Chcieli wykiwać Putina, ale przegrali. Śmiercionośne "Tornado" nadal w grze
Serwis bulgarianmilitary.com, powołując się na doniesienia "osób znających rosyjski przemysł", informuje o interesującej "upadłości" jednego z ważnych producentów sprzętu wojskowego. A mowa o Motovilikhinskiye Zavody PAO, znanym lepiej jako MOTZ, który ma wyłączność na wyrzutnie Grad, Smiercz oraz systemy Tornado.
MOTZ to prywatna firma podzielona pomiędzy cztery osoby, Marata Zagidułowa i Rafaela Himalowa jako głównych akcjonariuszy, a także Jurija Miedwieduka i Rusłana Walitowa, którzy posiadają po 10 proc. udziałów. Jak się właśnie okazuje, od 2002 roku grupa ta powoli zastawiała majątek i maszyny zakładu pod pożyczki, których nigdy nie zamierzała spłacić, doprowadzając tym samym przedsiębiorstwo na skraj bankructwa. Rosyjskie władze już w 2018 roku uznały upadłość MOTZ , ale jak dotąd nie rozpoczęły procesu wyprzedaży majątku w celu spłacenia długów właścicieli.
Teraz zaś dowiadujemy się, że Prokuratura Generalna Federacji Rosyjskiej ma pomysł na tę sytuację, a mianowicie zamierza zmusić przedsiębiorstwo, kluczowe z punktu widzenia działań wojennych w Ukrainie, do dalszej produkcji broni. A mówiąc precyzyjniej, odwróciła wyrok w sprawie upadłości MOTZ, orzekając, że akcjonariusze muszą zwrócić państwu zawrotną sumę 2,7 mld rubli strat, z czego 1,7 mld to niewydane zaliczki Ministerstwa Skarbu. Co więcej, pomimo formalnego ogłoszenia upadłości przedsiębiorstwa, produkcja systemów rakietowych Tornado-G i Tornado-S dla rosyjskiej armii nie została i nie zostanie zatrzymana.