USA powiększyły się o wielkość dwóch Hiszpanii. Jak to możliwe?

Jak powiększyć swój kraj o 1 milion kilometrów kwadratowych? To wielkość dwóch Hiszpanii, albo trzech Rzeczpospolitych. Nawet jeśli na oceanie wyrośnie nowa wyspa, mało prawdopodobne, że będzie tak duża. Nowy konflikt na mapie?


Powiększenie swojego terytorium o powierzchnię około 2 razy większą niż obszar Hiszpanii i 3 razy większą niż powierzchnia Polski robi wrażenie. Jednak w tym przypadku nie miały miejsca żadne spektakularne wydarzenia geologiczne. Możemy też być spokojni, Stany Zjednoczone nie najechały innego kraju, choć mogą pojawić się spory na arenie międzynarodowej. Nowa powierzchnia to próba roszczenia sobie praw do otaczającego kraj obszaru na dnie oceanu

Szelf kontynentalny jest obszarem dna morskiego, który otacza ląd. Morze jest w tym miejscu stosunkowo płytkie w porównaniu z otwartym oceanem. Zgodnie z prawem międzynarodowym państwa mogą rościć sobie prawa do szelfów kontynentalnych, na których mogą eksploatować zasoby. Granice Rozszerzonego Szelfu Kontynentalnego (ECS), który odnosi się do części przekraczającej 200 mil morskich od wybrzeża (370 km), określiło dotychczas 75 państw. Do zeszłego roku Stany Zjednoczone tego nie zrobiły. Dopiero 19 grudnia 2023 r. Departament Stanu USA ogłosił nowe współrzędne geograficzne definiujące obszar, który uważa za ECS.

Reklama

Aby tego dokonać, współpracowano z ekspertami z NOAA (amerykańską instytucją zajmującą się prognozowaniem pogody, w tym ostrzeganiem przed sztormami i innymi zjawiskami pogodowymi), US Geological Survey (służbą geologiczną) i 12 innymi agencjami. Celem było zgromadzenie danych geologicznych, które pozwolą na określenie zewnętrznych granic ECS.

USA rości sobie prawo łącznie do siedmiu obszarów przybrzeżnych: Arktyki, Atlantyku (wschodnie wybrzeże), Morza Beringa, Pacyfiku (zachodnie wybrzeże), Wysp Mariańskich i dwóch obszarów w Zatoce Meksykańskiej. Łącznie jest to obszar o powierzchni 1 miliona kilometrów kwadratowych.

Komplikacje na arenie międzynarodowej

Zazwyczaj dane państwo kojarzymy z jego powierzchnią lądową. Trzeba jednak pamiętać, że jego terytorium sięga jeszcze dalej, ale jest jeden haczyk. Musi być położone nad morzem lub oceanem. Wówczas ma prawo nie tylko do wód wewnętrznych (w Polsce to przykładowo wody Zalewu Szczecińskiego i Zatoki Gdańskiej), ale także do morza terytorialnego czy wyłącznej strefy ekonomicznej.

To, jak duża część morza/oceanu należy się danemu państwu, określa Konwencja Narodów Zjednoczonych o prawie morza (UNCLOS). Określa ona konkretnie wielkość wód terytorialnych, które traktowane są równoważnie z terenem lądowym. Ich przekroczenie traktuje się tak, jak bezprawne przekroczenie granicy lądowej. Definiuje także obszar wyłącznej strefy ekonomicznej, w której można prowadzić połowy czy wydobycie surowców, a także granice szelfu kontynentalnego.

Konwencja o prawie morza została podpisana w 1982 roku na Jamajce (stąd określa się ją również jako Konwencję jamajską), a do dziś ratyfikowana przez 168 krajów i Unię Europejską. Polska ratyfikowała Konwencję 2 lipca 1998. Co jednak ciekawe Stany Zjednoczone, Turcja czy Izrael do dzisiaj nie podpisały dokumentu. Kilka z brakujących krajów to państwa śródlądowe. Brak podpisu Watykanu czy Sudanu Południowego niewiele znaczy, ale już wymienionych chwilę wcześniej dość dużych graczy na arenie politycznej może mieć pewne konsekwencje.  

Aby definicja była oficjalna, USA muszą składać dane i raporty do Konwencji Narodów Zjednoczonych o prawie morza (UNCLOS) Jednak brak ratyfikacji dokumentu sprawia, że nie ma pewności, jak ta propozycja zostanie przyjęta na gruncie międzynarodowym. O ile w przypadku wschodniego i zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych może być łatwiej zaakceptować rozszerzenie, to znaczne powiększenie wokół Alaski może nieść komplikacje, zwłaszcza ze strony Rosji. Kontrola wód to kontrola handlu, zasobów, a tym samym zwiększenie bogactwa i wpływów na świecie. A na tych ostatnich, jak widzimy w ostatnich czasach, Rosji dość mocno zależy.

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

***

Co myślisz o pracy redakcji Geekweeka? Oceń nas! Twoje zdanie ma dla nas znaczenie. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy