Most Krymski na celowniku Ukraińców. Miał być niezniszczalny
Ukraina po raz drugi skutecznie zaatakowała most Krymski, doprowadzając władze na Kremlu do furii. Ten symbol rosyjskiej okupacji Krymu będzie bardzo trudno zniszczyć, bo jego konstrukcja przypomina wojenne fortyfikacje. Ale Ukraińcy i tak zapowiadają, że mają na to sposób.
Dla rosyjskiej propagandy most Krymski jest najważniejszym symbolem aneksji Krymu i dowodem, że Krym już na zawsze będzie należał do Federacji Rosyjskiej. W tej sytuacji trudno się dziwić, że każdy atak na most Krymski jest traktowany przez władze na Kremlu z wyjątkową wściekłością. Ukraińcy zdają sobie z tego sprawę i po raz drugi skutecznie go uszkodzili.
Do eksplozji doszło w poniedziałek 17 lipca ok. trzeciej nad ranem (czasu polskiego). Szef okupacyjnych władz Krymu Siergiej Aksjonow podał informację na kanale Telegram, że ruch na moście został wstrzymany, bo w okolicy 145 filaru mostu "doszło do awarii". Dopiero w mediach społecznościowych pojawiły się relacje potwierdzające, że na skutek eksplozji fragment mostu po prostu się zawalił. Zniszczenia widać bardzo dobrze na filmie nagranym przez pasażera pociągu, który przejeżdżał przez most.
Gazeta "Ukraińska Prawda" podała nieoficjalną informację, że nocny atak na most Krymski był operacją specjalną Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) i Marynarki Wojennej. O tym, jak udało się skutecznie zaatakować most szef SBU obiecał dziennikarzowi gazety opowiedzieć dopiero po ostatecznym zwycięstwie w wojnie z Rosją.
Nasz informator twierdzi, że dotarcie z ładunkiem wybuchowym było utrudnione, ale ostatecznie się udało. Wcześniej szef SBU Wasyl Maluk powiedział, że most Krymski jest oczywistym celem dla Ukrainy i obiecał ujawnić szczegóły unikalnych operacji specjalnych po zwycięstwie
Atak na most Krymski z powietrza?
Nie wiadomo, jak został przeprowadzony nocny atak na most Krymski. Rosjanie od dawna spodziewali się kolejnej próby jego zniszczenia i dlatego wprowadzili bardzo dokładne kontrole samochodów (co spowodowało gigantyczne korki). Wiele wskazuje na to, że tym razem nie był to efekt eksplozji "samochodu pułapki", ale atak rakietowy z powietrza - taką informację tuż po ataku na most podał ukraiński serwis militarny "Ukraine Battle Map".
Most Krymski prawdopodobnie został zbombardowany, a jedno przęsło mostu zawaliło się, co potwierdzają nagrania wideo. Zgłoszono dwa uderzenia rakietowe. To już drugi raz, kiedy most Kerczeński został zaatakowany i uszkodzony podczas wojny. Możliwe, że było to uderzenie (pocisków) Storm Shadow.
Jeśli informacje ukraińskiego serwisu się potwierdzą, że atak na most Krymski został przeprowadzony za pomocą pocisku "Storm Shadow", którą Brytyjczycy przekazali dla walczących Ukraińców. Rakieta jest wyposażona w inteligentną głowicę bojową o masie 450 kg, która potrafi przebić się przez grube warstwy ziemi lub betonu. Pociski mają zasięg ponad 560 kilometrów, a odpalane są z lecącego samolotu.
Most Krymski. Dla Rosjan symbol aneksji Krymu
Budowa mostu Krymskiego rozpoczęła się w lutym 2016 r. Generalnym wykonawcą została firma Strojgazmontaż Arkadija Rotenberga, który jest jednym z najbliższych ludzi Putina. Koszty jego budowy ocenia się na 4 miliardy dolarów.
Most Krymski ma 19 km długości - 7,5 km nad wodą i 11,5 km łączących je dróg na Mierzei Tuzlińskiej. Konstrukcja opiera się na 595 filarach wbitych w dno Zalewu Kierczeńskiego. Według ekspertów to najsłabszy punkt mostu, gdyż dno w kilku miejscach jest bardzo niestabilne, co grozi pękaniem filarów. Twórcy mostu zakładali, że każdego roku dzięki niemu na Krym dotrze 14 mln osób i 13 mln ton towarów. Pierwsze samochody przejechały przez most Krymski 15 maja 2018 roku. Część kolejowa mostu została otwarta w grudniu 2019 r.
Most Krymski dla rosyjskiej propagandy jest czymś więcej niż tylko połączeniem drogowym i kolejowym okupowanego Krymu z rosyjskim Krajem Krasnodarskim. To miał być od samego początku symbol aneksji Krymu i potęgi Rosji.
Już na etapie jego budowy spodziewano się, że będzie celem ataków. Rosjanie chwalili się, że ma wyjątkowo odporną na eksplozje konstrukcję, która czyni go prawie "niezniszczalnym". W poniedziałek Ukraińcy po raz kolejny udowodnili, że jednak można go skutecznie zaatakować.