Lekarze twierdzą, że od lat źle mierzymy ciśnienie krwi
Jak wynika z nowego badania opublikowanego przez naukowców Johns Hopkins Medicine, część pacjentów może być błędnie diagnozowana w zakresie ciśnienia krwi, a wszystko przez niewłaściwą pozycję ramienia podczas pomiaru.
Naukowcy z Johns Hopkins Medicine w Stanach Zjednoczonych (struktura zarządzająca koordynująca badania naukowe, nauczanie, opiekę nad pacjentami oraz powiązane działania Szkoły Medycznej Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa i jego systemu opieki zdrowotnej) przeanalizowali wpływ pozycji pacjenta podczas pomiaru ciśnienia na wyniki tego badania i jak przekonują na łamach JAMA Internal Medicine, bardzo łatwo tu o przekłamanie. Odkryli, że położenie ciała, a szczególnie ramienia, mogą sztucznie zawyżać ciśnienie, a tym samym prowadzić do błędnej diagnozy nadciśnienia.
Przypomnijmy, że Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne zaostrzyło ostatnio normy docelowe ciśnienia tętniczego i aktualnie uznaje się, że ciśnienie skurczowe wynoszące 120-139 mmHg i ciśnienie rozkurczowe mieszczące się w przedziale 70-89 mmHg za podwyższone ciśnienie krwi (podczas pomiaru w gabinecie lekarskim). Niezmieniona pozostała zaś definicja nadciśnienia tętniczego, które rozpoznaje się, gdy podczas dwóch różnych wizyt u lekarza wartość pomiarów ciśnienia skurczowego pacjenta wynosi powyżej 140 mmHg, a ciśnienia rozkurczowego powyżej 90 mmHg.
W badaniu wzięło udział 133 dorosłych w wieku od 18 do 80 lat, których ciśnienie krwi zmierzono podczas jednej wizyty. Przed pomiarami wszyscy uczestnicy opróżnili pęcherz, spacerowali przez dwie minuty, aby odzwierciedlić warunki osoby przychodzącej do kliniki, a następnie siedzieli przez pięć minut z podpartymi plecami i stopami. Pomiar był wykonywany z odpowiednio dopasowanym do ramienia mankietem, z użyciem cyfrowego ciśnieniomierza.