"Kałasznikow wśród dronów". Rosja testuje nowe bezzałogowce Molnija
Jak poinformował w komentarzu dla serwisu Novyny.LIVE gubernator obwodu charkowskiego, Ołeh Syniehubow, rosyjscy żołnierze testują obecnie nowe typy dronów. Chodzi o bezzałogowe systemy powietrzne Molnija i Molnija-2, które są poważnym zagrożeniem zarówno dla wojska, jak i zamieszkującej okolice frontu ludności cywilnej.

Rosjanie zintensyfikowali w ostatnich dniach swoje dronowe napaści na ludność cywilną i wystarczy tylko wspomnieć o przeprowadzonym w nocy zmasowanym ataku na wschodnią, południową i centralną Ukrainę czy wczorajszym ataku na Charków. Od dłuższego czasu trzon takich akcji stanowią irańskie Shahedy (i ich jeszcze groźniejsze rosyjskie wersje produkowane na licencji), ale Moskwa już dawno zdała sobie sprawę, że musi gonić Ukrainę w zakresie bezzałogowców i nie ustaje w wysiłkach opracowania własnych modeli.
Co wiadomo o Molnija i Molnija-2?
Niektóre z nich testowane są właśnie w pobliżu linii frontu, gdzie stanowią poważne zagrożenie dla ukraińskich obrońców i ludności cywilnej. Chodzi konkretnie o bezzałogowe systemy powietrzne Molnija i Molnija-2, które według relacji gubernatora obwodu charkowskiego, Ołeha Syniehubowa, są coraz częściej wykorzystywane do ataków na miasto Kupiańsk oraz inne miejscowości położone w pobliżu granicy i linii frontu.
Widzimy nowe generacje, co oznacza, że wróg je testuje. Naszym zadaniem jest wspieranie Sił Zbrojnych Ukrainy w maksymalnym reagowaniu na te nowe zagrożenia
Co wiemy o dronach Molnija?
Drony Molnija mają kadłub o długości ok. 1,3 do 1,5 metra wykonany z podstawowych materiałów, masę sięgającą 10 kilogramów i zasięg lotu szacowany na 30-35 kilometrów. W ukraińskich doniesieniach pojawia się też zmodernizowany wariant tego bezzałogowca, oznaczony jako Molnija-2, który został wyposażony w dwa silniki oraz bardziej opływowy kadłub, dzięki czemu jego zasięg zwiększył się do poziomu 40-50 kilometrów.
Warto też przypomnieć, że to nie pierwszy raz, kiedy Molnija-2 zwraca uwagę opinii publicznej, bo w połowie lutego ukraiński serwis Defense Express informował, że mogą być one wyposażone w niebezpieczne prowizoryczne głowice termobaryczne. Chodzi o pociski zaprojektowane z myślą o miotaczu ognia RPO Trzmiel, których instalację jako ładunku dronowego można było zobaczyć na nagraniu opublikowanym przez rosyjskie Ministerstwo Obrony.
Wszystko po to, by produkcja tego typu dronów była jak najtańsza - nic więc dziwnego, że pozostałe ładunki dla dronów Molnija i Molnija-2 również są improwizowane, jak ładunek wybuchowy KZ-6, granat przeciwpancerny z RPG-7 czy przeciwpancerne miny TM-62. Wszystko to sprawia, że w rosyjskich źródłach Molnija często bywa nazywana "kałasznikowem wśród dronów" - jest prosta, tania i skuteczna w odpowiednich rękach.