Ajiristan: Tylko dla twardzieli

Zanim polscy żołnierze podjęli działania w dystrykcie Ajiristan, region ten był miejscem wzmożonej aktywności talibów. Wykorzystywali go do przygotowywania ataków na całą prowincję i nękania lokalnej ludności.

Po wylądowaniu na posterunku/fot. kpr. Marcin Lasak
Po wylądowaniu na posterunku/fot. kpr. Marcin Lasak

Służba na polskim posterunku przebiega w systemie rotacyjnym. Na zmianę pełnią ją żołnierze Zgrupowania Bojowego "ALFA", Grupy Rozpoznawczej oraz Zgrupowania Bojowego "BRAVO". Żołnierze zmieniają się co kilka tygodni, a cały transport wyposażenia i żywności, ze względu na znaczną odległość i trudne warunki geograficzne, odbywa się drogą powietrzną. Przerzut materiałów i potrzebnych środków dostarczany jest albo amerykańskimi śmigłowcami Chinook, albo w formie zrzutów z samolotów transportowych.

Sam lot do Ajiristanu dostarcza niesamowitych wrażeń. Szczyty gór są tak wysokie, a śmigłowce mijają je tak blisko, że można odnieść wrażenie, że zaraz się zderzą.

Budynek, w którym Polacy pełnią służbę położony jest w malowniczej dolinie, otoczonej wysokimi górami. Pasma górskie sięgają od 3700 m do 4800 m. Dosłownie kilka metrów od posterunku znajdują się pierwsze zabudowania, targowisko, meczet, stare zniszczone budynki. W pobliżu płynie strumyk, który oprócz nawadniania okolicznych pół, służy tutejszym mieszkańcom do higieny osobistej.

Sama baza narzuca iście spartańskie warunki. Każda zmiana próbuje je poprawić, aby tym następnym funkcjonowało się lepiej. Ostatnio żołnierze, którzy właśnie wrócili z Ajiristanu, zbudowali tam stołówkę z prawdziwego zdarzenia.

- Służba tam wymaga naprawdę dużo pracy, wysiłku i odporności. Moi żołnierze poradzili sobie z tym doskonale - mówi chor. Paweł Wojciechowski, dowódca zmiany, która kilka dni temu zakończyła służbę w Ajiristanie.

Nadrzędnym zadaniem Polaków jest przede wszystkim utrzymywanie bezpieczeństwa w dystrykcie. W tym celu współpracują z funkcjonariuszami ANA i ANP. Żołnierze ANA odpowiadają m. in. za wjazd na teren polskiego posterunku, przeszukują pojazdy. ANP na poszczególnych posterunkach czuwa nad bezpieczeństwem okolicznych mieszkańców. Polacy szkolą także agańskich funkcjonariuszy z zadań, jakie mieliby samodzielnie wykonywać na posterunku, tj. przyjmowania śmigłowców, odbierania zrzutów, zabezpieczania spokoju okolicznych miejscowości.

Lokalna ludność nastawiona jest przyjaźnie do Polaków, duża w tym zasługa wojskowych medyków. Służba zdrowia w tym dystrykcie praktycznie nie istnieje. Nawet kilkanaście razy dziennie mieszkańcy zwracają się z prośbą o pomoc. Często tylko szybka reakcja polskich żołnierzy ratuje im życie. Tak było też kilka dni temu.

- Udzieliliśmy pomocy dwójce rannych dzieci. Przyprowadzono także dziewczynkę z niewydolnością oddechową. Śmigłowiec ratowniczy MEDEVAC zabrał je do Ghazni, gdzie udzielono im dalszej pomocy - relacjonuje chor. Wojciechowski.

Obecnie w Ajiristanie od kilku dni przebywa kolejna, nowa zmiana. Tym razem zasilili ją żołnierze ZB "BRAVO".

Anna Pawlak

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas