Białoruscy cyberpartyzanci wykradli podsłuchy z ambasady w Rosji

Białoruscy cyberpartyzanci, którzy sprzeciwiają się reżimowi Łukaszenki opublikowali na YouTube wykradzione z siedziby Ministerstwa Spraw Wewnętrznych taśmy z podsłuchów białoruskich służb. Okazało się, że zawierały one podsłuchy rozmów telefonicznych.

Doszło do włamania w białoruskim MSW. Wykradziono nagrania rozmów z rosyjskiej ambasady
Doszło do włamania w białoruskim MSW. Wykradziono nagrania rozmów z rosyjskiej ambasady123RF/PICSEL

Włamanie do białoruskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych

Rozmowy miały zostać wykradzione podczas trwania operacji "Upał". Hakerzy włamali się do zaszyfrowanego serwera białoruskiego MSW, a rozmowy mają pochodzić właśnie z tego archiwum. Cyberpartyzanci opublikowali w swoim wideo tylko część nagrań z ambasad i oddziału konsularnego Federacji Rosyjskiej, które zarejestrowano w latach 2020-2021.

Na nagraniach można wysłuchać rosyjskich dyplomatów dzwoniących do białoruskich struktur państwowych z pytaniami dotyczącymi ich bezpieczeństwa i ochrony. Opublikowane nagrania pokazują, że podsłuchiwane były nie tylko telefony ambasad i konsulatów, ale również prywatne telefony dyplomatów.

Hakerzy zapowiadają publikacje kolejnych plików z podsłuchanymi rozmowami, które pochodzą jednak z placówek dyplomatycznych innych państw. Poinformowali, że przechwycili 1,5 terabajta danych, które mają odpowiadać 50 tys. godzinom rozmów. Większość tych rozmów nie jest jednak związana z kwestiami politycznymi. Cyberpartyzanci zaznaczyli jednak, że nie będą publikować rozmów w całości, ponieważ nie chcą żeby ucierpiały postronny osoby, które nie są związane z dyktaturą Łukaszenki na Białorusi.

Podsłuchiwanie ambasad i konsulatów nie jest niczym nowym, chociaż należy zauważyć, że sprzeczne z wiedeńską konwencją o stosunkach dyplomatycznych z 1961 roku.  Legendami obrosły już podsłuchy amerykańskiej ambasady w Moskwie w czasie trwania zimnej wojny. Ciekawe jest jednak, jak zareaguje Rosja, kiedy dowie się o tym, że jej placówki dyplomatyczne na Białorusi były podsłuchiwane.

To nie pierwsza operacja białoruskich cyberparyzantów, którzy prowadzą działania w sieci wymierzone w reżim Łukaszenki. Wcześniej utrudnili oni przemieszczanie się rosyjskich wojsk atakujących Kijów, chwilowo paraliżując ruch kolejowy. Jedynie niewielka część hakerów działa z terenu Białorusi - większość z nich przebywa poza ojczyzną.

"Wydarzenia": Dopłacą do rowerów elektrycznych. Ruszył pierwszy w Polsce taki programPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas