Od 72 lat żyje w żelaznym płucu. Teraz podbija TikToka

Jedna z ostatnich osób, które wciąż żyją w "żelaznych płucach", postanowiła podzielić się swoją fascynującą historią na TikToku. Z powodu powikłań polio, Paul Alexander, bo o nim właśnie mowa, spędził w tej wyjątkowej maszynie większość swojego życia!

Jedna z ostatnich osób, które wciąż żyją w "żelaznych płucach", postanowiła podzielić się swoją fascynującą historią na TikToku. Z powodu powikłań polio, Paul Alexander, bo o nim właśnie mowa, spędził w tej wyjątkowej maszynie większość swojego życia!
/Wikimedia Commons/ Geni i TikTok/@ironlungman /domena publiczna

Żelazne płuco utrzymuje go przy życiu

Kiedy w 1952 roku w jego rodzinnym Dallas wybuchła epidemia choroby Heinego-Medina, od nazwy wywołującego ją wirusa nazywanej też polio, Paul Alexander miał zaledwie sześć lat. Niestety nie udało mu się uniknąć infekcji, a co więcej przybrała ona u niego bardzo poważną i rzadką postać porażenną, która rozwija się u ok. 0,1% zakażonych.

I chociaż w dużej części przypadków wywołany przez nią paraliż jest tymczasowy, jedna na ok. 200 infekcji prowadzi do paraliżu nieodwracalnego i taki właśnie przebieg miała u Paula Alexandra, na skutek czego został na stałe unieruchomiony od szyi w dół.

Reklama

Oznaczało to m.in. problemy z oddychaniem, bo mimo że płuca sparaliżowanych osób po polio nadal działają prawidłowo, mogą one mieć trudności z oddychaniem z powodu bezruchu mięśni klatki piersiowej i przepony. Aby przezwyciężyć ten problem, pacjentów umieszczało się w tzw. "żelaznych płucach", czyli maszynie, która działa poprzez wywieranie podciśnienia na znajdującego się w środku pacjenta.

Jest ona rodzajem nieinwazyjnego respiratora (jej formalna nazwa brzmi respirator generujący podciśnienie), który przyjmuje formę dużego cylindra wykonanego ze stali lub innych materiałów. Koniec cylindra zamknięty jest drzwiami, w których znajduje się otwór na głowę i szyję otoczony uszczelkami uniemożliwiającymi przepływ powietrza.

W ten sposób powstaje oddzielona szczelna przestrzeń, w której można zmieniać ciśnienie. Gdy wewnątrz cylindra na skutek działania pompy zostaje obniżone ciśnienie, klatka piersiowa pacjenta rozciąga się i następuje wdech. A gdy ciśnienie rośnie, następuje wydech i w ten sposób naśladowany jest fizjologiczny mechanizm wymiany gazowej. 

Cały życie w metalowej puszce. Dla niego to nie przeszkoda

Paul Alexander korzysta z takiego żelaznego płuca od ponad 70 lat, pozostając w niej niemal przez całą dobę. Może tymczasowo opuścić maszynę na dwie lub trzy minuty dzięki wyuczonej przez siebie technice, którą nazywa "oddychaniem żaby", polegającej na połykaniu powietrza za pomocą mięśni gardła w celu wtłoczenia powietrza do płuc. Nie jest to jednak rozwiązanie długoterminowe i zdecydowaną większość dnia spędza w komorze mechanicznej.

Uważa się, że dziś najwyżej kilka osób korzysta jeszcze z żelaznych płuc, chociaż w minionych dziesięcioleciach były ich setki. Wynika to głównie z faktu, że naukowcy opracowali już mniej inwazyjne systemy wentylacji, a szczepionki praktycznie wyeliminowały polio na całym świecie (choć ostatnimi czasy odnotowano wzrost zachorowań, podobnie jak w przypadku wielu innych chorób, które uważaliśmy już za przeszłość, a wszystko na skutek ruchów antyszczepionkowych).

Tak czy inaczej, żelazne płuco nie powstrzymało mężczyzny przed osiągnięciem niesamowitych sukcesów. Studiował prawo na Uniwersytecie w Teksasie, a w 1984 roku zdał egzamin adwokacki. Spędził także pięć lat, pisząc autobiografię "Trzy minuty dla psa: moje życie w żelaznym płucu" - pisząc ją na komputerze za pomocą ołówka włożonego do ust.

Ale to jeszcze nie wszystko, bo w ramach najnowszego wyzwania, założył na TikToku konto @ironlungman, gdzie dzieli się swoimi historiami i odpowiada na pytania fanów, na przykład o to, jak radzi sobie podczas... przerwy w dostawie prądu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: polio
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy