Znajdź granice możliwości, a osiągniesz więcej – maksyma Zachara podsumowaniem programu

"Siły Specjalne Polska" to bez wątpienia hit tej jesieni. Produkcja Polsatu przyciągnęła mnóstwo widzów przed ekrany, ale przed nami wisienka na torcie. Finałowy odcinek pierwszego sezonu już we wtorek, a my o programie i jego trudnościach rozmawiamy z Zacharem, szefem instruktorów w SSP.

Przemysław Bicki, Geekweek: Przed nami finałowy odcinek "Siły Specjalne Polska" - ciężkiego kursu, którego podjęli się "zwykli śmiertelnicy". Jak oceniasz pracę rekrutów, co Cię pozytywnie zaskoczyło?

Wojciech "Zachar" Zacharków: Rekruci, którzy wytrwali do końca do programu "Siły Specjalne Polska", pokazali ogromne zaangażowanie i wolę walki. Mimo że program kursu musiał zostać dostosowany do poziomu cywilów (przechodzili testy sprawnościowe oraz rozmowę kwalifikacyjną ale nie takie jak do wojsk specjalnych). Oznaczało to, że wyzwania nie mogły być tak trudne jak w rzeczywistej selekcji do jednostek wojsk specjalnych. Z mojego doświadczenia wiedziałem, że taka różnorodność fizycznych i psychicznych umiejętności uczestników będzie dla nas wyzwaniem, ponieważ każdy przynosił ze sobą inne przygotowanie i inną motywację. 

Reklama

Nie wiedzieliśmy do samego końca, kim będą uczestnicy. Więc na bieżąco ustalaliśmy poziom trudności i co było zaskoczeniem, na szczęście, podkręcaliśmy ten poziom bo dobrze sobie radzili.Co wyróżniało rekrutów, to ich zdolność do adaptacji - z dnia na dzień przełamywali własne ograniczenia i pokazywali, że mogą osiągnąć więcej, niż sami myśleli. Choć w prawdziwej selekcji kandydaci przechodzą znacznie surowsze testy, postawa i determinacja wielu z nich były naprawdę godne podziwu. To, co widzieliśmy na ekranie, to nie tylko walka z zadaniami, ale także z własnymi słabościami, co jest kluczowe w drodze do wojsk specjalnych.

Które z zadań pokazanych w programie było Twoim zdaniem najtrudniejsze pod względem przygotowania fizycznego, a przy którym najważniejsza była mocna psychika?

Jednym z najtrudniejszych zadań fizycznych było wydostanie się z tonącego samochodu. To zadanie wymagało od uczestników nie tylko siły i umiejętności, ale przede wszystkim opanowania paniki, co jest kluczowe w rzeczywistych operacjach wojskowych. Niezdolność do zachowania zimnej krwi pod wodą mogła prowadzić do błędów, które w prawdziwym świecie miałyby poważne konsekwencje. Zadanie to wymagało nie tylko sprawności fizycznej, ale i psychicznej wytrzymałości - musieli działać szybko i precyzyjnie, a jednocześnie opanować strach

Czy rekruci wystarczająco nauczyli się pracy zespołowej? Jako instruktorzy wielokrotnie podkreślaliście, że to bardzo ważny aspekt.

W Siłach Specjalnych podstawą sukcesu jest praca zespołowa. Program od początku kładł na to ogromny nacisk, ponieważ w prawdziwych operacjach każdy członek zespołu musi być w stanie polegać na sobie nawzajem . musi ufać sobie, swoim umiejętności, wyposażeniu ale i koledze, z którym, wykonuje zadanie. Początkowo rekruci próbowali działać indywidualnie, co było naturalne, bo chcieli udowodnić swoją wartość. Z czasem jednak, zaczęli dostrzegać, że tylko współpracując, mogą osiągnąć sukces. W programie widzieliśmy momenty, w których ta zespołowość zaczynała działać - uczestnicy zaczęli ufać sobie nawzajem, wspierać się i dzielić odpowiedzialnością. W rzeczywistej selekcji, oprócz umiejętności i predyspozycji indywidulanych , praca zespołowa jest absolutnie kluczowa od samego początku - to, jak funkcjonuje grupa, decyduje o przetrwaniu jej członków i powodzeniu misji.

Czy któryś z rekrutów oddał Twoim zdaniem numerek przedwcześnie, a Ty widziałeś w nim potencjał? Co go złamało?

Były przypadki, w których rekruci oddawali swoje numery wcześniej, niż bym się tego spodziewał. Niektórzy z nich mieli odpowiednie przygotowanie fizyczne, ale nie byli w stanie wytrzymać presji psychicznej. W programie istniała pewna ochrona - uczestnicy wiedzieli, że są w kontrolowanych warunkach. W rzeczywistej selekcji do Sił Specjalnych, nie ma takiego komfortu. Kandydaci muszą mierzyć się z jeszcze większym stresem i odpowiedzialnością, co czasem prowadzi do załamań na poziomie psychicznym. Np. jeden z rekrutów, był fizycznie przygotowany może i miał mocną motywację, ale presja związana z zadaniem wysokościowym  złamała jego pewność siebie, i nawet nie podjął się zadania, wiedząc, że jest asekuracja i nic się złego nie wydarzy. To jednak musiała być poważna blokada psychiczna. 

Jakie cechy szczególnie są niezbędne, żeby dostać się do prawdziwych Sił Specjalnych? Czego brakowało rekrutom w programie?

Od kandydatów do wojsk specjalnych wymaga się: odporności psychicznej, zdolności do pracy pod presją, umiejętności podejmowania błyskawicznych decyzji w trudnych warunkach, elastyczności funkcjonowania, adaptacji do ciężkich warunków, zdolności do "chłodnego" myślenia i nie ulegania emocjom w sytuacji silnego napięcia psychicznego, pewności siebie ale nie arogancji, odwagi ale nie brawury, determinacji, woli walki i silnej motywacji wewnętrznej. 

Wiele osób twierdzi, że wkraczając do tego świata trzeba pozbyć się emocji. Jak Ty to widzisz?

W Siłach Specjalnych nie chodzi o to, by całkowicie wyzbyć się emocji - to byłoby nieludzkie. Kluczem jest świadomość swojej emocjonalności i umiejętność zarządzania emocjami w sytuacjach skrajnych. Strach, stres, frustracja to naturalne reakcje, ale trzeba je kontrolować, aby nie wpływały na podejmowane decyzje. Rekruci w programie musieli zmierzyć się z tym wyzwaniem i nauczyć się, jak kontrolować swoje emocje, co jest kluczowe w każdej operacji specjalnej. Na polu walki emocje mogą prowadzić do błędów, dlatego tak ważne jest, by panować nad sobą, nawet w najbardziej stresujących sytuacjach. Emocje są ważne, mogą pomóc w budowaniu zaufania w zespole.

Co z tego szkolenia przyda się rekrutom w życiu codziennym i co widzowie mogą wynieść z tego programu? 

Z tego programu rekruci na pewno wyniosą cenne lekcje na temat swoich możliwości. Program pokazał im, że mogą więcej, niż myśleli, a ich granice są znacznie dalej, niż się spodziewali. Nauka radzenia sobie z presją, praca zespołowa, przełamywanie lęków, podejmowanie próby robienia czegoś pomimo strachu - to wszystko są umiejętności, które będą mogli wykorzystać w codziennym życiu. Chociaż program był dostosowany do możliwości cywilów, jego wartość leży w tym, że nauczył ich niektórych fundamentalnych zasad, które obowiązują również w Siłach Specjalnych. 

Z  jakimi ocenami na temat programu spotkałeś się w środowisku zawodowym i wśród zwykłych widzów? 

W środowisku wojskowym program spotkał się z dobrym odbiorem, chociaż wszyscy zdajemy sobie sprawę, że nie można go porównać do rzeczywistej selekcji do Sił Specjalnych. Poziom trudności musiał zostać dostosowany, aby osoby cywilne mogły sobie z nim poradzić, co nieco zmieniło charakter wyzwań i wymyślonych zadań. Mimo to, program dobrze oddaje ducha Sił Specjalnych i pokazuje, jak wiele wysiłku wymaga przygotowanie do takich jednostek. Z perspektywy pokazania widzom realiów ekstremalnych wyzwań, pokonywania granic, program spełnił swoje zadanie. Ale jest jeszcze coś ważnego. Pokazał, że byli żołnierze wojsk specjalnych, pomimo służby w różnych jednostkach specjalnych, pomimo tego, że nie znali się wcześniej, potrafili się zgrać, świetnie dogadać, stworzyć team nie tylko przed kamerami ale i w życiu prywatnym. Zwłaszcza, kiedy powódź straszliwie dotknęła moją miejscowość rodzinną, mogłem na nich polegać i pomagali bezinteresownie. Jak również zaskoczył mnie Polsat, który również włączył się w pomoc Stroniu Śląskiemu. 

Czy masz jakieś marzenie dot. przesłania tego programu? Czy jest coś, co chciałbyś, żeby zostało w głowach widzów i żeby tym kierowali się w swoim życiu?

Chciałbym, żeby widzowie zrozumieli, że granice, które sobie narzucamy, są często iluzoryczne. Program pokazał, że determinacja i wola walki mogą przesuwać te granice dalej, niż nam się wydaje. To, co wynika z tego programu, to przekaz, że człowiek jest w stanie pokonać swoje lęki i ograniczenia, jeśli tylko postawi przed sobą odpowiednie cele. Oczywiście, program nie był w pełni reprezentatywny dla rzeczywistej selekcji, ale mimo to pokazał widzom, że przekraczanie własnych możliwości jest możliwe. Dlatego chciałbym, żeby przynajmniej zapamiętano moje przesłanie:

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy