Amerykańskie śmigłowce w armii Ukrainy zaatakowały Rosję
Siły Zbrojne Ukrainy pochwaliły się nowymi nabytkami, w postaci amerykańskich helikopterów UH-60A Black Hawk, w warunkach bojowych. Te maszyny od kilku dni biorą udział w bezpośrednich atakach realizowanych na terytorium wroga. Rosjanie nie mogą sobie z nimi poradzić.

Nieoficjalnie mówi się, że Ukraińcy dysponują obecnie kilkoma sztukami tej maszyny. Co najmniej dwa amerykańskie śmigłowce biorą regularny udział w misjach specjalnych realizowanych przeciw rosyjskiemu agresorowi nie tylko na terytorium okupowanym, ale również bezpośrednio w Rosji. Co ciekawe, Black Hawk nie przybył do kraju naszego sąsiada w ramach wsparcia militarnego z jednego z krajów NATO.
SZU zakupiły pierwszą tę kultową maszynę w 2023 roku od prywatnej firmy o nazwie Ace Aeronautics. Na helikopterach znajdują się jej charakterystyczne barwy, a tuż obok nich flaga Ukrainy. Pierwszy Black Hawk został pozyskany z samej armii USA. W firmie Ace Aeronautics przeszedł remont i ostatecznie trafił do Ukrainy.
Amerykańskie śmigłowce Black Hawk zaatakowały Rosję
W sieci pojawiły się najnowsze materiały filmowe w roli głównej z Black Hawkami. Śmigłowce pięknie prezentują się podczas startu i lotu. Ukraińcy przyznają, że dzięki nim czują się tak, jakby już byli członkiem NATO, ponieważ są one dla nich synonimem potęgi i przewagi w powietrzu.
I tak też się dzieje w rzeczywistości. Rosjanie wielokrotnie narzekali za pośrednictwem mediów społecznościowych, że nie mogą poradzić sobie z wykryciem i neutralizacją tych maszyn. To nie powinno dziwić, ponieważ na swoich pokładach mają zainstalowaną zaawansowane systemy walki radio-elektronicznej produkcji ukraińskiej. Powstała ona na bazie cennych doświadczeń nabytych przez trzy lata wojny.
Ukraiński wywiad używa Black Hawków do misji specjalnych
Jak informują SZU, z oczywistych względów używane na Ukrainie maszyny są pozbawione większości najnowszych systemów używanych w amerykańskiej armii. Pentagon nie może pozwolić, by helikopter wpadł w ręce Rosjan, a oni otrzymali dostęp do strategicznych technologii. Dlatego też zostały wyposażone w rodzime systemy.
Tak czy inaczej, ukraińskie siły specjalne chwalą sobie te maszyny. Dzięki nim mogą wykonywać misje wywiadowcze i specjalne oraz skuteczniej planować kolejne etapy obrony czy ofensywy, mającej na celu wyzwalanie terenów okupowanych przez rosyjskich żołnierzy.
UH-60 Black Hawk to średni śmigłowiec wielozadaniowy, który od lat 70. XX wieku stanowi podstawę floty helikopterów armii Stanów Zjednoczonych. Zaprojektowany przez firmę Sikorsky Aircraft, wszedł do służby w 1979 roku, zastępując starsze modele, takie jak UH-1 Iroquois.
Siły Zbrojne Ukrainy mają kilka Black Hawków
Black Hawk jest znany ze swojej wszechstronności, niezawodności i zdolności do operowania w różnych warunkach, od misji transportowych po ewakuację medyczną i wsparcie bojowe. Wyposażony w dwa silniki General Electric T700, osiąga prędkość maksymalną około 295 km/h i może przenosić do 11 w pełni wyposażonych żołnierzy lub ładunek o masie do 4 ton.
Jego konstrukcja obejmuje zaawansowane systemy awioniki, opancerzenie oraz możliwość uzbrojenia w karabiny maszynowe, rakiety czy pociski przeciwpancerne, co czyni go niezwykle skutecznym na polu walki.
Śmigłowiec UH-60 zyskał światową sławę dzięki swojej roli w licznych konfliktach, w tym w operacjach w Iraku, Afganistanie i Somalii, gdzie był wykorzystywany w misjach takich jak desant, ewakuacja rannych czy wsparcie sił specjalnych.
Jego konstrukcja umożliwia szybką adaptację do różnych zadań, a wersje specjalistyczne, takie jak MH-60 dla operacji specjalnych czy HH-60 do misji ratunkowych, dodatkowo zwiększają jego uniwersalność. Black Hawk jest eksportowany do wielu krajów, w tym do Polski, gdzie służy w Siłach Zbrojnych jako część floty śmigłowców transportowych. Pomimo pojawienia się nowszych technologii, UH-60 pozostaje w służbie dzięki ciągłym modernizacjom, które zapewniają mu zgodność z wymogami współczesnego pola walki.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 88 tys. obserwujących nasz fanpage - polub GeekWeek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!