"Admirał Kuzniecow" zatopił pływający dok

"Admirał Kuzniecow", krążownik lotniczy klasyfikowany także jako lotniskowiec, sprawia Rosjanom problemy od lat /Wikimedia Commons /domena publiczna
Reklama

„Admirał Kuzniecow” to jedyny lotniskowiec Floty Federacji Rosyjskiej. Od lat sprawia on problemy i więcej czasu spędza w remontach, niż w morzu. Dziś w nocy ponownie sprawił problem Flocie - przyczynił się do zatopienia własnego doku pływającego.

"Admirał Kuzniecow" obecnie znajduje się w 82. Okrętowym Zakładzie Remontowym w miejscowości Rosliakowo w obwodzie murmańskim. Trafił tam tuż po misji na Morzu Śródziemnym, gdzie stracił w wypadkach dwa samoloty pokładowe. Był wówczas w tak złym stanie, że postanowiono ściągnąć go do Rosji. Do doku wprowadzono go w połowie września tego roku.

Agencja RIA Nowosti poinformowała, że podczas remontu doszło do poważnego wypadku, w wyniku którego zatonął dok pływający PD-50. Informator agencji twierdzi, że około północy nastąpiło przerwanie dostaw energii elektrycznej, co spowodowało niespodziewany i niemożliwy do powstrzymania, napływ wody zaburtowej do zbiorników balastowych doku. PD-50 zaczął przechylać się na burtę. Przechyłu nie wytrzymały dwa żurawie wieżowe, z których jeden spadł na pokład lotniskowca, a drugi na nabrzeże.

Reklama

Przechył doku spowodował zsuwanie się kadłuba "Admirała Kuzniecowa" po kilblokach - podporach podpierających stępkę jednostki wewnątrz PD-50. Zdecydowano się jak najszybciej wyprowadzić okręt przy pomocy holowników do basenu portowego. Kiedy tylko kadłub zszedł z doku, ten w wyniku falowania i wody napływającej do zbiorników balastowych, osiadł na dnie.

Jak podaje agencja TASS, rannych zostało czterech stoczniowców, którzy zostali odwiezieni do murmańskiego szpitala z objawami hipotermii. Według wstępnych informacji mieli oni wpaść do wody w momencie wychodzenia "Admirała Kuzniecowa" z doku.

Dla Rosjan zatopienie doku to ogromny problem - PD-50 jest największym dokiem, jaki posiadają na północy. Oznacza to, że Flota Północna straciła zdolność do remontów i przeglądów okresowych krążowników, niszczycieli i, co gorsza, atomowych lodołamaczy, które zimą osłaniały rejsy okrętów bojowych.

Pechowy okręt

"Admirał Fłota Sowietskogo Sojuza Kuzniecow" jest jedynym okrętem lotniczym Rosji. Jego największą wadą jest to, że jest częściej remontowany niż wykorzystywany do działań operacyjnych. W mediach społecznościowych pojawiły się zgryźliwe opinie, że "Kuzniecow" osiągnął pierwszy sukces zatapiając pływający dok.

Od samego początku okręt miał pecha. W maju 1982 roku przyjęto do realizacji projekt 11435, na zamówiony rok wcześniej okręt, który miał się nazywać "Ryga". W tym czasie zamawiano i kompletowano blachy poszycia. Stępkę położono dopiero 22 lutego 1985 roku, a  już 26 listopada zmieniono nazwę - na "Leonid Brieżniew", na cześć zmarłego w tym czasie I sekretarza  KPZR. Kolejna zmiana nastąpiła po wodowaniu. Okręt nazwano "Tbilisi".

Podczas prób odbiorczych 4 października 1990 lotniskowiec znów zmienił nazwę - przemianowano go na "Admirał Fłota Sowietskogo Sojuza Kuzniecow". Na szczęście była to już ostatnia zmiana. 20 stycznia 1991 okręt wypierający 58500 ton wcielono do służby jako ciężki krążownik lotniczy. I natychmiast zaczęły się problemy.

Remontowy maraton

W grudniu 1995 roku okręt wyszedł w pierwszy rejs w składzie grupy bojowej. Na pokładzie znajdowało się 13 Su-33, 2 Su-25UTG i 11 śmigłowców. Rejs, podczas którego spotkano grupę lotniskowca USS "America", trwał do 22 marca 1996 roku. Tuż po powrocie  okazało się, że przeprowadzany rok wcześniej remont maszynowni nic nie dał i okrętowe kotły są w opłakanym stanie. Na początku kwietnia 1996 roku "Admirał Kuzniecow" trafił do stoczni, którą opuścił dopiero w połowie 1998 roku.

Od tego czasu pływał w składzie Floty Północnej, jednak nie był zbyt intensywnie eksploatowany. W 2000 roku ponownie trafił na kilka tygodni do doku. Od 2001 do 2004 roku przebywał na remoncie średnim, w czasie którego ponownie zajęto się maszynownią i systemem gaśniczym. Dopiero w lutym 2004 roku wziął udział w manewrach. Następnie trafił na przegląd mechanizmów i w październiku wypłynął na krótki rejs na północny Atlantyk, gdzie wziął udział w kilkudniowych manewrach floty. Od tej pory każdego roku wypływał na 2-3 krótkie rejsy, podczas których brał udział w manewrach Floty Północnej.

Na dłuższy rejs trzeba było jednak poczekać do grudnia 2007 roku. Wraz z grupą okrętów wypłynął w kierunku Morza Śródziemnego. Jego grupa lotnicza składała się wówczas zaledwie z 6 samolotów... Po 71 dniach w morzu okręt natychmiast trafił do remontu, który trwał 7 miesięcy i zakończył się 8 grudnia 2008 roku. Ponownie wyremontowano kotły, wymieniono systemy klimatyzacyjne i przeciwpożarowe, a także windy lotnicze.

Kolejny raz na dłużej wyszedł z portu dopiero 6 grudnia 2011 roku, kiedy wraz z 9 innymi jednostkami udał się do wybrzeży Syrii. Po powrocie z tego rejsu przedstawiciele Ministerstwa Obrony FR oświadczyli, że okręt musi udać się na remont generalny, który miał trwać do 2017 roku. Jednak ze względu na brak środków naprawy odłożono.

Niesprawny okręt ponownie ruszył w rejs bojowy jesienią 2013 roku. Był jednak w opłakanym stanie. Z projektowanej prędkości 30 węzłów był w stanie wyciągnąć zaledwie 15, co powodowało, że właściwie nie posiadał możliwości prowadzenia operacji lotniczych w pełnym zakresie - okręt nie posiada katapult przez co Su-33 latały zatankowane w niewielkim zakresie i bez kompletu uzbrojenia. Według oficjalnych danych myśliwce wykonały 350 lotów bojowych.

Po tym rejsie okręt w końcu trafił na remont, który planowano skończyć w grudniu 2016 roku. Mimo, że "Admirał Kuzniecow" miał spędzić w doku 1,5 roku, to już pod koniec 2015 roku pojawiły się informacje, że jednostka ponownie trafi na Morze Śródziemne. I tak się stało - 14 listopada 2016 roku okręt zaczął prowadzić operacje lotnicze nad Syrią. Po czterech miesiącach z powodu problemów z napędem wrócił do Murmańska, gdzie czekał na remont.

Ostatnia szansa?

Dziennik Kommiersant w kwietniu 2018 roku poinformował, że Ministerstwo Obrony podpisało umowę ze Zjednoczoną Korporacją Stoczniową na remont i modernizację okrętu

Według ówczesnych doniesień krążownik lotniczy miał przejść remont i modernizację w trybie przyspieszonym, która, jak poinformował wiceminister obrony Jurij Borysow, powinna się zakończyć w 2020. Rok później okręt miał powrócić do czynnej służby we Flocie Północnej. Choć oficjalnie nie ujawniono kwoty, to koszty oszacowano na ok. 55-62 mld rubli (3,04-3,65 mld zł).

Ministerstwo Obrony zleciło stoczni przeprowadzenie remontu głównego, jednak z powodu problemów finansowych Rosji, uzgodniono, że prace zostaną ograniczone do naprawy kotłów i turbin parowych. Ponadplanowo została przeprowadzona wymiana wyposażenia radioelektronicznego na nowocześniejsze. Stocznia poinformowała, że do prac przy lotniskowcu zostanie zatrudnionych około tysiąca robotników z Siewierodwinska, a w razie potrzeby zostaną skierowani dodatkowi specjaliści z innych oddziałów przedsiębiorstwa.

Może to być ostatnia szansa, aby Rosja utrzymała istnienie lotnictwa pokładowego choćby w zakresie szkolenia kadr pod planowane w przyszłości nowe jednostki tej klasy. Obecnie Rosjanie planują budowę kolejnego lotniskowca, jednak zapewne nie wejdzie on do służby wcześniej niż po 2030 roku. Czy do tego dojdzie?

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: militaria
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy