Herbatę można podać na kilka różnych sposobów. Można pić gorzką, można ją posłodzić, wrzucić plasterek cytryny. Anglicy lubią dodać nawet odrobiny mleka. Niezależnie od tego, w każdym kubku i filiżance tego napoju może się pojawić jeszcze jeden dodatek, o którym nie masz pojęcia: ogromna ilość mikroskopijnych cząsteczek plastiku.
Wielu producentów herbaty w ostatnich latach zamieniło tradycyjne, papierowe torebki na plastikowe, które imitują fakturę papieru albo delikatnego w dotyku materiału. Pomijając kwestię ochrony środowiska, torebki te mogą uwalniać pod wpływem temperatury maleńkie elementy z tworzywa sztucznego.
Badacze z Uniwersytetu w Montrealu przeanalizowali to, jak zachowuje się nowy typ herbacianych torebek pod wpływem wrzątku. Używając mikroskopów elektronowych zauważyli, że torebki z tworzywa sztucznego uwalniają średnio około 11,5 miliarda cząsteczek o wielkości od 100 nanometrów do nawet pięciu milimetrów i około 3 miliardy cząsteczek mniejszych niż 100 nanometrów.
Wszystko prawdopodobnie przez to, że torebki te składają się z nylonu i politereftalanu etylenu, znanego jako PET, z którego robi się butelki plastikowe. Ten drugi może być używany także w "papierowych" torebkach herbaty po to, aby je wzmocnić.
Badacze uważają, że nagłe ogrzanie tych związków do temperatury prawie 100 stopni Celsjusza (prawie, bo przelewany z czajnika wrzątek zawsze stygnie o kilka stopni) topi plastik, który z kolei dostaje się do napoju.
"Dobra" wiadomość jest taka, że świat nauki nie zna jeszcze efektów dostarczania takich związków do organizmu. Czyli nie mamy pewności, czy jest to szkodliwe. Niemniej, trzeba przyznać, że nie brzmi to jak coś bardzo zdrowego...