Na Rosjan padł blady strach. Ostrzegają się przed nimi na Telegramie

W mediach społecznościowych pojawiły się doniesienia sugerujące, że Rosjanie zmuszeni są radzić sobie z nowym zagrożeniem, którego zupełnie się nie spodziewali. Teraz muszą patrzeć nie tylko w niebo, ale i pod nogi.

W mediach społecznościowych pojawiły się doniesienia sugerujące, że Rosjanie zmuszeni są radzić sobie z nowym zagrożeniem, którego zupełnie się nie spodziewali. Teraz muszą patrzeć nie tylko w niebo, ale i pod nogi.
Rosjanie się przed nimi ostrzegają. Nagle pojawiają się pod nogami /Defence Blog /materiały prasowe

Jak informuje serwis Defence Blog, nowe informacje z rosyjskojęzycznych kanałów na Telegramie wskazują, że ukraińskie siły zbrojne rozpoczęły rozmieszczanie nowego typu drona-kamikadze, którego celem jest niszczenie okopów wroga. Co ciekawe, nie chodzi jednak wcale o latający model, który mógłby zostać przechwycony przez systemy obrony przeciwlotniczej czy zatrzymany przez siatki ochronne, ale taki, który niespodziewanie pojawia się pod nogami. Drony lądowe, bo o nich właśnie mowa, nie wzbudzały dotąd takiego zainteresowania, jak wersje latające czy pływające, o których głośno zrobiło się za sprawą udanych ataków na mosty oraz rosyjskie okręty i tankowce, ale powoli się to zmienia.

Reklama

Rosjanie się ich boją. I trudno się dziwić

Bezzałogowe pojazdy naziemne, o których mowa w telegramowych przekazach, mają być rzekomo "mobilne, niewidoczne i wyposażone w czujniki termiczne wyzwalające detonację w przypadku zbliżenia się do celów". Co więcej, chociaż na poparcie tych twierdzeń w sieci znaleźć można dosłownie dwa zdjęcia, część analityków zaczęła spekulować tym, że możemy mieć do czynienia ze zdalnie sterowaną wersją lekkiej platformy kołowej, uzbrojonej w materiały wybuchowe i potencjalnie obsługiwanej przez... inne drony powietrzne.

Do tej pory nie słyszeliśmy o podobnych rozwiązaniach, bo nawet sprawnie działające roje dronów, składające się z wielu jednostek tego samego typu, to wciąż technologia przyszłości, ale podobne twierdzenia pokazują jedno. To nowe zagrożenie, którego Rosjanie nie znają, dlatego tak bardzo się go obawiają - szczególnie że celem wspomnianego bezzałogowego pojazdu naziemnego jest niszczenie okopów, w których obie strony konfliktu będą z powodu trudnych warunków ukraińskiej zimy spędzać coraz więcej czasu.

Drony naziemne to realne zagrożenie

A czy jest realne? Zdecydowanie, wojna w Ukrainie to stale ewoluujące strategie i nowe rozwiązania w dużej mierze oparte o systemy bezzałogowe, w zakresie których Kijów poczynił znaczące postępy. Od czasu wkroczenia Rosji na terytorium Ukrainy 21 miesięcy temu, rola dronów tylko rosła, więc strona ukraińska nieustannie opracowuje kolejne modele, a kilka miesięcy temu pojawiły się wśród nich również platformy lądowe.

Jakiś czas temu mogliśmy zobaczyć w akcji nowe zdalnie sterowane rozwiązania do układania min oraz rozminowywania terenu, a także całą grupę eksperymentalnych urządzeń zaprojektowanych w ramach projektu Brave1. Łącznie liczyła ona 25 różnych dronów lądowych, które testowane są bojowo - można było dostrzec wśród nich takie z wieżyczką strzelecką, podajnikiem amunicji, silnym opancerzeniem i wiele innych, więc łatwiejszy w realizacji wariant kamikadze nie jest z pewnością większym wyzwaniem dla lokalnych inżynierów.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bezzałogowce | Drony | Rosja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy