"Nie mam siły nosić kamizelki kuloodpornej". Kreml głodzi swoich żołnierzy

Rosyjskie wojska próbują sforsować ukraińskie linie obrony w Awidijiwce we wschodniej części obwodu donieckiego. Jak im idzie? Fatalnie, a przynajmniej tak sugerują przechwycone rozmowy telefoniczne rosyjskich żołnierzy.

Rosyjskie wojska próbują sforsować ukraińskie linie obrony w Awidijiwce we wschodniej części obwodu donieckiego. Jak im idzie? Fatalnie, a przynajmniej tak sugerują przechwycone rozmowy telefoniczne rosyjskich żołnierzy.
Po co ich karmić, skoro można wysłać nowych. Nowa taktyka Kremla? /123RF/PICSEL

Wczoraj za sprawą organizacji DeepStatUA dowiedzieliśmy się, że Rosjanie próbują przełamać ukraińskie linie obrony w okolicach miasta Awidijiwka, a efektem ich ataków są cmentarzyska wraków... ich własnych pojazdów. Dziś mamy zaś okazję przekonać się, jak te natarcia widzą sami rosyjscy żołnierze, bo wywiad wojskowy Ukrainy (HUR) opublikował nagranie podsłuchanej rozmowy jednego z nich. Opisuje on swojej żonie piekielne warunki panujące na froncie, straszliwe straty w wyniku nieudanych ataków na pozycje ukraińskie oraz paraliżujący brak podstawowych zapasów.

Reklama

Głód, ból i śmierć. Rosjanie o próbach zajęcia Awidijiwki

Mężczyzna wyjaśnia, że w ciągu zaledwie kilku dni stracili 100 osób, a natarcie zakończyło się totalną porażką, bo "wszystko, co zajęliśmy, Ukraińcy już odzyskali". I chociaż lokalizacja żołnierza nie została ujawniona, to opis sytuacji idealnie pasuje do prób przejęcia Awidijiwki, gdzie zdaniem ekspertów Rosjanie ponoszą ciężkie straty - prawdopodobnie największe od połowy lutego, a według niektórych szacunków jest to jedna z najgorszych dotychczasowych porażek Moskwy na polu bitwy w Ukrainie. Podsłuchany rosyjski żołnierz mówi też coś, co powtarza się w wielu podobnych relacjach, a mianowicie armia Kremla regularnie głoduje:

Rannych się nie opatruje, a martwych nie zabiera

Mężczyzna wyjaśnia żonie, że sytuacja jest tak fatalna, że nie ma już nawet siły nosić kamizelki kuloodpornej. Poza tym to nie ma większego sensu, bo rannych żołnierzy i tak się nie opatruje, a martwych nie zabiera z pola walki, tylko zostawia na miejscu.

I nie da się ukryć, że jego komentarze idą w parze z tym, co ostatnio słyszeliśmy o walkach w regionie - w zeszłym tygodniu rosyjski wolontariusz zaapelował do swoich zwolenników o przekazanie worków na ciała żołnierzom Kremla atakującym Awdijiwkę, bo mają tam ich "straszny deficyt".

I chociaż sytuacja rosyjskich wojsk w regionie wygląda tragicznie, ukraińscy eksperci nie mają wątpliwości, że Kreml będzie podejmował tu kolejne próby ataków. Jak wyjaśnia major Maksym Morozow, dowódca specjalnej jednostki policji w mieście, Rosjanie zgromadzili ogromne rezerwy, zarówno personelu, jak i sprzętu wojskowego, w Pokrowsku, ok. 40 kilometrów od Awdijiwki. Mówiąc krótko, strategia Kremla wygląda tu jak zwykle, czyli po co przejmować się wysłanymi do walki żołnierzami, skoro można ich zastąpić świeżym "mięsem armatnim".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | Ukraina
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy