Boisz się porażenia piorunem? Prawdopodobnie przeżyjesz, ale konsekwencje są poważne

Uderzenie pioruna w człowieka z pewnością jest przerażające, ale stosunkowo rzadko śmiertelne. Pozostawia po sobie wiele obrażeń, z których charakterystyczne ślady na skórze to najmniejszy problem. Czasem zdarza się śmierć po wielu miesiącach lub latach od porażenia, a powód nie dla wszystkich jest taki oczywisty.

Uderzenie pioruna w człowieka z pewnością jest przerażające zarówno dla osoby rażonej, jak i ewentualnego obserwatora. Ale na szczęście większość osób przeżywa. Często musi się jednak zmierzyć z konsekwencjami tego zdarzenia.

Większość ludzi przeżywa uderzenie pioruna

Choć wydawać by się mogło, że porażenie piorunem to pewna śmierć, jest zupełnie inaczej, co pokazują dane zbierane z całego świata. Nawet 90 procent osób może przeżyć takie zdarzenie. To dlatego, że niezwykle rzadko się zdarza, aby piorun uderzył w człowieka bezpośrednio - tak dzieje się w zaledwie 3 - 5 procentach przypadków. Kolejne 5 procent to urazy kontaktowe, które występują, gdy dana osoba dotyka obiektu, jak np. drzewo czy budynek, w który uderzył piorun. W pozostałych przypadkach człowiek po prostu znajduje się w pobliżu miejsca uderzenia i zostaje przy okazji porażony częścią wyładowania.

Reklama

Konsekwencje porażenia piorunem

Z pewnością wiele osób widziało charakterystyczne zdjęcia osób porażonych piorunem. Na ich ciele widać ślad w formie "drzewa" z licznymi rozgałęzieniami. Ale to wydaje się być najmniejszym problemem, zwłaszcza że po kilku dniach potrafią zniknąć i nie pozostawić po sobie śladu. Często zdarzają się poparzenia wtórne - od płonących włosów lub ubrań.

Ludzie porażeni piorunem zwykle mają uszkodzoną część nerwów, cierpią na zespół stresu pourazowego i objawy neurologiczne podobne do urazów po wstrząśnieniu mózgu, jak np. zaburzenie oceny otoczenia czy trudności z koncentracją.  Niektórzy skarżą się również na utratę pamięci i chroniczny ból. Ze względu na stosunkowo małą liczbę przypadków, powstawanie tych urazów jest jeszcze słabo poznane przez lekarzy.

Jedną z konsekwencji jest też niestety depresja, co pokazuje przypadek Roya Sullivana. Był on pracownikiem Parku Narodowego Shenandoah w stanie Wirginia w USA i światowym rekordzistą pod względem obrażeń spowodowanych piorunami. W latach 1942-1977 został porażony aż siedem razy. Ten ostatni raz również przeżył. Zmarł, odbierając sobie życie w 1983 roku w wieku 72 lat.

W związku z ociepleniem klimatu eksperci przewidują, że częściej burze będą coraz silniejsze i zagrożenie porażenia piorunem należy potraktować bardzo poważnie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama