Krwawy bunt na Texel
Dla gruzińskiego batalionu walczącego w szeregach Wehrmachtu droga do wolności wiodła przez wyspę u wybrzeży Holandii.
Podczas II wojny światowej w szeregach armii niemieckiej służyło ponad pół miliona żołnierzy różnych narodowości. Część wywodziła się z zachodnioeuropejskich formacji ochotniczych, ale największą grupę tworzyli byli jeńcy radzieccy, którzy trafili do niewoli na froncie wschodnim.
W tworzonych od końca 1941 roku wschodnich batalionach hiwisów (Hilfswillige) służbę pełnili byli żołnierze Armii Czerwonej i ochotnicy, którzy liczyli na to, że wspólnie z Niemcami przyczynią się do oswobodzenia swoich ziem spod jarzma komunizmu.Od stycznia 1942 roku zaczęto tworzyć u boku Wehrmachtu tak zwane legiony wschodnie, złożone z ludności nierosyjskiej. W ten sposób powstały jednostki: turkiestańska, azerbejdżańska, północnokaukaska, tatarska, armeńska i gruzińska. Formowano je na terenach Generalnego Gubernatorstwa i Ukrainy, a szkolono na poligonach w Wesołej, Kruszynie, Zielonce, Jedlni i Paprotni. Początkowo poszczególne legiony pełniły służbę wyłącznie na zapleczu frontu wschodniego - brały udział w operacjach przeciw partyzantom i w pacyfikowaniu wsi, a także ochraniały szlaki komunikacyjne i linie zaopatrzeniowe. Zdarzało się, że zastępowały również oddziały niemieckie jako bataliony dyspozycyjne komendantur polowych. Niektóre formacje używane były do ochrony transportów wojskowych przejeżdżających przez okupowane ziemie polskie. Pod koniec 1943 roku Niemcy zaczęli przerzucać formacje wschodnie na front zachodni, gdzie wcielono je do niemieckich jednostek, ale zachowano ich odrębność narodowościową.
Przeżył tylko major Klaus Breitner, który parę dni wcześniej opuścił służbowo wyspę. Buntownikom nie udało się opanować jedynie dwóch ufortyfikowanych baterii ciężkich dział nadbrzeżnych w miejscowościach Vlieland i Den Helder. Dzięki temu Niemcy mogli zaalarmować siły lądowe o wybuchu buntu i skierować działa w stronę pozycji gruzińskich. Pierwszego dnia oddali z nich ponad sto salw. Z buntownikami miał się jednak ostatecznie rozprawić przerzucony na wyspę 163 Morski Pułk Ochronny złożony z personelu lądowego Kriegsmarine. Mimo że niemieccy żołnierze mieli świadomość zbliżającej się klęski i byli słabo uzbrojeni, z zadziwiającą determinacją ruszyli na niedawnych towarzyszy broni. Na wyspie doszło do niezwykle zaciętych walk. Dopiero po paru tygodniach hitlerowcy przejęli inicjatywę oraz odzyskali kontrolę na Texel. Broniący się Gruzini wysłali szalupę "Joan Hodshon" w stronę wybrzeża Wielkiej Brytanii, by prosić o pomoc dla walczącego z Niemcami oddziału. Bez wsparcia z zewnątrz gruziński batalion był skazany na zagładę i zemstę ze strony hitlerowców. Niestety, Brytyjczycy nie zareagowali na wezwanie. Ostatnim zorganizowanym punktem oporu była latarnia morska na wyspie Texel, gdzie pięćdziesięciu Gruzinów desperacko broniło się przed Niemcami. Los tych, którzy dostali się do niewoli, był straszny. Kazano im zdjąć mundury Wehrmachtu i wykopać sobie groby, w których następnie zostali rozstrzelani. Pozostali przy życiu Gruzini wciąż walczyli w kilku odosobnionych punktach na wyspie. Niektórzy ukrywali się na strychach domostw i terenach nadbrzeżnych pól minowych. Walki nie ustały nawet po bezwarunkowej kapitulacji III Rzeszy 8 maja 1945 roku. Oficjalnie uważa się, że powstanie skończyło się 20 maja 1945 roku. Na Texel wylądowały wówczas oddziały kanadyjskiego 1 Korpusu Armijnego mające za zadanie spacyfikować wyspę i rozbroić walczące strony. Przez niektórych historyków wydarzenia na Texel uznawane są za ostatnią bitwę II wojny światowej w Europie.
W walkach na wyspie życie straciło 812 Niemców i 565 Gruzinów oraz 117 holenderskich cywilów. Zniszczeniu uległa duża część infrastruktury, spłonęły dziesiątki gospodarstw. Bunt przeżyło tylko 228 kaukaskich żołnierzy. Niestety, wolność nie była im pisana. Na mocy porozumień jałtańskich zachodni alianci mieli obowiązek przekazania Związkowi Radzieckiemu jego obywateli oraz wszystkich kolaborujących z hitlerowcami żołnierzy. Gruzini, którzy uszli z życiem na wyspie, byli poddawani okrutnym śledztwom NKWD. Oficerów rozstrzelano, a szeregowych żołnierzy wysłano do gułagów. Kilkunastu, którzy przeżyli zesłanie i okres stalinizmu, odzyskało wolność dopiero w połowie lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Ostatni powstaniec tej narodowości zmarł w 2007 roku i został pochowany na ojczystej ziemi. Gruzini walczyli w powstaniu warszawskim po obu stronach barykady. W sierpniu 1944 roku w składzie 535 Plutonu Armii Krajowej, potocznie zwanego "słowackim" lub też "międzynarodowym", służyło kilku Gruzinów. Byli to zbiegli jeńcy radzieccy oraz emigranci od lat mieszkający w Polsce. Brali między innymi udział w walkach na Cyplu Czerniakowskim, skąd 23 września, wraz z ocalałymi żołnierzami oddziału, przeprawili się przez Wisłę na Saską Kępę.
Na Powiślu istniał też oddział byłego kapitana wojsk sowieckich doktora Russjanszwilego. Podobnie jak w 535 Plutonie Armii Krajowej, służyli w nim byli jeńcy wojenni i Gruzini z warszawskiej kolonii. Po stronie niemieckiej w tłumieniu powstania brały udział formacje wschodnie, w tym batalion azerski i kaukaski batalion Bergmann. Obie te jednostki, podobnie jak inne kolaboracyjne formacje, dopuściły się licznych zbrodni na ludności cywilnej i powstańcach warszawskich.
Jakub Nawrocki
Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL