„Widziałem życie po śmierci. Opowiem ci, jak tam jest”
Tymi słowami zaczyna się wiele opowieści o bliskich doświadczeniach śmierci. Zjawisku, które fascynuje wielu ludzi z różnych powodów. Niektórzy mówią, że to jedyna znana nam możliwość przekroczenia bramy do drugiego świata i powrotu „stamtąd”. Inni, że to jeden z najbardziej fascynujących przykładów złożoności ludzkiego mózgu i możliwość przekroczenia bramy, ale do jego naukowych tajemnic. Czym naprawdę może być bliskie doświadczanie śmierci?
Starożytny wojownik zginął w wielkiej bitwie. Dziesiątego dnia, gdy zbierano zmarłych, pośród rozkładających się zwłok, jego ciało było nienaruszone. Dwa dni później ułożono go na stosie, do spalenia w rytualnym obrządku. Jednak wojownik niespodziewanie otworzył oczy. Żył, mimo odniesienia śmiertelnej rany. I miał za sobą historię większą niż niejedna bitwa. Historię o świecie po śmierci. O opuszczaniu ciała przez jego ducha i przejścia z wieloma innymi duszami do "miejsca nadziemskiego".
To skrótowy opis Mitu o Erze, znajdującego się w ostatniej księdze "Państwa" Platona. Mitu, który jest jednym z najstarszych zapisów rozważań o życiu po śmierci i potrzebie czystości duszy. Jednak przy tym mitu odnoszącego się do zadziwiającego wyobrażenia powrotu ze szponów śmierci.
Swoisty renesans tego mitu nastąpił w drugiej połowie XX wieku, gdy postęp w medycynie pozwolił na efektywniejsze ratowanie ludzi w stanach bliskiej śmierci np. nagłego zatrzymania akcji serca. Wtedy uratowane osoby zaczęły mówić o zjawiskach, wyjętych żywcem z Mitu o Erze. O tym, jakoby granica pomiędzy życiem a śmiercią faktycznie istniała i w momencie bliskości śmierci, można zobaczyć, co jest "po drugiej stronie".
W 1975 roku amerykański psycholog dr Raymond A. Moody wydał książkę "Life After Life". Było to kompleksowa analiza doświadczeń 150 osób, które udało się uratować tuż przed śmiercią. Ich opowieści dla wielu stały się pierwszymi poszlakami na to, że istnieje życie po życiu. Dla autora posłużyły do spopularyzowania terminu, odnoszącego się do podobnych zjawisk "near-death-experience" (NDE) co na polski można tłumaczyć właśnie jako zjawisko bliskiego doświadczenia śmierci.
Najczęściej tłumaczy się nimi różnego rodzaju odczucia, jakie ma osoba, która przeżywa stan śmierci klinicznej tj. momentu, gdy biologiczne funkcje organizmu zostają wstrzymane, jednak mózg jest jeszcze żywy. Wtedy osoby doświadczają bardzo osobliwych rzeczy, często opisywanych, jako właśnie granica między życiem a śmiercią.
Ludzie, którzy doświadczyli NDE, najczęściej opisują wręcz nadnaturalne zjawiska. Co ważne, wiele z nich jest uniwersalnych. Wymienia się ok. 12 elementów, które występują podczas NDE, niezależnie od tego, kto go doświadcza. Jednym z podstawowych odczuć jest opuszczenia swojego ciała i swoiste doglądanie tego, co się dzieje nad nim w momencie bliskiej śmierci. To wręcz narracja podróżnicza, gdzie np. osoba opisuje próbę reanimacji na swoim ciele, czy moment operacji. Wyszczególnia się także przechodzenie przez ciemne pomieszczenie do celu, z którego bije bardzo jasne światło. To stąd bierze się sławne "pójście w stronę światła".
Bliskiemu doświadczeniu śmierci mają często towarzyszyć przelatujące obrazy życia, w tym wspomnienia, o których dawno mogliśmy zapomnieć. Osoba, która doświadcza NDE ma mieć wręcz panoramiczny widok na całe swoje życie, tracąc przy tym poczucie czasu. Obok tego pojawić się mogą różne postacie, zarówno realne, jak i fikcyjne, które możemy pamiętać za życia... lub nie.
Przy wielu analizach opartych na obcowaniu z osobami, które przeżyły NDE, zauważyć można częste przyjmowanie ich narracji. Jeden z czołowych badaczy tego zjawiska, radiolog dr Jeffrey Long, który zgromadził ponad 5000 relacji nt. NDE sam przyznał, że przez obcowanie z takimi historiami, zaczął wierzyć w życie pozagrobowe.
Ci, którzy regularnie prowadzą rozmowy i analizy takich relacji, sami mówią, że nie można po prostu przejść obojętnie obok niektórych przypadków. Uderza ich niekiedy zmiana postaw, która często towarzyszy takim wydarzeniom. Ładunek emocjonalny wywołany przez NDE prowadzi bowiem zwykle do zmiany podejścia do życia, co jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że nawet bez nadnaturalnych doświadczeń to sytuacja bliska śmierci.
- Po ponad 30 latach dokumentowania historii osób, które przeżyły śmierć kliniczną i miały doświadczenia bliskiej śmierci, jestem przekonany, że faktycznie są to momenty potwierdzające istnienie życia po życiu. Osoby, które przeżyły śmierć kliniczną, często już kompletnie nie boją się śmierci oraz zmienia się ich nastawienie do świata. To mnie szczególnie uderza w tych historiach, że osoby, które je opowiadają, są często tak przezeń zmienione i stanowi to najważniejsze wydarzenie w ich życiu — mówi GeekWeekowi Robert Bernatowicz, dziennikarz zajmujący się m.in. rozmowami z osobami, które przeżyły śmierć kliniczną.
Dla wielu uderzająca w historiach o doświadczeniach bliskiej śmierci jest właśnie wspomniana uniwersalność i pokrywanie się wielu elementów w tych historiach. Jeszcze do niedawna podejrzewano, że np. wizje, które towarzyszą NDE to halucynacje, powstałe m.in. z niedotlenienia mózgu. Niemniej swoiste ustrukturyzowanie tych wizji, sprawia, że dziś już samym badaczom trudno to faktycznie wiązać z efektami np. halucynacji. Dla niektórych to wskazówki, że NDE to coś więcej niż tylko działalność mózgu. Szczególnie gdy pojawiają się przypadki NDE, które trudno wytłumaczyć i wykraczają poza aktualne rozumowanie.
- Jedna historia szczególnie utknęła mi w pamięci. Pewna dziewczyna, która doświadczyła bliskiej śmierci, opowiadała mi, że widziała najbliżej postać nieznajomego mężczyzny, wobec którego czuła szczególną bliskość. Po uratowaniu życia pytała bliskich o tę postać, także matki, która nie chciała o tym mówić. Po 20 latach gdy matka tej dziewczyny była już na łożu śmierci, pokazała jej jedno zdjęcie. Spytała się córki, czy na nim kogoś rozpoznaje. Córka wykrzyknęła, że na zdjęciu jest mężczyzna, którego spotkała podczas NDE. Wtedy dowiedziała się, że to tak naprawdę jej biologiczny ojciec, którego sama nigdy nie widziała i o nim nie słyszała, gdyż matka ukrywała fakt jego istnienia. Tak więc ta dziewczyna podczas bliskiej śmierci widziała osobę, której w żaden sposób sama nigdy nie znała. Nie mogła więc polegać tu dokładnie na swoich wspomnieniach, bo zaskakująco zobaczyła element wspomnień dla siebie nieznanych. Dla tej dziewczyny była to już rzeczywista weryfikacja doświadczenia — mówi ks. Wiktor Szponar, teolog zajmujący się analizą przypadków śmierci klinicznej i NDE, autor książki "Życie po śmierci. Teologiczne śledztwo".
Naturalnie ze względu na charakter wielu historii i analiz NDE zagadnieniem mocno łączonym z religią. Wiele opowieści wspomina postaci religijne oraz obrazy utożsamiane z wyobrażeniem życia po śmierci z danego systemu wierzeń. Nic więc dziwnego, że wiele historii o bliskim doświadczeniu śmierci mówi o widzeniu nieba czy przejścia w stronę światła.
Obok uniwersalnych elementów, które ludzie doświadczają przy bliskiej śmierci, są też takie, które są charakterystyczne dla konkretnych religii czy znaków kulturowych. W badaniach z 2021 roku "The Phenomenology of Iranian Near-Death Experiences" zbadano 17 obywateli Iranu, którzy przeżyli NDE. Wszyscy byli wyznawcami szyickiego islamu. W ich wspomnieniach też wszystkie religijne postacie były stricte związane właśnie z ich religią.
