Korea Północna wspiera Rosję. Ukraina ma jedną odpowiedź
Kim Dzong Un postawił wszystko na jedną kartę, intensyfikuje swoją współpracę z Rosją, dostarczając jej „paliwo” do walki. W ostatnich dniach w sieci pojawia się coraz więcej informacji o kolejnych systemach transportowanych do Ukrainy, a także planowanych dostawach. Co na to obrońcy Kijowa? Odpowiadają w taki sam sposób, jak od początku inwazji... ogniem.
Północnokoreańskie zaangażowanie w rosyjską inwazję na Ukrainę już dawno przestało być tajemnicą, bo chociaż Kim Dzong Un początkowo wypierał się tej współpracy, zaprzeczając wysyłce wyposażenia i amunicji dla oddziałów Putina atakujących Kijów, obecnie jest ono powszechnie znane i szeroko dyskutowane. W okupowanym obwodzie donieckim wojska rosyjskie mogą liczyć nawet na wsparcie północnokoreańskich żołnierzy, a w ostatnich dniach w sieci coraz głośniej jest o kolejnych planach reżimu.
Reuters informuje na przykład, powołując się na informacje podane przez Sama Laira, współpracownika James Martin Center for Nonproliferation Studies (CNS), że Kim Dzong Un zlecił rozbudowę kluczowego kompleksu produkcji broni, w którym montowane są pociski krótkiego zasięgu używane przez Rosję w Ukrainie. A mowa o jedynym znanym zakładzie produkującym pociski Hwasong-11, znane też jako KN-23.
Korea Północna wspiera Rosję
Wywiad wojskowy Ukrainy donosi z kolei o dużej dostawie broni z Korei Północnej do Rosji, rozpoczętej na początku października, w skład której wchodzi ponad 100 pocisków balistycznych krótkiego zasięgu typu KN-23/24 oraz ponad 100 systemów artyleryjskich, w tym samobieżne działa polowe M-1989 Koksan kal. 170 mm oraz wieloprowadnicowe wyrzutnie rakietowe M-1991 kal. 240 mm. Oprócz sprzętu Korea Północna dostarczyła również znaczne ilości amunicji dużego kalibru, tj. ponad 5 milionów sztuk.
Co ciekawe, ten pierwszy od dawna pojawiał się w spekulacjach rosyjskich propagandystów, którzy głośno mówili o północnokoreańskiej broni, na której mogłaby skorzystać Moskwa. Tyle że stan techniczny i możliwości M-1989 Koksan to wielka zagadka - zwłaszcza że nazwa wyposażenia wzięła się od miejscowości, w której po raz pierwszy dostrzeżono ten typ działa, a było to już w 1978 roku. Eksperci sugerują, że najpewniej mamy do czynienia z systemem bazującym na chińskim czołgu Typ 59, czyli wersji licencyjnej radzieckiego czołgu T-54, którego prototypu ujrzały światło dzienne już w 1945 roku!
Jeśli zaś chodzi o M1991, to analityk Forbesa, David Axe, nie ma wątpliwości, że to potężny nowy nabytek dla zniszczonego rosyjskiego korpusu rakietowego. Bo wystrzeliwując rakiety kal. 240 mm o wadze 85 kg na odległość 90 km, przewyższają prawie każdy system artyleryjski znajdujący się na ukraińskim wyposażeniu. Według Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie pociski M1991 to „kluczowy środek, za pomocą którego Korea Północna naraża Seul i Koreę Południową, wspierając swoją postawę odstraszania”.
Ukraina: Tak skończy wasz sprzęt!
I chociaż coraz silniejsze wsparcie dla Rosji, w obliczu coraz słabszego dla własnych interesów (przypominamy o ostatnich informacjach o odmowie ze strony Korei Południowej), musi mocno niepokoić Ukrainę, obrońcy Kijowa odpowiadają w sposób, który najlepiej przemawia do jej przeciwników - skutecznymi atakami i neutralizacją dostarczanego wyposażenia. Żołnierze 3. Samodzielnej Brygady Szturmowej Sił Zbrojnych Ukrainy podzielili się właśnie nagraniem, na którym skutecznie zniszczyli inny północnokoreański prezent dla Rosji, a mianowicie system przeciwpancernych pocisków kierowanych Bulsae-4.
W jaki sposób? Ten sam, który od dawna spędza sen z powiek Rosjan. Ukraińskie siły wykorzystały zaawansowane drony FPV, aby zidentyfikować Bulsae-4 w ruchu, a precyzyjne uderzenie unieszkodliwiło system, co dodatkowo osłabiło zdolności przeciwnika w zakresie obrony powietrznej. W efekcie siły ukraińskie spaliły też rosyjską ciężarówkę Ural i uderzyły w ukrywający się pojazd KamAZ, a operacja zadała również ciężkie straty piechocie przeciwnika. Piloci dronów namierzyli rosyjskie oddziały ukrywające się w budynku i przeprowadzili zmasowane ataki, zmuszając wroga do opuszczenia pozycji.
Przypomnijmy krótko, że system Bulsae, który widziano już wcześniej w obwodzie charkowskim, wykorzystuje bliżej niezidentyfikowany pocisk kierowany, który może być rozwinięciem rosyjskiego 9M133 Kornet lub chińskim AFT-10 o zasięgu co najmniej 10 kilometrów, choć pojawiają się głosy, że jest on znacznie większy - nawet między 15 a 25 kilometrów. Wozy rodziny Bulsae oparte są o charakterystyczne podwozie 6x6 z transportera opancerzonego, gdzie pierwsza oś oddzielona jest od dwóch pozostałych niewielką przerwą. Na dachu pojazdu-nośnika znajduje się 8-komorowa wyrzutnia pocisków, a naprowadzanie w Bulsae-6 jest prawdopodobnie elektrooptyczne z dodatkową korekcją przeprowadzaną przez operatora poprzez kabel światłowodowy.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 88 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!