Obłęd jerozolimski. Psychiczna przypadłość dopada odwiedzających stolicę Izraela
Wyobraźcie sobie, że jedziecie do Jerozolimy i nagle doznajecie religijnego szału, w czasie którego stajecie się "bożymi bojownikami". To możliwe i nie tak rzadkie, jak mogłoby się wydawać - każdy może doświadczyć syndromu jerozolimskiego.
Izrael na skutek ataków Hamasu żyje od soboty zupełnie innymi wydarzeniami, ale kilka dni temu w Muzeum Izraela w Jerozolimie doszło do bardzo dziwnego zdarzenia, a mianowicie aresztowania amerykańskiego turysty, który zniszczył dwa rzymskie posągi pochodzące z II wieku naszej ery.
Prawnik mężczyzny, Nick Kaufman, przekonuje jednak, że nie był to akt wandalizmu, a za zniszczenie bezcennej kolekcji odpowiada tzw. syndrom (obłęd) jerozolimski. To zaburzenie urojeniowe występujące wśród pielgrzymów i turystów odwiedzających Ziemię Świętą, zwłaszcza Jerozolimę.
Polega ono na tym, że pod wpływem obecności w miejscach związanych z historią biblijną, doznają psychicznego szoku i zaczynają utożsamiać się z postaciami biblijnymi. 40-letni Amerykanin żydowskiego pochodzenia przekonuje, że tak było w jego przypadku, bo kiedy zobaczył rzymskie posągi, uznał je za "bałwochwalskie i sprzeczne z Torą".
Skąd się to bierze? Psychiatrzy przyczyn choroby upatrują w zderzeniu własnych wyobrażeń pielgrzymów dotyczących wizyty w Ziemi Świętej z rzeczywistością. Rocznie przypadłość dotyka nawet 200 osób, głównie mężczyzn w wieku 20-30 lat wyznania chrześcijańskiego lub żydowskiego, choć znanych jest też kilka przypadków muzułmańskich.