Europejska choroba
Zamach terrorystyczny w Norwegii każe zastanowić się nad kondycją Europy.
Kres wielokulturowości
Obecnie co dziesiąty mieszkaniec stolicy to muzułmanin. Nie zmienia to faktu, że w Norwegii żyje dużo mniej muzułmanów niż we Francji, Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Holandii.
A jednak to tam eksplodował ukryty konflikt, który od pewnego czasu zatruwa zachodnią Europę. Spośród wymienionych krajów jedynie Brytyjczycy nie mają poważniejszych kłopotów z imigrantami, co w dużej mierze zawdzięczają innej polityce. Nie oznacza to, że nie dotykają ich żadne problemy - co pewien czas słyszymy o islamskim duchownym, który, próbując zaistnieć w mediach, grozi Zachodowi, domaga się wprowadzenia prawa muzułmańskiego czy wypowiada świętą wojnę. Są to jednak przypadki odosobnione, nie polaryzują społeczeństwa tak jak na kontynencie.
Mieszkańcy głosowali nogami
Spośród wielu głosów na ten temat wyróżniają się wyważone opinie holenderskiego socjologa Paula Scheffera (autora książki "Druga ojczyzna - imigranci w społeczeństwie otwartym"). Scheffer, odpowiedzialny miedzy innymi za głośny artykuł "Klęska multikulturalizmu", którym w 2000 roku wywołał burzliwą debatę, przeanalizował polityki migracyjne w Europie na wielu płaszczyznach. Wypowiadając się na temat nierówności, stwierdził, że "segregacja stłumiła na jakiś czas wszelkie konflikty: poszczególne grupy niemal nie stykały się ze sobą, a tam, gdzie do tego dochodziło, rdzenni mieszkańcy głosowali nogami.
Przyjmując imigrantów - szczególnie z byłych kolonii francuskich oraz Turcji - liczono na to, że tania siła robocza (jak ich wówczas postrzegano) ulotni się, gdy tylko przestanie być potrzebna. Tak się jednak nie stało. Ludzie ci ściągnęli rodziny, co zakłóciło spokój autochtonów. Rdzenni Europejczycy - karmieni antyimigracyjną i antymuzułmańską propagandą lokalnych populistów - boją się zarówno o własne bezpieczeństwo (wszak wielu przestępców pochodzi z biednych, imigranckich rodzin), jak i o pogorszenie dotychczasowego statusu społeczno-ekonomicznego (imigranci zabierają pracę).
Gorliwe odkrywanie religii
Są przy tym wabieni przez liderów radykalnych ugrupowań, którzy w pozyskaniu tych ludzi mają własne interesy. Tak zasilają szeregi organizacji ekstremistycznych. Nie ma ich wprawdzie wiele, ale już sama ich obecność budzi lęk autochtonów i gniew skrajnie prawicowych aktywistów pokroju Breivika.
Działalność Al-Kaidy dodała im wiatru w żagle, w związku z czym słuszne wydaje się stwierdzenie, że częściową winę za obecny stan rzeczy ponosi bin Laden i spółka. Reszta odpowiedzialności spada jednak na nas - Europejczyków.
Neonazizm w XXI wieku jest zróżnicowany i niezwykle eklektyczny, przez co wymyka się prostym sądom. Jeszcze w XX wieku utożsamiano go z hitleryzmem, ksenofobią, rasizmem, szowinizmem, oddawaniem czci führerowi i antysemityzmem. Co najciekawsze - ostatni wątek częściowo się zdezaktualizował. Miejsce Żydów zajęli muzułmanie, a Izrael stał się dla niektórych obiektem uwielbienia. Neonazizm - głównie za sprawą rosyjskich Żydów - istnieje też w Izraelu, co w pierwszej chwili wydaje się niepojęte. Sam Breivik jawi się jako oczytany pseudomyśliciel, swobodnie i wybiórczo czerpiący z wielu źródeł (również z tradycji masońskiej), który chce być postrzegany jako mesjasz, obrońca i zbawiciel chrześcijańskiej Europy. Nie można go jednak traktować jako odosobnionego szaleńca.
Groźny margines
Szwecji, Danii oraz Belgii, ale też w Wielkiej Brytanii i Francji. Spekuluje się, że Breivik miał styczność zarówno z brytyjskimi, jak i szwedzkimi przeciwnikami islamu.
Z pierwszymi miał się spotkać kilka lat temu, kiedy (rzekomo) obmyślano plan sprowokowania dżihadystów do "przesadnej reakcji".
Według niemieckich służb wywiadowczych w RFN działa około 25 tysięcy skrajnie prawicowych aktywistów, w tym niespełna sześć tysięcy neonazistów. W Skandynawii mamy do czynienia z neonazistowskimi bojówkami ze Szwedzkiego Ruchu Oporu, odpowiedzialnymi za wiele aktów przemocy i morderstwo. W Danii działają nie tylko organizacje, lecz także neonazistowska partia polityczna - Ruch Narodowo-Socjalistyczny Danii.
Takich organizacji i partii politycznych jest w Europie wiele, ale dotychczas były traktowane jako niegroźny margines. W najnowszym raporcie Europolu na temat działalności terrorystycznej w UE podano, że w 2010 roku nie było żadnego aktu terroryzmu związanego z działalnością skrajnie prawicowych ugrupowań, podczas gdy zanotowano trzy o charakterze islamistycznym. Neonaziści organizowali jedynie marsze i manifestacje. Zwiększa się też ich aktywność internetowa.
Uświadomienie sobie, że bestialskiego morderstwa dokonał rodowity Norweg, nienawidzący muzułmanów i lewicowych aktywistów, powinno skłonić nas do bardziej merytorycznej dyskusji i zrewidowania krzywdzących stereotypów. Tak jak nie każdy szczery patriota jest potencjalnym mordercą, tak nie każdy muzułmanin jest kryptoterrorystą.
Michał Lipa, doktorant na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Zajmuje się systemami politycznymi, stosunkami międzynarodowymi oraz procesami społeczno-gospodarczymi na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Publicysta portalu Mojeopinie.pl.
Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL.