowiada za dynamiczne i nieprzewidywalne zjawiska, których jesteśmy świadkami.