Mały chip zamiast operacji bariatrycznej? Tak teraz będziemy walczyć z otyłością

Wygląda na to, że już niebawem osoby walczące z otyłością będą miały alternatywę dla poważnej operacji… zdecydowanie bezpieczniejszą i łatwiejszą w rekonwalescencji.

Dla części osób operacja zmniejszenia żołądka była dotąd jedyną szansą na redukcję wagi i powrót do zdrowia, dlatego też wiele osób się jej poddawało, choć rekonwalescencja nie należy do łatwych i przyjemnych. Pacjenci są zmuszeni bardzo powoli i starannie wprowadzać do swojej diety kolejne produkty (co odbywa się w pięciu etapach), a także uważać na ilość spożywanego pokarmu, bo początkowo w jednym posiłku nie może znajdować się więcej niż 1/4 filiżanki o objętości ok. 150 ml! Co więcej, sama operacja to bardzo poważny zabieg, który obarczony jest wieloma czynnikami ryzyka, dlatego też naukowcy pracują nad eksperymentalną alternatywą, która może dać podobne efekty w łatwiejszy sposób. 

Reklama

Jaką? Zespół Texas A&M University, prowadzony przez profesora Sung Il Parka, zaprezentował właśnie swój innowacyjny chip, który może zastąpić skomplikowany zabieg. Ten ma kształt wiosła i mierzy ok. 1 cm długości, a składa się z małej baterii i anteny u podstawy i elastycznego końca, wyposażonego w diodę micro LED. Dzięki temu urządzenie jest w stanie przechwytywać fale radiowe, które następnie przekształcane są w prąd elektryczny zasilający diodę. Implantacja odbywa się zdaniem naukowców w ramach relatywnie prostej procedury, podczas której urządzenia wkłada się do żołądka, gdzie to zakotwicza się u zakończeń nerwu błędnego, czyli tego umożliwiającego mózgowi komunikację z różnymi organami, w tym żołądkiem.

Kiedy zewnętrzny transmiter emituje sygnał radiowy o odpowiedniej częstotliwości, implant otrzymuje fale radiowe, powodując świecenie diody LED. Światło stymuluje zaś zakończenia nerwowe, wysyłając do mózgu informację o uczuciu sytości, więc pacjent nie czuje głodu i dzięki temu je mniej. I choć w nowoczesnych ośrodkach stosuje się już inne implanty, które pomagają na tej samej zasadzie, to najczęściej przypominają one stymulatory serca, czyli wymagają okablowania podłączonego do źródła zasilania. Oznacza to, że są dużo większe niż właśnie zaprezentowane urządzenie, które nie wymaga zewnętrznego zasilania. Technologia jak dotąd była testowana z sukcesami na myszach, więc testy kliniczne to tylko kwestia czasu. 

Źródło: GeekWeek.pl/Texas A&M University / Fot. Texas A&M Engineering

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy