Nie mył się przez pół wieku, zmarł w wieku 94 lat
Amou Haji, który przez ponad pół wieku odmawiał korzystania z mydła i wody, w związku z czym okrzyknięty został przez media "najbrudniejszym człowiekiem na świecie", zmarł w wieku 94 lat... o ironio, dosłownie kilka miesięcy po swojej ostatniej kąpieli.
Chociaż naukowcy i lekarze regularnie ostrzegają, że obecnie myjemy się zdecydowanie zbyt często i używamy do tego celu zbyt silnych środków, co negatywnie wpływa na barierę hydrolipidową naszej skóry oraz odporność, bo razem z zanieczyszczeniami pozbywamy się też dobrych bakterii, to przypadek irańskiego pustelnika z pewnością również nie zyskałby ich aprobaty. Amou Haji, który zmarł w ubiegłą niedzielę w wieku 94 lat, zasłynął bowiem tym, że przez całe dziesięciolecia wody i mydła unikał jak ognia... chociaż z drugiej strony z ogniem było mu mocno po drodze.
Nie żyje "najbrudniejszy człowiek świata". Zmarł w wieku 94 lat
O mężczyźnie zrobiło się głośno w 2014 roku, kiedy to jego historię opisała gazeta Tehran Times - to właśnie dowiedzieliśmy się, że Amou Haji unika mycia od ponad 70 lat, a wszystko za sprawą "niepowodzeń emocjonalnych" z młodości, przez które nabrał przekonania, że dbanie o higienę zrujnuje jego zdrowie. Część mieszkańców sugerowała, że chodzi o odrzucenie przez kobietę, inni wskazywali na strach przed wodą, ale wszyscy byli zgodni, że w życiu mężczyzny musiało wydarzyć się coś złego.
Bo unikanie mycia było tylko jednym z dziwnych zwyczajów pustelnika, który preferował również spanie pod gołym niebem w wykopanej przez siebie dziurze - dopiero całkiem niedawno przeniósł się do małej szopy wybudowanej mu przez lokalną ludność.
Pomimo licznych prób, nie zdecydował się jednak zmienić swojej diety, w której nie było miejsca na świeże jedzenie i zamiast tego opierała się o gnijące truchło zwierząt, zwłaszcza jeżozwierze oraz wodę zbieraną z kałuży.
Mało? Jak już wspomnieliśmy, Amou Haji nie unikał jednak ognia, za jego pomocą "strzygł" swoje włosy i zarost, a także podpalał fajkę załadowaną... zwierzęcymi odchodami lub marihuaną, ewentualnie papierosy, po kilka jednocześnie.
Po kilkudziesięciu latach bez mycia kilka miesięcy tam dał się jednak namówić na kąpiel - poprzednia próba zawiezienia go w tym celu nad rzekę zakończyła się ucieczką z jadącego samochodu - po której trudno go było poznać. Niestety wkrótce potem zaczął też chorować i w ubiegłą niedzielę zmarł, dożywając imponującego wieku 94 lat. Czy przyczyną zgonu była kąpiel? Wydaje się to mało prawdopodobne, ale skoro wcześniej cieszył się dobrym zdrowiem...