Czy Polska odparłaby atak Hamasu? Eksperci wskazują ważne kwestie

Czy atak na Izrael był operacją false flag? Czy jesteśmy coraz bliżej wojny międzynarodowej na Bliskim Wschodzie? Czy Polska poradziłaby sobie z podobnym atakiem terrorystycznym, jak ten Hamasu? Pytamy ekspertów o jedne z najbardziej interesujących aspektów wojny w Izraelu.

7 października 2023 roku przejdzie do historii Bliskiego Wschodu, jako dzień upokorzenia Izraela. Kraj postrzegany jako przygotowany na każdy atak we wrogim środowisku dał się zaskoczyć przez ugrupowanie terrorystyczne, które na jego terytorium zorganizował prawdziwe polowania na jego obywateli.

Zapytaliśmy analityka sytuacji na Bliskim Wschodzie doktora Wojciecha Szewko oraz eksperta ds. bezpieczeństwa Marcina Samsela o najważniejsze kwestie wojny w Izraelu - w tym to, jak Polska powinna spojrzeć na konflikt w kontekście obrony przed podobnymi zagrożeniami u naszych granic.

Reklama

Co sprawiło, że atak Hamasu na Izrael był tak efektywny?

Wojciech Szewko, analityk międzynarodowy i ekspert ds. Bliskiego Wschodu Collegium Civitas:

To był atak na niespotykaną skalę. Zrobiono wyłom jednocześnie w aż 80 punktach granicy Izraela ze Strefą Gazy. Granicy, która jest wyposażona w specjalne sensory i czujniki, mające zapobiec takim atakom. A mimo to się udało.

Jeśli porównujemy sobie skalę do innych ataków terrorystycznych w historii konfliktu palestyńsko-izraelskiego, to jeszcze nigdy nawet podczas powstań palestyńskich, nie było tylu ofiar. W nowoczesnej historii dawno nie było tak szeroko zakrojonego ataku terrorystycznego, który można porównywać do ataków z 11 września czy ataków na Mumbaj.

Marcin Samsel, ekspert ds. bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego:

Po pierwsze skala tego zjawiska. Sami Izraelczycy, pomimo historii konfliktu z Palestyńczykami, nie są przygotowani na atak z użyciem 5000 rakiet, czy setek bądź nawet tysięcy bojowników, jak mówią niektóre źródła. To wywołało chaos.

Po drugie zintegrowanie oraz koordynacja, gdzie widzimy wykorzystanie już nowych bądź wcześniej nie tak licznych rodzajów uzbrojenia np. zaawansowane drony. To nie są samobójcze szturmy, tylko przemyślana strategia osiągania celów.

Dlaczego Izrael dał się zaskoczyć takim atakiem?

Wojciech Szewko:

Są dwie teorie. Jedna zakłada, że wywiad Izraela po prostu dał się zaskoczyć. Druga mówi jednak o tym, że sam atak był operacją false flag i Izrael chciał do niego dopuścić. Pojawiły się poszlaki, np. wiarygodne doniesienia egipskiego wywiadu o tym, że ostrzegał Izrael o planowanym ataku ze Strefy Gazy. Netanjahu to zignorował.

Sam Netanjahu już wcześniej robił takie rzeczy, choć nie na taką skalę. Proszę zobaczyć, że gdyby Izrael po prostu zaczął bombardowania Gazy, cały świat by się od niego odwrócił i potępił. Po ataku jednak i zauważeniu przez świat zdjęć pomordowanych Izraelczyków, Netanjahu może robić z Palestyńczykami co chce, mając przyzwolenie świata do ostatecznego rozwiązania kwestii Palestyńskiej, czyli zajęcia Strefy Gazy.

Marcin Samsel:

Przyczyn może być tak naprawdę wiele i długo ich nie poznamy, ale są pewne poszlaki. Po pierwsze to ostatnie problemy Izraela związane ze szkoleniem rezerwistów. Po drugie wewnętrzna polityka, która według niektórych głosów doprowadziła do tego, że wywiad państwa skupił się na tym, co się dzieje wewnątrz Izraela, a nie na zewnątrz.

Po trzecie zaś po prostu Izrael mógł nie spodziewać się w nawet najśmielszych oczekiwaniach, że Hamas jest zdolny do tak skoordynowanego i zmasowanego ataku.

Czy Polska byłaby w stanie sprostać takiej inwazji, z jaką mierzy się Izrael?

Wojciech Szewko:

Gdy mieliśmy niedawno sytuację z Grupą Wagnera na granicy polsko-białoruskiej, padały pytania, co by nam 1000 wagnerowców zrobiło. No właśnie coś takiego. Wyobraźmy sobie, że przez granicę polsko-białoruską przechodzi ok. 1500 wagnerowców, bądź ludzi szkolących się tylko do takiej infiltracji. I zajmują 21 przygranicznych wsi i miast.

Izrael nie potrafił sobie z tym poradzić na początku, mimo że istota jego armii polega na przygotowaniach do takich ataków. Tak naprawdę wartość armii weryfikują prawdziwe działania bojowe. Czy polska armia faktycznie poradziłaby sobie w takiej sytuacji? Krótko mówiąc, nie wiadomo.

To też zależy od tego, czy mentalnie Polska jest przygotowana na tego typu asymetryczny atak, który byłby bardzo groźny. Odnosząc się jeszcze do analogii z wagnerowcami, należy pamiętać, że oni walczyli i większość z nich miała doświadczenie bojowe nieteoretyczne i nie z poligonu jak bojownicy Hamasu.

Marcin Samsel:

Musimy tu pamiętać o jednej rzeczy, przy wojnie z terrorystami uczestniczy nie tylko armia, ale całe społeczeństwo. Pod względem siły militarnej to naturalne, że państwo ma przewagę nad organizacjami terrorystycznymi. Kwestią jest czy wiadomo, jak ta armia ma wtedy działać, czy obywatele wiedzą, jak się zachować.

W Polsce nie ma obecnie nawet adekwatnych przepisów prawnych o ochronie ludności. Jedna uchwała została uchylona, a druga odłożona. Nie mówiąc już o czystej edukacji w kwestiach bezpieczeństwa czy przygotowania ludności.

Należy sobie uzmysłowić to, że nie da się stworzyć efektywnej armii i obrony w rok. Nie wystarczą zakupy nowego sprzętu. Nie da się nagle wypracować pewnych zasad ogólnonarodowego bezpieczeństwa. Nie da się przygotować procedur i społeczeństwa. Im większy naród i terytorium, tym dłużej to trwa. To jest proces na pokolenia.

Proszę zrobić sobie takie porównanie z sytuacją w Izraelu. 1000 ofiar i parę tysięcy osób rannych w kilka dni po ataku. Czy dziś polski system medyczny byłby w stanie nagle sprostać takim wymaganiom w kwestii ochrony zdrowia? Po części pewnie tak, jednak proszę sobie wyobrazić, jak duży byłby to szok przy skali takiego nagłego zagrożenia życia i zdrowia.

Czy Polska może wyciągnąć wnioski z wojny w Izraelu?

Wojciech Szewko:

Trudno mi na to odpowiedzieć. Na pewno jednak dobrze byłoby, gdyby nasza armia miała zdolności do uczenia się na bazie takich doświadczeń jak właśnie te z Izraela, aby przeciwdziałać zagrożeniom.

Marcin Samsel:

Podstawowy wniosek jest taki, że ataki terrorystyczne mocno łączą się z wojną hybrydową, będąc zarzewiem innych większych konfliktów. I obecna sytuacja w Izraelu może niestety przerodzić się w otwartą wojnę.

Możemy znów spojrzeć na przykład Ukrainy. Tak jak na początku w Doniecku doszło do ataku separatystycznego, który przerodził się w wojnę rosyjsko-ukraińską, tak to samo może się wydarzyć w sytuacji Izraela np. z Iranem.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Polska | Wojna w Izraelu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy