Do trzeciej wojny jeden krok
Już na początku zimnej wojny kilkakrotnie mogło dojść do otwartego konfliktu zbrojnego.
Sowiecka presja
Sekretarz do spraw polityki zagranicznej, laburzysta Ernest Bevin przedstawił wówczas memorandum na temat sowieckiej polityki, ostrzegając, że jest ona wyraźnie wroga i stanowi zagrożenie dla alianckich interesów. Wskazał przy tym, że obszarem rywalizacji jest nie tylko Europa, lecz także Bliski Wschód, gdzie Moskwa, w jego odczuciu, stara się "storpedować brytyjskie i amerykańskie wpływy", destabilizując między innymi sytuację w Palestynie. Mówił również o zwiększającej się aktywności sowieckiej w Persji.
"Nie jesteśmy gotowi na wojnę"
Sytuacja w Europie była na tyle napięta, że generał Lucius Clay, dowódca amerykańskich sił okupacyjnych w Niemczech, ostrzegał, iż sowiecka inwazja może zdarzyć się w każdej chwili. W podobnym tonie wypowiadał się dowódca wojsk brytyjskich marszałek Bernard L. Montgomery. "Nierealne jest założenie, że nie będzie wojny przez określoną liczbę lat. Nie jesteśmy gotowi na wojnę, a z powodu ograniczeń gospodarczych i osobowych nie możemy przeprowadzić odpowiednich przygotowań", przekonywał.
Jego zdaniem Moskwa była pewna "osiągnięcia zakładanych korzyści bez wojny", a co więcej, Sowieci musieli "zdawać sobie sprawę, iż szanse na powodzenie w długiej wojnie są niewielkie i co najwyżej mogą liczyć na obustronne zniszczenie".
Chociaż Sowieci nie mieli w planach agresji, to podejmowane przez nich działania mogły doprowadzić do wybuchu wojny. Zaliczyć można do nich zatrzymanie na 12 godzin zmierzającego do Berlina Zachodniego brytyjskiego pociągu osobowego.
Incydent ten, podobnie jak spowodowana przez Sowietów katastrofa brytyjskiego samolotu pasażerskiego w kwietniu 1948 roku, stanowił preludium do blokady Berlina Zachodniego (od 24 czerwca 1948 roku do 12 maja 1949), będącej pierwszym tak poważnym kryzysem pomiędzy Wschodem a Zachodem mogącym doprowadzić do konfliktu zbrojnego.
Zwycięstwo psychologiczne
Nie można było bowiem wykluczyć, że wymiana ognia przerodziłaby się nawet w pełnoskalową wojnę, której wynik był dla Zachodu niepewny. Na tym teatrze działań stacjonowało wówczas raptem 91 tysięcy żołnierzy amerykańskich, 115 tysięcy brytyjskich i 75 tysięcy francuskich (na granicy z Niemcami).
Obu stronom udało się zachować zimną krew. Ostatecznie alianci odnieśli sukces i Związek Radziecki po 11 miesiącach odstąpił od blokady Berlina Zachodniego. Była to trzecia porażka Stalina w rozszerzaniu wpływów Związku Sowieckiego na zachód (po 1920 i 1939 roku), a czwarta dla komunistycznej władzy w Moskwie (1918).
Rok później utworzono Radio Wolna Europa. Później zaczęto prowadzić akcje specjalne, głównie na obszarze Czechosłowacji. Naruszano czechosłowacką przestrzeń powietrzną, zrzucano tajnych agentów, prawdopodobnie dokonywano też morderstw politycznych. Marszałek Arthur Tedder (dowódca RAF) stwierdził wówczas, że dzięki aktywniejszej strategii zniszczenie sowieckiego reżimu nie powinno zająć więcej niż pięć lat.
Całkowita klęska
Z czasem na placu boju pozostali właściwie Amerykanie, bowiem Brytyjczycy swoje tajne operacje o charakterze zdecydowanie ofensywnym - choć o rozmachu mniejszym niż te CIA - wstrzymali. Ich koniec to nie tylko wynik serii porażek, lecz także obaw, że zamiast osłabić Związek Sowiecki, doprowadzą one jedynie do zwiększenia napięcia międzynarodowego. Stany Zjednoczone, gdzie wojskowi wzywali w styczniu 1951 roku do zainicjowania skoordynowanej i zintegrowanej "krucjaty przeciwko zdominowanemu przez Kreml komunizmowi niezależnie od szerokości geograficznej", nie miały takich dylematów. To w konsekwencji doprowadziło do kontynuowana ofensywy propagandowo-dywersyjnej.
Robert Czulda
Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL.