Wirusy zombie mogą wywołać przerażającą pandemię. "Istnieje realne ryzyko"

Naukowcy ostrzegają, że ludzkość stoi w obliczu nowego niebezpieczeństwa. Chodzi o pandemię wywołaną przez "wirusy zombie", które kryją się w topniejących lodach Arktyki. Eksperci rozpoczęli już planowanie sieci monitorowania obszaru występowania tych drobnoustrojów, aby jak najszybciej wychwycić pierwsze oznaki zakażeń antycznymi wirusami. Naukowcy podkreślają, że zagrożenie dla ludzi ze strony uwalnianych z lodu wirusów jest jak najbardziej realne.

Mollivirus sibericum należy do przedstawicieli tzw. “gigantycznych wirusów". Wirusa odkryto głęboko w syberyjskiej wiecznej zmarzlinie, przebywał tam przez ponad 30 tys. lat
Mollivirus sibericum należy do przedstawicieli tzw. “gigantycznych wirusów". Wirusa odkryto głęboko w syberyjskiej wiecznej zmarzlinie, przebywał tam przez ponad 30 tys. latDeirdre Fulton, staff writer, Enhanced/AFP/Tomisu, PixabayWikimedia

Pokrywa lodowa na Ziemi się kurczy. Ustępujące lody umożliwiają ludziom rozwijanie działalności na nowych obszarach - pozwala to na żeglugę we wcześniej niedostępne rejony oraz ewentualne uprzemysławianie dotychczas nietkniętych terenów.

Również wieczna zmarzlina traci swoje właściwości i topnieje, kusząc ludzkość do eksploracji i eksploatacji nowych terenów. Naukowcy ostrzegają, że ukryte w lodzie starożytne wirusy mogą łatwo rozpętać przerażającą pandemię, właśnie ze względu na coraz dalsze zapuszczanie się ludzi.

- Te operacje uwolnią ogromne ilości patogenów, które nadal tam się rozwijają. Robotnicy wejdą tam i zaczną wdychać te wirusy. Skutki mogą być katastrofalne - powiedział genetyk Jean-Michel Claverie z Uniwersytetu w Aix-Marseille.

Nowa pandemia? Jest takie ryzyko

Badacze zauważają, że jeśli spojrzeć na historię wybuchów epidemii, jednym z kluczowych czynników była zmiana sposobu użytkowania gruntów, m.in. poprzez zasiedlanie i eksploatację nowych terenów oraz zmuszanie zasiedlającej obszar zwierzyny do migracji. Eksperci w związku z tym zaczęli już szeroko zakrojone działania w kierunku przygotowania się na ewentualne zagrożenie ze strony antycznych wirusów, które po wyjściu z lodu wracają do życia niczym zombie i dalej są w stanie się reprodukować.

Niektóre z nich zostały z premedytacją wydobyte przez badaczy i poddane eksperymentom, aby sprawdzić, czy istnieje możliwość ich "wskrzeszenia". W ten sposób doprowadzono między innymi do obudzenia "zombie", który spędził w wiecznej zmarzlinie 48 tys. 500 lat. Zespół kierowany przez genetyka Jeana-Michela Claverie ożywił kilka "rozmrożonych" wirusów, jednak były one zdolne do infekowania jedynie organizmów jednokomórkowych. Choć jak widać, nie wszystkie tajemnice skrywane przez lody Arktyki są groźne dla człowieka, to niestety istnieje również właśnie taka grupa.

Teraz sytuacja wygląda nieco inaczej, ponieważ topniejące lody naturalnie uwalniając skrywane tajemnice, w tym niestety te bardzo niebezpieczne, w postaci zjadliwych wirusów, które są w stanie atakować również człowieka. Eksperci w najnowszych doniesieniach wyrażają się jednoznacznie - istnieje realne ryzyko, że wśród przebywających w zmarzlinie zagrożeń są również takie wirusy, które mogą wywołać epidemię.

Starożytne wirusy na wolności - co może się stać?

Jak zauważają badacze, w tej chwili analizy zagrożeń epidemiologicznych koncentrują się głównie na chorobach, które mogą pojawić się na południu, w cieplejszych klimatach, a następnie mutować i rozprzestrzeniać się coraz dalej na północ. Eksperci twierdzą, że jest to błąd.

- Niewiele uwagi poświęcono wybuchowi epidemii, który może mieć swój start na dalekiej północy, a następnie przenieść się na południe - i moim zdaniem jest to przeoczenie. Istnieją wirusy, które mogą potencjalnie zainfekować ludzi i wywołać nową epidemię choroby - powiedział genetyk Jean-Michel Claverie.

Badacz dodał, że wiadomo już, iż w lodach Syberii przebywają wirusy, które z powodzeniem mogą infekować ludzkość. Chodzi o te powodujące ospę oraz opryszczkę. Może kryć się tam jednak coś dużo groźniejszego.

Zgadza się z nim wirusolog Marion Koopmans z Centrum Medycznego Erasmus w Rotterdamie.

- Nie wiemy, jakie jeszcze zagrożenia kryją się w wiecznej zmarzlinie, ale uważam, że jest realne ryzyko, że istnieje takie, który może wywołać epidemię choroby, na przykład starożytnej formy polio. Musimy założyć, że coś takiego może się wydarzyć - alarmuje badaczka

Zagrożenia magazynowane w warstwach wiecznej zmarzliny mogą wydostać się na powierzchnię nie tylko z powodu topnienia lodu, ale i ingerencji człowieka
Zagrożenia magazynowane w warstwach wiecznej zmarzliny mogą wydostać się na powierzchnię nie tylko z powodu topnienia lodu, ale i ingerencji człowiekaESA - European Space Agencymateriały prasowe

Zagrożenie, które liczy nawet milion lat

Eksperci przestrzegają, że ukryte w wiecznej zmarzlinie wirusy mogą być bardzo dobrze zachowane i łatwo rozpętać epidemię.

- Istotne znaczenie w przypadku wiecznej zmarzliny ma to, że jest tam zimno, ciemno oraz brakuje tlenu, co wysoce sprzyja zachowaniu materiału biologicznego - powiedziała w rozmowie z "Observer" Claverie w zeszłym tygodniu. - Można na przykład umieścić jogurt w wiecznej zmarzlinie i nadal będzie on jadalny 50 tys. lat później - podał analogię badacz.

Eksperci twierdzą, że wieczna zmarzlina może w swoich najgłębszych warstwach zawierać wirusy, które mają nawet milion lat. Ich wydostanie się może potencjalnie sprawić, że ludzkość trawić zacznie nieznana dotąd choroba.

- Nasz układ odpornościowy mógł nigdy nie mieć kontaktu z niektórymi z tych drobnoustrojów i to jest kolejne zmartwienie - stwierdził Claverie. - Scenariusz, w którym nieznany wirus zarażający kiedyś neandertalczyków, teraz wraca do nas - choć mało prawdopodobny - stał się jednak realną możliwością - kwituje badacz, cytowany przez "The Guardian".

Naukowcy na straży przed wirusami z wiecznej zmarzliny

Ponieważ prognozy sugerują, że Ocean Arktyczny będzie w dużej mierze pozbawiony lodu już w 2040 r. z powodu załamania klimatu, to właśnie perspektywa zwiększonej aktywności człowieka w Arktyce, w przeciwieństwie do samego topnienia wiecznej zmarzliny, najbardziej niepokoi prof. Claverie.

- Planowane są ogromne operacje wydobywcze, które spowodują wybicie ogromnych dziur w głębokiej wiecznej zmarzlinie w celu wydobycia ropy i rud - powiedział.

To może przynieść wspomniane zarażanie się pracowników nieznanymi drobnoustrojami. Eksperci reagują i szykują odpowiedni plan monitorowania tej przestrzeni, aby jak najszybciej działać w przypadku ewentualnego zagrożenia.

W rezultacie prof. Claverie jest jednym z naukowców współpracujących z siecią Uniwersytetu Arktycznego nad planami ustanowienia miejsc kwarantanny i zapewnienia specjalistycznej wiedzy medycznej, która mogłaby wskazać zagrożenie i spróbować leczyć wszelkie wczesne przypadki zakażeń, bez opuszczania regionu przez chorych. Badacze liczą, że sieć monitorowania zagrożonych terenów uda się rozbudować jak najszybciej. Jeśli uda się zneutralizować zagrożenie, będzie to jeden z punktów niejako chroniących ludzkość przed wybuchem nowej pandemii.

Czy na świecie może zabraknąć prądu?INTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas