W przedsionku świata motocykli

W garażu czeka na nas lśniąca maszyna, a my właśnie odebraliśmy prawo jazdy. Z dumą i satysfakcją wkraczamy do motocyklowego świata. Jak jednak zacząć tę przygodę z głową i sprawić, by trwała jak najdłużej?

Na początku warto zdać się na rady bardziej doświadczonych jeźdzców
Na początku warto zdać się na rady bardziej doświadczonych jeźdzców© Panthermedia

Sytuacja, w której motocyklowy adept zdany jest wyłącznie na siebie nie należy do rzadkości. Co gorsza, bywa również tak, że rady otrzymane podczas pierwszych przejechanych kilometrów, delikatnie mówiąc, mijają się z prawdą. Nie trzeba dodawać, że stosowanie się do nich może doprowadzić do nieszczęścia. W tym miejscu warto postawić sobie pytanie - gdzie szukać potrzebnych wskazówek?

Słuchaj kolegi starszego, jak...

Czerpiąc wiedzę od innych jeźdźców nie wolno jednak zapominać o jednym - nawet doświadczony kierowca może się mylić. Każdy motocyklista posiada odmienne patenty na jazdę, nawet jeżeli dosiada podobnej maszyny. Wynika to z różnych doświadczeń, czasem jest efektem powielania błędów. Zanim wcielimy w życie usłyszane wskazówki, warto zastanowić się nad ich sensem. Pamiętajmy - wygląd starego wygi nie musi iść w parze ze słusznością wypowiedzianych opinii. Szybki rzut okiem na opony w jego motocyklu powinien skutecznie zweryfikować sens dalszej dyskusji.

Zanim przystąpimy do kursu, należy sprawdzić kompetencje instruktora oraz opinię o szkole. Firmy oferujące podobne usługi powinny być w stanie poprzeć swoją wiedzę certyfikatami bądź odbytymi szkoleniami np. w Szwecji. Ostatecznie za rekomendację może posłużyć doświadczenie zdobyte podczas wyścigów motocyklowych lub służby mundurowej.

Istotny jest również program. Zajęcia powinny być stopniowane i dzielone na grupy o zbliżonym poziomie umiejętności. Kadra instruktorska musi jasno określić, czego będzie uczyć. Unikamy miejsc, które nie potrafią sloganów reklamowych podeprzeć konkretami. Hasło "nauczę cię zap***" powinno włączyć lampkę ostrzegawczą, nawet jeśli nie jesteśmy szczególnie przewrażliwieni na punkcie wulgaryzmów.

Ćwicz dobrze, na kursie i po nim

Rozwiązaniem mogą być także kursy organizowane przez sieci dealerskie. Imprezy tego typu z reguły dedykowane są wielbicielom określonych marek i przeprowadzane są w trakcie zamkniętych imprez. Za przykład może posłużyć Yamaha Street Experience, Honda ProMotor Fun & Safety lub Suzuki Shell Moto Szkoła. Stanowią one atrakcyjną okazję na pogłębianie swoich umiejętności, należy jednak spodziewać się dużej liczby uczestników. Ze względu na ograniczenia kadrowe i czasowe może to utrudnić przyswajanie umiejętności.

Bez względu na wybór, nie należy zapominać, że bez systematycznych ćwiczeń żadna książka nie nauczy nas jak jeździć. Przeczytane wskazówki na pewno rozjaśnią wiele spraw i wyznaczą poszukiwany kierunek, jednak efekty osiągniemy wyłącznie podczas systematycznego wprowadzania ich w życie. Nie warto również wyznaczać sobie zbyt wysokich progów. Stopniowanie ćwiczeń i stonowana prędkość zaowocują dużo szybciej, niż pośpiech spowodowany brakiem cierpliwości.

Co dalej?

Koszty z nimi związane mogą wydawać się zbyteczne, ale inwestując we własne umiejętności unikniemy sytuacji, które odbijają się nie tylko na finansach, ale również zdrowiu.

Michał Zieliński

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas