Zoperowali pacjentce nie to, co trzeba. Tragiczny błąd
74-letnia kobieta z Zamościa zmagała się z bólem nadgarstka. W związku z dolegliwościami udała się do szpitala w Hrubieszowie. W wyniku zdiagnozowanego zespołu cieśni nadgarstka lewej ręki konieczna była operacja. Zabieg przeprowadzono jednak nie na tej kończynie, której dotyczyło zgłoszenie. W wyniku błędu lekarzy poszkodowana ma teraz niesprawne obie ręce. Sprawa trafiła do prokuratury.
W województwie lubelskim doszło do kuriozalnej, tragicznej w skutkach sytuacji - kobiecie, która zgłosiła się do szpitala z bólem lewej ręki, zoperowano prawą. Po wybudzeniu się z narkozy 74-letnia pani Wiesława zorientowała się, że coś jest nie tak.
Kobieta zakomunikowała swoje obserwacje lekarzowi - zauważyła, że zoperowano jej nie tę rękę, co trzeba. Ten miał odpowiedzieć, że przeprowadził zabieg zgodnie z informacjami, które były wpisane na skierowaniu. Sprawą zajęła się prokuratura.
Szokujące odkrycie po wybudzeniu z narkozy
Zespół cieśni nadgarstka jest stanem chorobowym, który wiąże się ze zbiorem objawów wynikających z ucisku na nerw pośrodkowy w kanale nadgarstka. Choremu dokuczają m.in. bóle kończyny górnej, drętwienie, uczucie sztywności palców, etc. W niektórych przypadkach wystarczy odciążenie ręki np. przy użyciu ortezy oraz leki przeciwbólowe, jednak objawy potrafią być tak uciążliwe, że wówczas konieczna jest operacja. Specjalista musi podczas zabiegu odbarczyć nerw, przecinając tkankę, która go uciska.
Na taki zabieg skierowano 74-letnią mieszkankę Zamościa. Pani Wiesława mieszka sama, więc jak najszybciej potrzebowała doprowadzić rękę do zdrowia. Na zabieg udała się do szpitala w Hrubieszowie - przeprowadzono go na oddziale chirurgii ogólnej i urazowo-ortopedycznej. Pacjentka została w tym celu poddana pełnej narkozie.
Gdy się wybudziła, zauważyła, że mimo zgłaszania bólu lewej ręki, opatrunek został założony na rękę prawą. Kobieta przeżyła szok.
Ortopeda z Hrubieszowa zoperował prawą rękę, zamiast lewej
Przed operacją kobieta miała sprawną prawą rękę, problem dotyczył wyłącznie lewego nadgarstka. Po zabiegu obie ręce pani Wiesławy są niesprawne.
- Po wybudzeniu widzę, że wenflon mam na lewej ręce, a na prawej opatrunek - wspomina pani Wiesława. - Na salę przyszedł lekarz, który mnie operował. Powiedział, żeby zmieniać opatrunek, i że za dwa tygodnie mam się zgłosić do kontroli w poradni. Ja mu mówię: "Panie doktorze, ale to nie ta ręka została zoperowana", a on, że ta, która była na skierowaniu. Płakać mi się chciało... - powiedziała poszkodowana "Kronice Tygodnia".
Bez większego zainteresowania błędem ze strony lekarzy, hrubieszowski szpital wypisał kobietę do domu tego samego dnia.
- Razem z siostrą pojechałyśmy po mamę - opowiada wspomnianemu serwisowi córka 74-latki. - Chciałyśmy rozmawiać z ordynatorem, ale już go nie było. Następnego dnia od zastępcy dyrektora usłyszałyśmy, że jest jej przykro. Złożyłyśmy wniosek o wydanie dokumentacji medycznej. Wróciłyśmy do Zamościa.
Woj. lubelskie. 74-latka poszkodowana przez szpital
Kobieta opuściła szpital z niesprawnymi obiema rękami. W wyniku błędu lekarzy z Hrubieszowa, 74-latkę czeka teraz kolejny zabieg i kolejna narkoza, bo jedna ręka została niesłusznie zoperowana, a druga wciąż boli ze względu na niewyleczony zespół cieśni nadgarstka.
- Zdecydowałam się na operację, bo ból był coraz większy, a ręka stawała się coraz mniej sprawna - opowiada pani Wiesława. - Doszło do tego, że sama słoika nie mogłam odkręcić. Martwiłam się, co będzie dalej - przyznaje.
Co najdziwniejsze, na zabieg skierował panią Wiesławę dokładnie ten sam ortopeda, który go później wykonywał.
- A na skierowaniu wyraźnie jest napisane, o którą rękę chodzi - powiedziała "Kronice Tygodnia" córka 74-latki. - Jak można było tak się pomylić? Wystarczyło przed zabiegiem markerem na czerwono zaznaczyć rękę, która ma być operowana. Mamę czeka niepotrzebnie kolejna operacja, a kolejna operacja to kolejna narkoza, ból i cierpienie. Nie wiemy zresztą, czy z uwagi na podeszły wiek mamy decydować się na drugą operację. Dodatkowa narkoza to przede wszystkim duże zagrożenie dla osoby starszej. Jedno wiemy na pewno - nie skorzystamy z opieki w Hrubieszowie.
Hrubieszów - prokuratura bada sprawę
Sprawa pani Wiesławy trafiła do prokuratury. Rodzina złożyła zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Zamościu, informując o popełnieniu przez personel szpitala w Hrubieszowie przestępstwa. Chodzi o narażenie 74-latki na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu albo nawet utraty życia. Śledczy zapewniają, że podjęto już odpowiednie kroki.
- Trwa gromadzenie dokumentacji medycznej, zaplanowane są przesłuchania świadków - przekazała wspomnianemu serwisowi Magdalena Janik-Sobańska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Hrubieszowie. - Na chwilę obecną nikomu nie postawiono zarzutu.
Dyrektorka hrubieszowskiego szpitala nie udzieliła komentarza, przebywa na zwolnieniu lekarskim.