Co oni zrobili? Rosjanie mają nowego "Frankensteina" w armii
Siły powietrznodesantowe Rosji stworzyły nowy pojazd bojowy, którym chcą ruszyć z kontrofensywą na froncie. To "imponujący" wóz gąsienicowy. Przy konstrukcji najpewniej kierowano się jedną zasadą – im więcej dział, tym lepiej. W ten sposób powstał "Frankenstein".
Pierwsze zdjęcia nowego wozu rosyjskiej armii pojawiły się na kanałach społecznościowych związanych z rosyjską armią. To stary transportowiec gąsienicowy BTR-D z dwoma zamontowanymi moździerzami 2B9 Wasilok. Zaskakujący jest sam układ armat, postawionych na przodzie i tyle wozu, skierowane w przeciwnych kierunkach.
Wojenna myśl inżynieryjna w praktyce
Załoganci nowego rosyjskiego Frankensteina mogą więc myśleć, że przynajmniej będą strzelać do Ukraińców, nawet podczas odwrotu. Patrząc, jak idzie ostatnia ofensywa Rosjan na froncie, może to więc mieć jakieś zastosowanie.
Użyte do stworzenia tej maszyny moździerze 2B9 Wasilok to broń pamiętająca jeszcze lata 70. W ZSRR przypominająca holowaną artylerię. Może strzelać w trybie pojedynczym i automatycznym z użyciem magazynków z szybkością 20-30 pocisków. Zasięg wynosi ponad 4 km.
Dwa moździerze zostały postawione na uniwersalnej platformie wozu BTR-D, czyli specjalnej modyfikacji sławnego wozu BWP-1, przeznaczonej dla wojsk powietrznodesantowych. Waży 8 ton przy wymiarach 6,7 metra długości, 2,9 szerokości i 1,7 wysokości. Może pomieścić aż 13 osób, w tym 3-osobową załogę.
Wojna na Ukrainie jest pełna militarnych Frankensteinów
Trudno nie uznać, że najnowszy Frankenstein Rosji to pojazd prawie wyjęty z jakiegoś filmu postapo. Jednak przy tym cała wojna to pole bitwy maszyn, które łączą w sobie wojskową technikę z prowizorką.
Dość powiedzieć, że Rosjanie wcale nie byli pierwsi ze wrzuceniem dokładnie tego moździerza na pakę transportera opancerzonego podczas wojny. Choć trzeba przyznać, że według niektórych raportów mogli to robić już podczas wojny w Afganistanie.
W wielu przypadkach takie modyfikacje są bowiem dość efektywne. Pozwalają zamienić często stary, już podniszczony sprzęt, w bardziej efektywne maszyny wojny. Biorąc pod uwagę, że zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie korzystają często ze sprzętu, które można znaleźć w muzeum, to powszechna praktyka.
Popularnością cieszą się m.in. stare wyrzutnie pocisków z helikopterów montowane na transporterach bądź pickupach. Rosjanie idą o krok dalej i potrafią montować... działka morskie na pojazdach gąsienicowych, choć tu akurat trudno mówić o efektywności. No, ale jeśli ma się walkę do wygrania, każdy sposób jest cenny...