Autyzm po 40. roku życia. Nawet 90 proc. przypadków niezdiagnozowanych
Przyjęło się uważać, że gwałtowny wzrost diagnoz autyzmu to efekt współczesnych czynników środowiskowych albo wręcz objaw nowej choroby cywilizacyjnej. Najnowszy raport naukowców z King's College London pokazuje jednak coś zupełnie innego - autyzm to nie choroba XXI wieku i obecny był też w starszych pokoleniach, ale nawet 90 proc. przypadków u osób po czterdziestce nigdy nie zostało zdiagnozowanych!

Jeszcze w drugiej połowie XX wieku autyzm był definiowany bardzo wąsko - tylko u dzieci i niemal wyłącznie u chłopców, a do tego często wiązany z niepełnosprawnością intelektualną. Dopiero od lat 80. kryteria diagnostyczne zaczęły obejmować szersze spektrum, co pozwoliło zauważyć także inne profile autystyczne, w tym u dorosłych i kobiet.
Starsi autyści są niewidoczni dla systemu
Od tego czasu obserwujemy trudny do zignorowania wzrost liczby diagnoz - przykładowo w Wielkiej Brytanii w latach 1998-2018 odnotowano 787 proc. wzrost liczby rozpoznań zaburzeń ze spektrum autyzmu. I chociaż badanie koncentruje się na Zjednoczonym Królestwie, podobny schemat widoczny jest na całym świecie.
I tak według amerykańskiego Centers for Disease Control and Prevention spektrum autyzmu diagnozowano u jednego na 150 dzieci urodzonych w 1994 roku, podczas gdy w 2014 roku było to już jedno na 31 dzieci. Nie świadczy to jednak o "epidemii", lecz o lepszym rozumieniu i szerszych kryteriach rozpoznania, co potwierdzają też nowe badania King's College London.
Ryzyko chorób, niższa długość życia
Analiza brytyjskich danych medycznych wykazała, że aż 89 proc. przypadków autyzmu u dorosłych w wieku 40-59 lat pozostaje niezdiagnozowanych, a w grupie powyżej 60. roku życia mówimy o nawet 97 proc. Oznacza to, że całe generacje funkcjonowały w nieświadomości, pozbawione wsparcia, a w konsekwencji bardziej narażone na samotność, problemy zdrowotne i pogorszoną jakość życia.
Wielu starszych dorosłych nigdy nie zostało rozpoznanych jako osoby autystyczne, a więc nie zaoferowano im odpowiedniej pomocy. To czyni ich szczególnie podatnymi na choroby wieku starczego, izolację społeczną czy pogorszenie kondycji psychicznej
A statystyki są mocno niepokojące, bo autyści żyją średnio o 6 lat krócej niż populacja ogólna (75 vs 81 lat w Wielkiej Brytanii), mają czterokrotnie wyższe ryzyko wczesnej demencji i aż sześciokrotnie większą skłonność do myśli samobójczych. Częściej też zmagają się z chorobami autoimmunologicznymi, sercowo-naczyniowymi, układu pokarmowego, a także z osteoporozą czy Parkinsonem.
Tymczasem system ochrony zdrowia wciąż koncentruje się na diagnozowaniu dzieci i młodzieży. Jak zauważa prof. Francesca Happé z KCL, to ignorowanie starszych pokoleń prowadzi do zniekształconego obrazu autyzmu i poważnych luk w polityce zdrowotnej. Badacze apelują więc, by przy zajmowaniu się tym zaburzeniem przyjąć perspektywę całego życia - oznacza to m.in. finansowanie badań nad starzeniem się osób w spektrum, rozwój wyspecjalizowanej opieki zdrowotnej i budowanie systemu wsparcia społecznego.