Czy więc religijny aspekt przy bliskim doświadczaniu śmierci zależy przede wszystkim od wyznawanej religii bądź pierwotnej kultury? Można założyć, że na pewno do jakiegoś stopnia, jednak dokładna odpowiedź na to pytanie jest niezwykle trudna. Należy uwzględnić fakt dużego zachodniocentryzmu w analizach NDE. Większość badań nad tym zjawiskiem prowadzona jest w ośrodkach zachodnich i przez zachodnich specjalistów. Analizy takich przypadków na przedstawicielach np. wschodnich kultur przez badaczy także z tych samych kultur co badani, należą do rzadkości. Przez to dla wielu wyniki i pojmowanie tego, że NDE może być poszlaką czegoś spoza naszego znanego świata, od razu naprowadza na wnioski powiązane z postrzeganiem takiego świata, jaki wykształcił się na Zachodzie przez wieki.
- Faktycznie możemy zauważyć, że obecne badania nad NDE i śmiercią kliniczną koncentrują na społecznościach z Europy czy Ameryki, gdzie mało jest ich np. z Izraela, Indii czy Arabii Saudyjskiej. Nie spotkałem się z tak kompleksowymi opisami zjawisk bliskiego doświadczenia śmierci z perspektywy muzułmańskiej, buddyjskiej czy żydowskiej, jak ma to miejsce przy perspektywie chrześcijańskiej - wskazuje ks. Szponar.
Pytanie też, jak bardzo NDE możemy dziś łączyć bezpośrednio z religią. Nie jest przypadkiem, że żadna instytucja wyznaniowa na świecie nie obrała szerszego i oficjalnego stanowiska wobec tych historii. Może to być związane z faktem, że NDE to jednak w większości dalej termin stricte medyczny, z dziedziny neurologii i neurochirurgii. A te mają też bardzo odmienny stosunek do analizy tego zjawiska.
"Jak dotąd, narracje o NDE bezpiecznie mieszczą się w ramach konwencjonalnej neuronauki. Czasami słyszę, że neuronauka nie wyjaśnia części czyichś wspomnień z NDE; po uwzględnieniu selektywnej, sugestywnej, zrekonstruowanej i niedoskonałej pamięci, a także trudności z ustaleniem, kiedy w kryzysie wystąpiło doświadczenie, nic o NDE, nie oferuje obiektywnych dowodów na to, że świadomość może istnieć bez żywego mózgu. Nadzwyczajne twierdzenia wymagają nadzwyczajnych dowodów, a tutaj nawet najbardziej zwyczajne obiektywne dane nie wspierają śmiałego twierdzenia o ludzkiej świadomości poza mózgiem. Kiedy więcej faktów staje się znanych w "niewyjaśnionych" przypadkach, zawsze znajduje się wiarygodne wyjaśnienie neuronaukowe".
To fragment artykułu Near-Death Experiences: Neuroscience Perspectives on Near-Death Experiences autorstwa Kevina Nelsona, profesora neurologii z Uniwersytetu w Kentucky. Nelson jak wielu neurologów i neurochirurgów, którzy zajmują się NDE, całkowicie odcinają to zjawisko od religijnego lub ponadnaturalnego pojmowania. Gałąź neuronauki przy NDE kładzie mniejszą wartość na faktyczne relacje osób, które przeżyły to zjawisko, zakładając, że jest w nich duża szansa na celową nieprawdę, pominięcie wydarzeń, wynik zapomnienia lub efekt potwierdzenia. Neurologia wychodzi przy tym z założenia, że przy tak silnie emocjonalnym zjawisku, jak NDE, po prostu nie można bazować tylko na tym, co mówią ci, którzy takiego zjawiska doświadczyli.
-Podczas weryfikacji takich historii patrzę na dokumentację medyczną, protokół operacji czy zeznania świadków wypadku, rozmawiam także z bliskimi. Kiedy wszystkie informacje są spójne (np. niuanse w trakcie operacji), to i tak dalej nie mam dowodu na życie po śmierci, a jedynie silne poszlaki. Poszlaki wobec których nie można przejść obojętnie -stwierdza ks. Szponar.
Neurologia bardziej widzi w NDE jedno z najbardziej fascynujących zjawisk ludzkiego mózgu, stanowiące niejako furtkę do poznania części jego tajemnic. I dlatego wiele uniwersalnych elementów NDE jest badanych pod kątem powtarzanych zjawisk powstałych w mózgu. I tak na przykład część eksperymentów sugeruje, że moment opuszczenia swojego ciała może być wywołany przez stymulację kory skroniowo-ciemieniowej. W warunkach laboratoryjnych pacjenci odczuwali zjawisko opuszczania ciała, po stymulacji niewielkim prądem elektrycznym, co mogło wywoływać zakłócenie integracji zmysłów wzroku, propriocepcji i ruchu w spójną jaźń. Dla części badaczy mogłoby to tłumaczyć, dlaczego odczucia opuszczania własnego ciała są znamienne nie tylko dla NDE, ale także doświadczeniach przy zażywaniu środków odurzających opartych np. o związek chemiczny zwany dimetylotryptaminą (DMT), określaną czasem "psychodelikiem otwierającym duszę".
Warto zwrócić uwagę na to, że w analizach bliskich doświadczeń śmierci przebija się często brak zwracania uwagi na niektóre elementy. Takim mogą być np. negatywne zjawiska NDE. W większości przypadków mówi się o odczuwaniu bardzo błogiego stanu i radości, do tego stopnia, że niektórzy nie chcą wracać do prawdziwego życia. Jakby naprawdę znaleźli się w niebie. Niemniej badaczka NDE Nancy Evans Bush, zwraca uwagę na mało poruszany temat, negatywnego DNDE - Distressing Near-Death Experiences, czyli niepokojących bliskich doświadczeń śmierci.
Zauważa, że DNDE może stanowić aż 20 proc. wszystkich przypadków bliskiego doświadczenia śmierci. Podczas nich natomiast odczuwane jest zjawisko pustki, tragedii czy wręcz unicestwienia. Według Nancy Evans Bush brak takich relacji często wynika z faktu, że osoby wolą nie dzielić się takimi doświadczeniami. Jak część radzi sobie z nimi poprzez nawrócenie i opisaniem tego jako moment zmieniający życie, jak przy NDE, wielu niestety walczy z traumą. Ciekawy jest przy tym fakt, że NDE i DNDE wydają się nie być zależne od doświadczeń.
- Ani NDE, ani DNDE nie są uwarunkowane postępowaniem w życiu jednostki — święty może nadal doświadczyć DNDE, podczas gdy zbrodniarze mogą doświadczać przyjemnych, dających poczucie odkupienia NDE — fragment badania Near-Death Experiences: I Hope You Are Comfortable With Them By Now!, autorstwa Johna C. Hagana, w którym wyróżnia prace Nancy Evans Bush.
Czy są limity wyjaśnienia NDE przez naukę? Neurolodzy i neurochirurdzy mogą ich nie widzieć, wychodząc niejako z założenia, że to, co dziś jest niewytłumaczalne, jutro może być już w pełni poznanym fenomenem. Dalej trochę w tym myślenia życzeniowego. Niemniej ta pogoń nauki za dokładnym zbadaniem zjawiska bliskiego doświadczania śmierci oraz śmierci klinicznej może prowadzić do przełomu.
W 2023 roku szerszej publiczności ukazało się badanie AWARE-II, prowadzone przez zespół pod wodzą prof. Sama Parni, które było największym w historii i najbardziej szczegółowym badaniem na temat tego, co dzieje się z ludzkim mózgiem i świadomością podczas przechodzenia od stanu życia do śmierci. Było to także pierwsze badanie, w którym udało się zanalizować biomarkery mózgu w tym momencie.
AWARE-II potwierdziło, że różnego rodzaju wizje i obrazy z całego życia, które doświadcza się podczas NDE, są prawdziwe i nie są to żadne znane nam doświadczenia, które kreuje nasz umysł jak halucynacje czy sny. Jednak wizje przy NDE dalej mają być generowane przez mózg, który jak pokazało badanie, w momencie przechodzenia ze stanu życia do śmierci doświadcza swoistego "rozhamowania". To natomiast daje dostęp do zupełnie nowego stanu świadomości, gdzie mózg ma dostęp do całej wiedzy, wspomnień i myśli, które zostały zachowane przez życie.
Sugeruje to, jakoby NDE było jednostkowym efektem spuszczenia ograniczeń z mózgu, które miał za życia. Pozbywając się zaś tych ograniczeń, ludzki umysł dostaje dostęp to swoich doświadczeń, które dawno pogrzebał. Wśród nich mogą być np. wspomnienia zasłonięte amnezją dziecięcą, czyli brakiem wspomnień z pierwszych lat naszego życia.
AWARE-II jest obecnie największym osiągnięciem neuronauki, jeżeli chodzi o badanie nad NDE. Jednak osiągnięciem, które przynosi także wiele pytań o to, czym jest NDE, jak to, dlaczego takie "rozhamowanie" mózgu następuje akurat wtedy albo to, czy istnieją jakieś inne stany świadomości. Wszystko to może rozpocząć nową pogoń nad wyjaśnieniem implikacji zjawiska bliskiego doświadczania śmierci, które dalej pozostaje skarbem, poszukiwanym zarówno dla uduchowionych, jak i badaczy.