Zakończył się najdłuższy wyścig świata

Przez 10 dni pokonali konno 860 kilometrów azjatyckich stepów. Wszystko to w ramach Mongol Derby, który jest najdłuższym wyścigiem konnym świata.

Jeźdzcy na trasie, Mongolia, 29 sierpnia 2009
Jeźdzcy na trasie, Mongolia, 29 sierpnia 2009AFP
Charles van Wyk na jednym z przystanków
AFP

Nie znaczy to, że na czas wyścigu odcięli się zupełnie od cywilizacji. Mieli przy sobie telefony i nadajniki satelitarne przypięte do siodeł.

- Współcześnie dużo się zmienia na stepach, ale dalej prowadzi się tutaj w znacznej mierze bardzo tradycyjne życie - ocenia Van Wyk w rozmowie z AFP. Tubylcy bardzo pomogli mu w zorganizowaniu trasy i samego wyścigu.

Na każdej stacji na jeźdźców czekała gotowana baranina i sfermentowane mleko, narodowy napój Mongolii. Gdy zapadała noc, znajdowali schronienie w obozowiskach pasterzy.

Był jednak momenty, gdy musieli spać w szczerym polu.

- Czasami miałem chwile zwątpienia i zastanawiałem się, co ja tu właściwie robię. Byłem strasznie zmęczony. Ale gdy wstawałem rano, dosiadałem konia i ruszałem w step. To naprawdę niesamowite uczucie - opowiada van Wyk.

To najtwardsi i najodważniejsi Europejczycy

Na potrzeby wyścigu użyto około 700 koni. - Byłem wiele razy w Mongolii w ostatnich latach. Dopiero tutaj na miejscu zrozumiałem, jak koń jest ważny na stepie. Nie ma innego miejsca na Ziemi z taką liczbą koni i tak ogromną wolną przestrzenią - opowiada Tom Morgan, szef The Adventurists.

The Adventurists organizują też rajd samochodowy z Londynu do Ułan Bator. Ale dopiero rajd konny, zdaniem Morgana, był prawdziwym wyzwaniem.

- Wszystko się jednak udało. Głównie dzięki nomadom i naprawdę dobrym koniom, które nam dostarczyli - opowiada.

Wszyscy jeźdźcy ukończyli wyścig stosunkowo bez szwanku, wyłączając zadrapania i otarcia oraz jedną drobną kontuzję.

Taki rezultat bardzo dziwi Yundenbata Unenburena, który pomagał ustawiać punkty przesiadkowe na trasie.

- Nie sądziłem nawet, że dotrą do połowy tej trasy. Ale wszyscy dotarli do mety. Udowodnili mi, że się myliłem. To najtwardsi i najodważniejsi Europejczycy jakich widziałem - mówi.

The Adcenturists wyruszają ponownie za rok. Do wyścigu może zgłosić się każdy na stronie mongolderby.theadventurists.com. Trzeba umieć jeździć konno i znać zasady przetrwania wśród dzikiej przyrody.

Michael Kohn (AFP), tłum i opr. ML

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas