DARPA chce zasilać bazy wojskowe za pomocą dronów i laserów
Pentagon rozważa pomysł przesyłania energii na duże odległości za pomocą rojów dronów, co pozwolić ma na uniezależnienie odległych baz wojskowych od oleju napędowego do zasilania generatorów.
DARPA chce, by amerykańskie bazy wojskowe były w przyszłości niezależne od konwojów dostarczających paliwo do generatorów i zamiast tego proponuje dostarczenie energii za pomocą dronów - mowa tu o systemie bezprzewodowo przesyłającym energię, przypominającym internet satelitarny. Jak przekonuje agencja, inicjatywa o nazwie Persistent Optical Wireless Energy Relay (POWER) ma na celu przede wszystkim ochronę ludzkiego życia, bo konwoje z wyposażeniem czy zapasami to zawsze podstawowe cele ataków wrogich sił.
DARPA szykuje bezprzewodowy przesył energii za pomocą dronów
Jak to ma działać? W teorii bardzo prosto i sensownie - elektrownia wojskowa, np. zasilana energią jądrową, generować ma energię elektryczną, a następnie przekształcać ją w wiązkę laserową. Ta skierowana zostanie w stronę drona przekaźnikowego, który następnie prześle ją do kolejnego i tak dalej aż do momentu dotarcia do bazy, która ponownie zamieni wiązkę laserową w energię elektryczną.
Tyle że laserowy transfer energii, choć obiecujący, podlega tym samym problemom, co pozostałe technologie laserowe, m.in. utracie energii wraz ze wzrostem odległości. Ciężarówka, na którą załadujemy 1000 litrów paliwa, dojedzie na miejsce z 1000 litrów paliwa, tymczasem laser będzie tracił część energii, szczególnie podczas kiepskiej pogody, której drony nie zawsze będą w stanie uniknąć.
Niemniej jeśli faktycznie uda się opracować skuteczne rozwiązanie tego typu, amerykańska armia zyska ogromną przewagę (zwłaszcza w obliczu kolejnych technologii wojskowych opartych o lasery, mikrofale o dużej mocy i inne typy ukierunkowanej energii). Wystarczy tylko wspomnieć, że podczas wojny w Afganistanie siły amerykańskie zużywały każdego dnia 83 litry paliwa na żołnierza (według danych Wired z 2019 roku).
Była to nie tylko droga operacja, ale i bardzo ryzykowna, bo całe to paliwo trzeba było dostarczyć do odległych i odizolowanych baz wojskowych, a konwoje były częstym celem ataków. Co więcej, żołnierze z pewnością doceniliby także sam brak generatorów, które bez przerwy fundują im "dieslowe" powietrze. Oczywiście paliwo przez jakiś czas wciąż będzie jeszcze potrzebne do pojazdów wojskowych, ale mowa o zdecydowanie mniejszych ilościach.