Chaotyczna wojna

Irak stoi w obliczu konfliktu, którego skalę trudno przewidzieć.

W Iraku rośnie frustracja, odżywają wyznaniowe i etniczne resentymenty. Rysująca się na horyzoncie chaotyczna wojna to zapowiedź porażki realizowanej od dziesięciu lat amerykańskiej strategii regionalnego bezpieczeństwa.

Walka na dwa fronty

Podłożem ataków, do których dochodzi w irackich miastach, jest konflikt sunnicko-szyicki. Sunniccy radykałowie próbują go wykorzystać do własnych politycznych celów. Od połowy grudnia 2011 roku w kraju trwa gabinetowy impas, powszechnie interpretowany jako rezultat antysunnickiej quasi-dyktatorskiej polityki premiera Nuriego al-Malikiego.

Zamachowcy liczą na eskalację politycznego konfliktu, który mógłby doprowadzić do zmiany status quo. Nie chodzi o gabinetowy układ sił, lecz o wojnę. Zamachowcy czekają na szyicki odwet, który mógłby stać się iskrą zapalną. Jeśli szyickie bojówki zaatakują, sunnici szybko zasilą szeregi własnych bojówek, co może doprowadzić w dalszej perspektywie do przejęcia inicjatywy.

Reklama

Inną przyczyną ataków może być chęć pokazania siły. Ktokolwiek jest za nie odpowiedzialny, wie, że po wycofaniu się Amerykanów każdy scenariusz jest możliwy, a uśpione dotychczas organizacje radykalne prędzej czy później się uaktywnią. Linie podziału stref wpływów są jedynie efektem chwiejnego kompromisu opartego dotychczas na militarnym potencjale Amerykanów.

Rewizja status quo

Wielu watażków, radykałów i klanowych przywódców wie, że rewizja status quo jest jedynie kwestią czasu. Problem jest aktualny w regionach, w których sunnici utracili pozycję na rzecz szyitów. Przykładem jest Bagdad, gdzie w wyniku wojny domowej 2006-2008 przewagę w mieście zdobyli szyici. Część dzielnic, która miała status mieszany (na przykład Karadah) lub była zdominowana przez sunnitów (na przykład Kadimija) została włączona w szyicką strefę wpływów. Wielu dowódców czeka na odpowiedni moment, a antysunnicka polityka Malikiego działa na ich korzyść.

Iracki rząd twierdzi, że przeprowadzone ostatnio zamachy samobójcze i ataki na cywilów są dziełem odradzającej się Al-Kaidy. Sunnicki radykalizm to jednak nie tylko Al-Kaida, lecz także wiele innych ruchów islamistycznych, nacjonalistycznych i postbaasistowskich. Organizacje te są dobrze uzbrojone, nieźle wytrenowane i podatne na radykalne wpływy.

Kłopotliwy spadek

Ich aktywność to w dużej mierze dziedzictwo kontrowersyjnej strategii amerykańskiej. Począwszy od końca 2006 roku polegała ona na popieraniu sunnickich bojówek, które w zamian za uzbrojenie i pieniądze występowały przeciwko Al-Kaidzie. Część bojówkarzy stanowili byli członkowie Al-Kaidy, którzy - pozostając przy hasłach islamistycznych - zdecydowali się na "dezercję". Inni wywodzili się z wrogich islamizmowi postbaasistowskich milicji i rozbitej Saddamowskiej armii.

Bojówki to dość kłopotliwy spadek. Pozbawieni amerykańskiej kurateli watażkowie mogą stać się aktywnymi uczestnikami wojny domowej. Problemem jest prowadzona przez nich antyszyicka propaganda, która może łatwo doprowadzić do otwartego konfliktu. Radykałowie sunnickiego islamizmu widzą w szyitach heretyków, i dlatego usprawiedliwione jest prowadzenie przeciwko nim dżihadu.

Szyitów nienawidzą także nacjonalistyczne milicje postsaddamowskie, które postrzegają ich jako piątą kolumnę perskiego nacjonalizmu. W razie konfliktu wypromowane przez Amerykanów bojówki podejmą zapewne chaotyczną walkę na dwa fronty, z szyitami i Al-Kaidą jednocześnie.

Intensyfikacji napięcia

Iraccy szyici starają się pilnować własnych interesów dzięki włączaniu się do syspaweltemu władzy. Zawieszenie broni ogłoszone przez radykalnego kleryka Muktadę as-Sadra ostatecznie pozwoliło Ruchowi Sadra na udział w organizowanej przez Malikiego koalicji. To umożliwiło szyitom stworzenie większościowego bloku, który zdominował gabinet.

Najliczniejszym szyickim ruchem jest środowisko sadrystów, wywodzących się z rozwiązanej w 2008 roku Armii Mahdiego. Ich głównym reprezentantem są Brygady Dnia Ostatecznego, zbrojne ramię Ruchu Sadra. Tradycyjnym konkurentem sadrystów jest ruch Asaib ahl-Haqq - organizacja, która sprzeciwiła się Sadrowi, gdy ten zgodził się na negocjowanie zawieszenia broni z USA w 2005 roku. W 2009 roku Asaib ahl-Haqq przegrała z Brygadami Dnia Ostatecznego wewnątrzszyicką bitwę o przywództwo nad Sadr City. W razie intensyfikacji napięcia organizacja zechce odzyskać utracone wpływy, co oznacza odnowienie konfliktu z sadrystami.

Chaotyczna walka wszystkich ze wszystkimi

Najsilniejszą szyicką bojówką jest Kata'ib Hezbollah. Siłą tego ruchu są zaplecze militarne i konsekwentny patronat Teheranu. Jak informowało Centrum Zwalczania Terroryzmu w West Point, Kata'ib Hezbollah jest na bieżąco zaopatrywane w broń maszynową, rakiety balistyczne bliskiego zasięgu (107 milimetrów), moździerze (60 i 81 milimetrów), RPG, materiały wybuchowe (głównie C4) oraz systemy przeciwlotnicze MANPADS (man-portable air defence systems).

Z uwagi na potencjał organizacja jest najsilniejszym kandydatem do przejęcia kontroli nad szyickim radykalizmem. Siłą Kata'ib Hezbollah jest jej charakter militarny: będzie zapewne skłonna do podjęcia działań wymierzonych nie tylko w sunnitów, lecz także we współwyznawców.

Podobnie jak bojówki sunnickie, także szyickie organizacje radykalne są narażone na wystąpienie w nich konfliktu wewnętrznego. Iracka wojna domowa może stać się chaotyczną walką wszystkich ze wszystkimi.

Przekleństwo cywilów

Linie podziałów są trudne do określenia głównie ze względu na etniczną i wyznaniową mozaikę. Gdy dochodzi do konfliktu, różnorodność ta staje się przekleństwem cywilów, czego przykładem jest poszatkowany strefami wpływów Bagdad, w którym w czasie wojny domowej (2006-2007) śmierć poniosło prawie osiem tysięcy osób.

Inne regiony zapalne to położone na północy bogate w ropę obszary o nieuregulowanym statusie terytorialnym. Jednym z nich jest prowincja Kirkut, gdzie trwa konflikt między Kurdami a arabskimi sunnitami. Spór dotyczy podziału władzy i dochodów z eksploatacji ropy. Konflikt doprowadził do ochłodzenia relacji między Bagdadem a kurdyjskim rządem autonomicznym w Erbilu. Kurdowie obawiają się, że ucierpią w wyniku napięć sunnicko-szyickich, a rząd w Erbilu zajmie uznawany przez nich za etnicznie i historycznie im przynależy Kirkuk, a także roponośne pola.

Konflikt w Kurdystanie może również doprowadzić do konfliktu z Turcją, która jest zaangażowana w wojnę z partyzantką tureckich Kurdów, ukrywających się w górach północnego Iraku. Innym niebezpieczeństwem jest rozszerzenie się konfliktu na teren Syrii. Walki mogą się przenieść za pośrednictwem Al-Kaidy na obszar zajmowanej przez nią graniczącej z Syrią prowincji Anbar. Ogranizacja ta uzyskałaby bowiem możliwość bezpośredniego wpływu na syryjską wojnę domową.

Czarny scenariusz dla Iraku

Mogłaby na przykład zmobilizować irackich i syryjskich sunnickich radykałów oraz nastawić ich przeciwko szyickiemu reżimowi Baszara al-Asada. W takim wypadku automatycznie zwiększyłoby się prawdopodobieństwo zaangażowania Iranu. Teheran miałby nie tylko wpływ na iracki szyicki rząd, lecz także możliwość monitoringu otwartej granicy irańsko-irackiej.

Czarny scenariusz dla Iraku, obejmujący uczestnictwo w konflikcie państw ościennych oraz infiltrację terytoriów przygranicznych, oznacza chaotyczną wojnę, która ostatecznie pogrzebie szanse na stabilizację regionu.

Irak powojenny to kraj otwarty na radykalizację, interwencje sił zewnętrznych, autorytaryzm, proliferację broni. Rezultaty zarówno trwającej prawie dziesięć lat amerykańskiej interwencji, jak i prowadzonej pod patronatem zachodu transformacji, wciąż nie są zadowalające.

Michał Ziemowit Buśko

Autor jest doktorantem wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL.

Polska Zbrojna
Dowiedz się więcej na temat: Irak | Bliski Wschód | wojna | USA | Islam
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy