Volocopter prezentuje nową wersję swojej latającej taksówki na dłuższe trasy

Jeszcze kilka lat temu latające taksówki brzmiały jak technologia z filmów science-fiction, tymczasem słuchamy o nich coraz częściej, bo mają już za sobą pierwsze poważne testy i coraz śmielej wkraczają w nasze miejskie życie.

Jedną z firm, która dysponuje najbardziej zaawansowaną technologią w tym zakresie, a do tego przeprowadziła najwięcej testów w warunkach rzeczywistych, jest niemiecki Volocopter. Ten od 2013 roku działa w branży latających taksówek i regularnie prezentuje ulepszone wersje swojego elektrycznego pojazdu VoloCity, nieustannie poprawiając jego stabilność, aerodynamikę i inne aspekty. Tyle że ten oferuje możliwość autonomicznego transportu jedynie dla dwóch osób na dystansie ok. 30 kilometrów, nic więc dziwnego, że producent postanowił w końcu rozszerzyć ofertę o coś większego.

Reklama

W związku z tym podzielił się z nami nowym modelem, który ma połączyć przedmieścia i zatłoczone centra miast, a mowa o zaprojektowanym na dłuższe trasy i do transportu większej liczby pasażerów VoloConnect. Co ciekawe, razem z nim zaprezentowano hybrydowy system „wznieś i popchnij”, bo podczas gdy dotychczasowe modele przypominały pod tym względem drony, nowy wykorzystuje horyzontalne wirniki do wznoszenia się w powietrze i osiągania odpowiedniej wysokości (ciągle mamy przecież do czynienia z pojazdem typu VTOL, czyli ze zdolnością do pionowego startu i lądowania), ale później do akcji wkracza para wentylatorów, które wysyłają pojazd naprzód.

Tym razem na pokład taksówki mogą wejść nawet 4 osoby, maksymalna prędkość wynosi 250 km na godzinę, a akumulator na jednym ładowaniu wystarcza na pokonanie odległości do 100 km. Firma poinformowała, że model VoloConnect jest w przygotowaniu od ok. 2 lat, prototypy są już po testach i wszystko szybko zmierza w stronę testów egzemplarzy w pełnej skali. Jak łatwo można zauważyć na zdjęciach, nowy model różni się designem nie tylko od VoloCity, ale i propozycji innych znaczących graczy rynku eVTOL.

Wszystko za sprawą sięgnięcia po napęd wektorowy, który daje obietnicę lepszych osiągów, ale jednocześnie jego droga do wszystkich niezbędnych certyfikatów jest dużo trudniejsza i dłuższa: - Napęd wektorowy jest bardziej złożony i wydajny. Złożoność równa się wydajność o wyższym koszcie i ryzyku, ale lepszej opłacalności - tłumaczy Mike Hirschberg, dyrektor Vertical Flight Society. CEO Volocopter, Florian Reuter, jest jednak przekonany o sukcesie i zapowiada uzyskanie niezbędnych pozwoleń w ciągu 5 lat: - Jesteśmy przekonani, że ta rodzina pojazdów latających i lata doświadczeń i innowacji, na których jest zbudowana, wyznaczy drogę dla komercyjnego i międzynarodowego startu elektrycznych usług miejskiej mobilności powietrznej.

Źródło: GeekWeek.pl// Fot. Voloctopter

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama